X : Amputacja

2.2K 239 38
                                    

  Było tak gorąco, że zdawało się widzieć kłęby pary. Pot osiadał na ich czołach, karkach, torsach, plecach, a nawet dłoniach, które nieustannie i łapczywie szukały kontaktu z drugim ciałem. Pomieszczenie wypełniała wilgotna cisza, przerywana ciężkimi oddechami, krótkimi jęknięciami lub skrzypnięciami sprężynowego materaca. Atmosfera gęsta od krótkich spojrzeń w oczy, chaotycznych pocałunków. Tylko ciało i tylko pościel. Zero bólu i urozmaiceń. Inaczej.

  Ramiona Jungkooka oplatały napiętą szyję Park Jimina, końcami palców wbijając się w rozgrzaną skórę na jego karku. Wydawało mu się, że od zdecydowanych i jakby matematycznie precyzyjnych pchnięć, cały pulsuje. Dzwoniło w uszach, szumiało w skroniach; otępiająca rozkosz zawładnęła nad chłopcem, pozwalając mu tylko na nieliczne krążenia bioder, na które był w stanie się zdobyć. Był oszołomiony, oczarowany Park Jiminem, jego ciałem i tym, do czego potrafił doprowadzić tak kapryśną osobę jak on.

  Prześcieradło marszczyło się pod plecami Jungkooka z każdą kolejną sekundą bardziej, ocierało o jego wilgotne plecy, podczas gdy włosy rozsypywały mu się na miękkiej poduszce, układając w coraz większy nieład. Powieki zaciskały się mocno, tak, że aż szczypało, kiedy czuł mokre wargi i ciepły język pieszczący czułą skórę na szyi i sutkach. Wzdrygał się raz po raz, gdy gorąco ust chłopaka zastępował mocny i chłodny wydech.

  Wygiął plecy. Twardy, napięty brzuch Jimina uderzał i tarł o podniecenie Jungkooka, powoli wyciskając z chłopca pierwsze krople spełnienia. Brunet zagryzał skórę na barku Kooka, a wnet odsunął się, kamieniejąc na moment. Palce młodszego wpełzły leniwie pośród jego zmierzwione kosmyki z tyłu głowy, a naparłszy na nią, usta chłopca zaprosiły do miękkiego i głębokiego zbliżenia, zwalniając wszystkie ich ruchy i niespokojne oddechy. Stopy odnalazły się w skłębionej pościeli i splotły ciasno. Gwiazdy zawirowały obydwu pod powiekami, a gorejące słońca u dołu ogłosiły finalny szczyt.

  Zgrabna rączka Jungkooka powoli zsuwała się na policzek Jimina, podczas gdy jego wargi wciąż były czule oplatane przez te starszego. Emocje zaczęły drastycznie opadać, a pozostawiały po sobie senne zmęczenie. Chłopiec znów mimowolnie zaciskał mięśnie, zmuszając Jimina do rozluźnienia uzależniającego do tej pory kontaktu. Pocałunek przestał być tak atrakcyjny, gdyż rzadka już atmosfera skutecznie rozwiewała wytworzone ciepło.

  Pokrótce Jungkook oderwał się od Jimina i otworzywszy wreszcie oczy, oblizał napuchnięte i nieco świerzbiące wargi. Park Jimin uśmiechał się lekko. I tak jakby miło. Jednak pomimo, iż Kook zauważył to, nie miał zamiaru poszerzać znajomości z nim nawet do etapu koleżeństwa.

- Mogę wziąć prysznic? – zapytał obojętnym tonem.

~*~  

- Ahjumma, mogę jeszcze jedną? – wybełkotał Taehyung i wymierzył dłonią w stronę otworu na wpół opróżnionej paczki z chrupkami krabowymi. Smakowały jak trociny, ale po jednej czwartej opakowania już przestawało mieć to znaczenie.

- Kochany, została już tylko nalewka z pędów bambusa. Może sobie darujesz?

Ubrana w kwiecistą sukienkę kobieta stanęła obok opadającego na stół ociężałą głową Taehyunga i ułożyła mu rękę na barku.

- Może być ta nalewka.

  Sflaczałymi kończynami rozstawił puste, zielone butelki po soju tak, żeby powstało pomiędzy nimi wolne miejsce na plastikowym blacie stolika. Skończywszy, spojrzał wyczekująco na ahjummę, niczym dziecko oczekujące na nagrodę od matki. Brunetka pokręciła tylko głową i zrezygnowana postawiła wąską karafkę przed chłopakiem, po czym odeszła, mamrocząc coś o tym, że jak będzie wyglądał świat, skoro jego nadzieja na lepsze "jutro" popada w alkoholizm w takim wieku.

tokki. expensive bedbunny || taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz