XVII : Prawdziwy i żywy

1.5K 167 89
                                    


남준

> siedzę w czarnym bmw

  Jungkook zerknął na ekran telefon, który po chwili wcisnął do plecaka razem z krawatem i szkolną marynarką. Prędko wybiegł poza mury szkoły i rozejrzał się dookoła. Uważnie przyjrzał się wszystkim drzewom, ku upewnieniu się czy aby na pewno pod żadnym nie siedział Taehyung, a potem ruszył w stronę zaparkowanego kawałek dalej samochodu. Czarne bmw, pokryte matującym lakierem, a w środku na jednym ze skórzanych foteli siedział właśnie on.

  Jego czarne włosy błyszczały w świetle słonecznych promieni. Skórę miał w złocistym, miodowym odcieniu, a usta jasne i różowe. Oczy zasłaniały ciemne okulary w srebrnej oprawie, zaś chłopak ubrany był w luźną granatową koszulkę w biało-pomarańczowe paski i spodnie z twardego, niebieskiego jeansu, z trudem zasłaniające mu biodra, nawet pomimo grubego paska z karmelowej skóry z wielką sprzączką. Butów nie było widać, bo stopy zasłaniała deska rodzielcza.

  Jungkook zapukał ostrożnie w szybę po stronie pasażera. Kim Namjoon od razu popatrzył w jego stronę i z umiarem rozpromienił. Przechylił się nad siedzeniem i otworzył Jungkookowi drzwi od środka.

- Wsiadaj – rzucił, zająwszy się odpalaniem samochodu. Miał głos o przyjemnej dla ucha, męskiej barwie. Gdy Jungkook usiadł i zapiął pas, zlustrował go wzrokiem, wciąż się uśmiechając. – Prześliczny...

  Serce Jungkooka zabiło szybciej. Spojrzał na niego, na razie nie okazując żadnej reakcji. Auto ruszyło, ale Kim Namjoon cały czas zerkał ku niemu, czasami oblizując wargi, a czasem wzdychając.

~*~

  Strzelisty budynek, o ścianach pociągniętych gruboziarnistym, białym tynkiem, z grafitowo szarym, ostro zakończonym dachem wywoływał zachwyt. Tak samo jak zaparkowane z boku wyłożonego kamienną kostką podjazdu auta, których lakier mienił się w czerwcowym słońcu, sprawiając, że czerwony, srebrny i błękitny były świeższe i bardziej kolorowe. Obszerny ogród sprawiał wrażenie raju na ziemi. Szelesty gęsto skłębionych przy ogrodzeniu krzewów były odprężającą muzyką dla uszu. Wyglądały jak przejście do magicznej krainy.

  Jungkook zatrzasnął drzwiczki samochodu i oniemiały, z zapartym w piersi tchem począł skakać wzrokiem od kamiennych schodków, przez klamkę i judasza, aż po dachowe blachy. Każdy najmniejszy element tej rezydencji zdawał się być detalem pięknego obrazu. Wnętrzności Jungkooka szalały na myśl o tym, że może być w tym obrazie naprawdę.

  Kim Namjoon wysiadł zaraz po Jungkooku i gestem ręki zaprosił go, by szedł do przodu. Chłopiec ruszył powoli, cały czas chłonąc piękny widok. Jakby wyczekiwał, że spośród krzewów wyjdzie jednorożec. W tym wszystkim jednak czuł na sobie spojrzenie idącego w parę kroków za nim Kim Namjoona. Słyszał nawet jego głębokie oddechy.

  Chłopak otworzył przed Jungkookiem drzwi, znowu uprzejmie zapraszając go do środka. Na jego opalonym nadgarstku połyskiwał złoty zegarek i łańcuszkowa bransoletka z seledynowym jadeitem.

- Przywitaj się z moją mamą – szepnął Jungkookowi do ucha. Jego głos z tak bliska oszałamiał. – Mamo! Gdzie jesteś?!

- Namjoon-ah?!

  Namjoon wskazał na lewo, gdzie chłopiec od raz po zdjęciu butów się skierował. Wszędzie pachniało piwoniami. Słodko i świeżo. Jungkook dotarł do jasnej, przestronnej i zachwycająco pięknej kuchni. Wszystko balansowało pomiędzy kilkoma odcieniami szarości, a bielą i czernią. Nowoczesne i minimalistyczne. Białe kafle o perłowym połysku, otoczone cieniutką grafitową fugą. Biała wyspa z czarnym, błyszczącym blatem, na którym stała szklana misa pełna mandarynek.

tokki. expensive bedbunny || taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz