- Będzie padać, zawiozę cię od razu do domu - mruknął Jimin, ciągnąc za okrągły kolczyk w lewym uchu.
Zaraz po tym jak Jungkook oznajmił mu że robił to wszystko, przez cały czas będąc w związku, Park Jimin niemalże fizycznie poczuł jak zżera go własne sumienie. Bo gdyby tego było mało, to dzisiaj, dokładnie parę godzin temu kazał mu się odpieprzyć od jego chłopaka. Co prawda, Jungkook sam się wkopał; w końcu kto normalny w ogóle wchodzi w takie układy, ale to było za dużo. Jimin od zawsze miał problem z obdarowywaniem ludzi zbyt dużą dawką sympatii. Swoją drogą, kiedy tylko poznał Jungkooka osobiście, zaproponował mu nic nie znaczące "coś więcej", wiedząc, że tak czy inaczej to "coś więcej" go dopadnie.
- Hyung, ja nie mogę teraz wrócić do domu - odparł martwym głosem Kook. W roztrzęsionych palcach obracał dwie pastylki paracetamolu.
- Nie będziesz się teraz nigdzie szlajał, w każdej chwili możesz zasłabnąć. Łykaj.
Jimin poprawił jeansową kurtkę na ramieniu i podszedłszy do blatu kuchennego, chwycił filtr do wody i wrócił do wyspy, by dolać Jungkookowi do pełna.
- Dramatyzujesz. Muszę coś zrobić.
Chłopak przyjrzał mu się oceniająco. Kook nie wyglądał ani trochę na kogoś, kto właśnie wymyślił coś rozsądnego do wykonania. Bał się, że być może chłopiec postanowił odwiedzić wiadomy klub dla panów, gdyż z własnego doświadczenia wiedział iż ten nie ma problemów z wejściem no środka przy uniknięciu sprawdzenia wieku. A tego z pewnością potrzebował teraz najmniej.
- Musisz bezpiecznie wrócić do domu.
Jungkook prychnął i podniósł na niego wzrok, błyszczący od podirytowania.
- Błagam, teraz będziesz udawał świętego i mi matkował? Będziesz udawał, że nigdy w życiu nie miałeś nic wspólnego z tym, wymagającym od mnie spotkań, żeby...
- Jungkook! - Jimin oparł się gwałtownie o blat wyspy. - Nie. Nie mam pojęcia z iloma typami się spotykałeś, ile razy i w ogóle, doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że także się do tego przyczyniłem, ale hej, masz tak ogromny kłopot ze sobą, że to się aż nie mieści w głowie. - Przerwał tylko na moment, by upewnić się, że Kook narazie nie ma nic do dodania. - Myślisz, że swobodnym mówieniem o tym co robisz będziesz wyglądał na fajnego? Otóż, nie, Jungkook. Z samego początku, na naszym pierwszym spotkaniu nie wiedziałem, czy to z tobą jest coś nie tak, czy z innymi, którzy wykreowali wizerunek zakompleksionej szmaty, ale teraz widzę, że to jednak ty masz nie po kolei.
- Co? - obruszył się Kook, prostując na taborecie i krzywiąc na Jimina.
- Właśnie to, Kook. Zrobiłeś sobie potworną krzywdę. Zrobiłeś sobie ją ty, ja i każdy inny, któremu się oddałeś. Przepraszam cię strasznie, że za późno dopatrzyłem się, jak bardzo jest z tobą źle.
- O czym ty pieprzysz?!
- Powiedz mi, proszę, wydawałeś na coś zarobione pieniądze? Byłeś w stanie na nie spojrzeć, czy zatrzymywałeś się na pławieniu w ich posiadaniu? Byłeś w stanie dać jakiemuś sprzedawcy taki banknot, który w rzeczywistości był twoim tyłkiem? - Chłopak zamilkł na chwilkę, dostrzegłszy w kącikach oczu Kooka nową falę łez. - Byłeś i jesteś zagubiony. Zakompleksiony z jakiegoś powodu. Szukałeś adoracji, nagrody za to, że wystarczy, żebyś był. Chciałeś się dowartościować. Tak bardzo, że nie pomagał ci nawet kochający chłopak u boku.
To ostatnie zdanie wytrząsnęło z Jungkooka chisteryczny szloch. Powinien był usłyszeć to już dawno, dawno temu.
~*~
CZYTASZ
tokki. expensive bedbunny || taekook
FanfictionO Jeon Jungkooku, który chciał uwagi, komplementów, pieniędzy i... miłości... [토끼] tokki (kor.) - króliczek [ang. bunny] #792 w FF - 17.03.2018 #792 w FF - 6.04.2018