XXIII : Powrót do zera

1.4K 138 63
                                    

Za pierwszym razem stoczyli o to istną batalię, lecz skończyło się na tym, że Taehyung spasował, a Jungkook zamiast do szkoły, chodził za tamtym do Starbucksa, żeby przez następne parę dobrych godzin siedzieć pod oknem, zerkać na Taehyunga i pisać do Yugyeoma esemesy. Oczywiście odrzucając przy tym mnóstwo telefonów od mamy. Nie miał ochoty i nerwów na to, żeby wysłuchiwać jej łkania. Dokuczanie siedzącemu w ławce Yugyeomowi było zabawniejsze. A zwłaszcza wyobrażenia jego min, kiedy widocznie odpisywał w trakcie lekcji. Był zdenerwowany i Jungkook mógłby być w szkole tylko po to, żeby widzieć to na żywo.

유겸이

Żałuj, głupku, mamy warsztaty z chemii.

Jungkook jedynie wybuchł głośniejszym śmiechem, niż by wypadało.

Do: 유겸이

Uważaj, żebyś się nie poparzył kwasem potowym.

유겸이

Boże, ty na serio jesteś głupi. Zachowujesz się tak, jakbyś po pierwsze cieszył się, że kiblujesz, a po drugie, jakbyś był z tego na dodatek dumny.

Do: 유겸이

Chcesz się spotkać?

유겸이

Nie.

- Pomyślałem, że na pewno jesteś głodny.

Jungkook podniósł głowę, kiedy niemalże prosto pod nos wsunął mu się talerzyk z jagodowym muffinem. Taehyung uśmiechał się delikatnie, a jego policzki zdobiły jasne rumieńce, przez co wyglądał na szczęśliwego. Obok postawił jeszcze dużą filiżankę z pachnącym, cynamonowym cappuccino.

- Na mój koszt, nie martw się - dodał.

Jungkook wciąż gapił się na niego, pochłonięty dziwnym ciepłym uczuciem, jakie ogarnęło go bez reszty, kiedy tylko spojrzał na Taehyunga.

- Dzię-dziękuję, hyung. - Przełknął, cichnąc na moment. - Nie musiałeś.

- Mhm, jasne. Myślisz, że nie widzę, jak bardzo chcesz już stąd wyjść?

- Wcale nie. Nie przeszkadza mi patrzenie na to, jak pracujesz. - Zmierzył go krótko wzrokiem. - Pasuje ci fartuszek.

Taehyung klepnął go tacką w ramię.

- Wiem. Inaczej nie pracowałbym w kawiarni - odpowiedział przez śmiech. - Wybacz, ale muszę wracać do pracy. Tak się składa, że mój kolega nie należy do tych, co potrafią robić kilka rzeczy na raz.

Zanim odszedł, puścił do Jungkooka oczko, które chyba miało zastępować całusa. Chłopcu wydało się to z jakiegoś powodu dosyć smutne, bo o wiele bardziej wolałby, żeby Taehyung chociaż potargał go po włosach. Z tego durnego mrugnięcia tak w zasadzie nie miał żadnej satysfakcji.

Do: 유겸이

Nienawidzę cię.

유겸이

Z wzajemnością (*˘︶˘*).。.:*♡ To kiedy i gdzie?

~*~

Szli pod jednym parasolem, zgrabnie omijając kałuże jak jedna osoba. Jungkook całą drogę ukradkiem trzymał rąbek pasiastej koszulki Taehyunga, udając, że to jego wielka dłoń, albo coś w tym stylu. Przekomarzali się o różne, bezsensowne rzeczy, dopóki nie dotarli pod odpowiedni blok. Tuż naprzeciw wejścia, stała mała kia, którą obydwoje rozpoznali od razu. Jungkooka obleciał strach.

- Hyung, a co jak to ojciec? - powiedział z wyraźnym stresem w głosie. - Błagam cię, nie zostaw mnie z nim.

Chłopiec był bliski przylgnięcia do boku Taehyunga, dlatego też ten objął go na chwilę w pasie. Nagle zdał sobie sprawę z najbardziej absurdalnej rzeczy, jaka mogła się w takim momencie pojawić w jego umyśle. Kook naprawdę urósł. Cały czas był niższy, ale stojąc tuż obok, nie zadzierał głowy już w ogóle, a ich czoła były prawie idealnie na tej samej wysokości.

tokki. expensive bedbunny || taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz