I : Pieprzony świat

5.1K 364 28
                                    

  Wiercił się na twardym, drewnianym krześle, nie mogąc doczekać się już tego ostatniego dzwonka, zwiastującego wolność od szkolnych bram, ławek i nauczycieli. Wreszcie się stąd wyrwie i będzie mógł w spokoju czekać na wymarzony telefon od niego. Miał ogromną nadzieję, że tamten zadzwoni, chcąc widzieć go dziś w swoim rajskim domu pełnym rozkoszy jaką niósł przepych bogactwa.

  Wkrótce mógł poderwać się z niewygodnego siedzenia i pędem opuścić mury szkoły, nieomal przewracając się na pylisty żwir. Rozejrzał się dookoła po niedużym placu, by dojrzawszy opartego o jedną z wysokich latarni chłopaka, ruszyć ku niemu już nieco spokojniejszym tempem. Tamten pochłonięty był wlepianiem wzroku w ekran swojej komórki i wystukiwaniem kciukami kolejnych wiadomości z głupkowatym uśmiechem na ustach. Jungkook przystanął w małej odległości i cicho chrząknął. Stojący naprzeciw niego brunet momentalnie uniósł głowę, odpuszczając sobie przyjazne uśmiechy.

- O, to ty – westchnął od razu, zobaczywszy Kooka. – Idziemy?

  Jungkook skinął potwierdzająco. Był już tak głodny, że praktycznie idiotyczne pytanie kolegi o to, czy idą sprawiło, że krew zagotowała mu się w żyłach, a w żołądku uciążliwa pustka. Przed oczami już miał miskę ciepłego udonu, talerzyk z ciastem rybnym, kiełkami fasoli i pachnącym kimchi, a kiedy o tym myślał, miał wrażenie, że jego wygłodzony od rana organizm połknie sam siebie.

- I jak tam matematyka?

Kook parsknął.

- Hyung, nawet nie wspominaj... Lepiej ty opowiadaj...

- Huh? Czyżby Jungkookie praktykował na powtórkę klasy?

Starszy brunet objął go za szyję, drugą ręką targając przydługą grzywkę, dopóki ten nie wyrwał mu się z syknięciem.

- Odwal się, dobra?! Ty się lepiej pochwal jakie miałeś wyniki! – krzyknął Kook i przygładziwszy zmierzwione włosy, wyprzedził starszego i znikł za oszklonymi drzwiami knajpy, w której zamierzali zjeść.

Ciemnowłosy chłopak jedynie się zaśmiał i poszedł w ślady przyjaciela.

~*~

  Od momentu, w którym wyszedł ze szkoły jego życie zależało od jednej wiadomości, albo telefonu. Nawet jedząc w towarzystwie przyjaciela, niecierpliwie zerkał w stronę leżącej na ceracie obok jego talerza komórki. Starszy tylko czasem marszczył brwi, kiedy rzucało mu się w oczy dziwne zachowanie Kooka. W końcu miał dość ciszy i tego w gorącej wodzie kąpanego szczeniaka.

- Jungkook, do jasnej cholery, co się tak gapisz na ten pieprzony telefon?

Zaskoczony chłopiec podskoczył na siedzeniu z kluskami wystającymi mu do połowy z ust.

- A tak się gapię! Co ci do tego?!

- To mi do tego, że jem z tobą, a ty zamiast ze mną rozmawiać wpatrujesz się w telefon!

Jungkook wyprostował się.

- No dobra, przepraszam, hyung...

  Jednakże nadzieja na normalny posiłek przy miłej rozmowie prysła gdyż ów pieprzony telefon Jungkooka rozdzwonił się jak gdyby na przekór starszemu chłopakowi. A młodszy natomiast od razu go pochwycił, zauważywszy ulubione nazwisko na wyświetlaczu i nawet nie przepraszając zdezorientowanego przyjaciela, odebrał. Drugi nie zdążył zareagować, a Jungkooka już przy nim nie było, tylko wypadał jak oparzony na ulicę z komórką przy uchu.

- Pieprzony smarkacz – warknął pod nosem brunet, rzucając pałeczkami do prawie pustej miski.

tokki. expensive bedbunny || taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz