XX : Pomiędzy nimi, klientami i jego nogami

1.5K 156 80
                                    

  Nie mógł się skupić na żadnym z egzaminacyjnych pytań. W momencie, w którym musiał oddać telefon wychowawcy, ten zawibrował. Chłopca zżerała ciekawość kto taki napisał i co. Nie zależnie od tego o czym było zadanie, Jungkook miał ochotę napisać "kwaśny pot" i oddać test, żeby móc wyjść z sali i odczytać wiadomość.

  Udało mu się ściągnąć od siedzącego przed nim Yugyeoma tylko jedną odpowiedź z historii, z czego i tak był dumny. Potem ciągle ktoś z egzaminatorów kręcił się wokół, bo przez przypadek niezbyt dyskretnie zaczął wyklinać przyjaciela. Miał ochotę się rozpłakać, wskoczyć pod pociąg, albo podrzeć te kartki. Mało co umiał, Yugyeom celowo mu zasłaniał, a marynarka jak zwykle gryzła w szwach.

Spokój przyszedł dopiero wtedy, kiedy wychodząc ze szkoły ujrzał stojącego przy bramie Taehyunga.

~*~

- Wykłóciłem się o przyspieszenie sprzedaży – powiedział Taehyung, zadowolony jak nigdy, pokazując Jungkookowi zgrabnego hyundaia w pastelowym odcieniu błękitu. – Specjalnie, żebym mógł cię odebrać po ważnych egzaminach do centrum, bez tłuczenia się autobusami.

  To była pierwsza przyjemna rzecz dzisiejszego dnia. Chociaż Jungkooka przytłaczało trochę zmartwienie z powodu testów, uśmiechnął się. Zrobiło mu się miło, bo Taehyung kupił auto, żeby móc go zawieźć jedenaście autobusowych przystanków dalej od jego szkoły. Cieszył się, kiedy wsiadał, pomimo, że był to zwykły hyundai, model sprzed dwóch lat, a nie luksusowy zachodni wóz sportowy, o silniku warczącym przy każdym naciśnięciu pedału gazu.

  Taehyung za kierownicą, w białej koszuli ładnie opinającej jego szeroką klatkę piersiową, z włosami w oczach i szerokim uśmiechem na twarzy wyglądał zniewalająco. I nawet jeśli zbyt gwałtownie ruszał na zielonym świetle, albo nie omijał niektórych nierówności, jazda u jego boku była wspaniała. Kabinę auta wypełniał jego niski głos, bo chłopak śpiewał lecącą w radiu piosenkę 2NE1. Chłopiec był zbyt pochłonięty wymienianiem uśmiechów ze śpiewającym Taehyungiem, że zapomniał sprawdzić czekającą w telefonie wiadomość.

~*~

- Oczywiście wiem, że moje wodniste galbi jest dużo lepsze, ale dzisiaj na twoje nieszczęście idziemy tutaj.

  Taehyung zablokował samochód i wskazał Jungkookowi syczuańską restaurację nieopodal ich miejsca parkingowego. Jungkook wytrzeszczył oczy i powoli ruszył w tamtą stronę, zaciągając na dłonie żółte rękawy znienawidzonej, szkolnej marynarki. Żałował, że nie zostawił jej w aucie.

  Ów restauracja była bardzo ceniona i lubiana nawet przez krytyków. Również z powodu swojej popularności ceny posiłków nie nadawały się do codziennego stołowania się tam, a jeżeli chodziło o skromnie żyjącego baristę, warto w ogóle było się zastanowić, czy nie lepiej wybrać się na ssam do pierwszego lepszego baru. Dlatego Jungkook był zaskoczony. Bo Taehyung serio się wczuwał i starał. Zwłaszcza, że zabrał go tu z okazji egzaminów, które przecież nie poszły najlepiej.

  Otworzył drzwi, od razu omiatając wzrokiem przyjemny wystrój wnętrza. Nigdy w życiu nie skojarzyłby z Taehyungiem czegoś, co nie jest proste i tanie. A świeże, stylowe urządzenie restauracji bardziej pasowało do Min Yoongiego, sporo różniącego się od   j e g o   h y u n g a.

- Wah... Nigdy nie byłem tu w środku – szepnął do siebie pod nosem. Po chwili już czuł za swoimi plecami obecność Taehyunga. – Serio, hyung, powaliło cię.

Tae uśmiechnął się, wiedząc, że Jungkook tego nie widzi.

- Niby czemu? Nie wolno mi raz na jakiś czas zjeść czegoś czego nie ugotowałem sam, albo nie jest jjajangmyeonem z bistro przy twojej szkole?

tokki. expensive bedbunny || taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz