- Zmieniłeś perfumy? – zapytał Taehyung, podając siedzącemu na blacie obok zlewu Jungkookowi kolejną mokrą miskę.
Jungkook zesztywniał na moment.
- Nie. – Jak najbardziej niepostrzeżenie powąchał otaczające go powietrze. Waliło korytarzem domu Kim Namjoona i proszkiem do prania z jego kołdry. – To Yugyeom. Yugyeom zmienił i dzisiaj trochę za bardzo się chwalił.
Wytarł miskę różową ściereczką i odstawił ją na suszarkę. Taehyung kiwał tylko głową. Domyślał się ściemy? No ale w kwestii głupiego zapachu? Jungkook przyjrzał się przyjacielowi. Miał strasznie rozczochrane włosy, tak, że widać mu było jasne czoło, a jego usta były poobgryzane i czerwone. I błyszczały, kiedy Taehyung je oblizywał. I wyglądały na miękkie. Jungkook odwrócił wzrok.
- Co się tak gapiłeś?
Widział to?
- Nie, nic... Nieważne.
Taehyung przejechał dłonią pod nosem i po podbródku.
- Źle się ogoliłem?
Może to było idiotyczne, ale... Jungkook złapał go za łokieć i przyciągnął spod zlewu do siebie, rozchylając nogi, by tam właśnie stanął Taehyung. Nachylił się bliziutko jego twarzy, szybko omiótłszy spojrzeniem łuk kupidyna i brodę chłopaka, a potem wlepił je znowu w jego rozchylone wargi.
- Nie, dobrze się ogoliłeś, hyung.
Popatrzył mu w oczy. W źrenicach Taehyunga szalało zdziwienie. Jungkook cały czas trzymał go za łokieć, więc czuł pod opuszkami szybki puls przyjaciela.
- To... Dobrze – wydusił przez ściśnięte gardło i trochę zbyt gwałtownie odszedł od chłopca. Zdjął gumowe rękawiczki do zmywania, zaciskając zęby i przełykając. – Chcesz coś obejrzeć?
- Zaraz leci serial, który oglądam.
- W porządku. Jesteś pewien, że możesz zostać tak długo? Masz szkołę.
- Przecież wrócę, co za różnica, czy o dziesiątej, czy o dwunastej i tak się nie wyśpię. – Zamilkł na moment, analizując w głowie parę faktów. – A może jesteś zmęczony tą swoją Junghwą i chciałbyś odpocząć, a ja ci się zwaliłem na głowę? A może ona ma tu przyjść i...
- Jungkook. Przestań. Żadnego przychodzenia. Żadnej J u n g h w y. Ona ma na imię Jisoo i... Ach, nie chcę o tym gadać, podle się czuję.
Jungkook zeskoczył z blatu kuchennego i podszedł do Taehyunga. Teraz było widać wory pod jego opuchniętymi oczami.
- Płakałeś, hyung? Płakałeś, bo dałeś dziewczynie kosza?
Tae popatrzył się na niego z pogardą.
- Nie płakałem.
- Wyglądasz jakbyś płakał.
- Wyglądam jakby nie spał ostatnią noc i dzisiaj przepracował cały dzień na dwóch pełnych zmianach. Wiesz jakie to jest upierdliwe? "Dzień dobry, co dla ciebie? Małe, duże? Kawa podwójna? Mogę prosić o imię? To będzie pierdyliard won." I tak w kółko, przeplatane obsługą tego śmierdzącego kupą... kawą ekspresu, który pryska mi wrzątkiem na twarz, a ja i tak muszę się uśmiechać, żeby nie wyjść na buca... A potem zawalam przekładać cuchnące ryby, upadam na tyłek w lodowate kałuże i...
- Hyung! – Taehyung podniósł swój zmęczony wzrok. – Idź się umyć i trochę się pousypiasz. Zaparzę ci pigwowca.
- Mam tylko daktyle i morele do parzenia.
CZYTASZ
tokki. expensive bedbunny || taekook
FanfictionO Jeon Jungkooku, który chciał uwagi, komplementów, pieniędzy i... miłości... [토끼] tokki (kor.) - króliczek [ang. bunny] #792 w FF - 17.03.2018 #792 w FF - 6.04.2018