XXV : Dlaczego tak łatwo? A może wręcz przeciwnie?

1.3K 127 29
                                    

Taehyung złapał za poły bluzy Jungkooka i potrząsnął nim.

- Dlaczego to zrobiłeś?! – zaskrzeczał rozpaczliwym głosem. – Okłamałeś nawet Yugyeoma! Co było tak sekretne, że nawciskałeś takiego kitu?!

  Krzyczał, choć tylko pod wpływem tych chwilowych emocji. Tak naprawdę w środku kruszył się na widok płaczącego Kooka, tak wiotko trzymającego się na nogach. Tak naprawdę chciał zaraz po tym pytaniu przeprosić go za to szarpanie i krzyki. Widać było, że Jungkook żałował i że wstydził się tego, co wyszło na jaw. Każda jego łza była dla Taehyunga niczym własnoręcznie wymierzony mu policzek, na który nigdy w życiu by się nie zdobył.

- Hyu-hyung... Ja... P-przep-przepraszam... To... – jąkał Jungkook, samemu już nie wiedząc, czy zręcznie grał, czy ten wstyd był prawdziwy. – Nie p-pozwoliłb-byś mi... A... A ja t-tak bardzo chciałem tam... Tam pójść...

  Taehyung zacisnął zęby. Dlaczego Jungkook myślał, że nie pozwoliłby mu na coś czego chciał tak mocno? Bał się go? Jego reakcji na poproszenie o coś na pewno nieistotnego, jak większość takich spraw.

- Gdzie? Gdzie, Jungkook?

Chłopiec pociągnął nosem, wlepiwszy wzrok w czubki swoich butów.

- Na... Na dziewię-więtnaste urodziny... P-park Jihyuna...

- Ja pierdolę, Jungkook-ah... – Taehyung przesunął dłonie na jego barki, a potem po prostu czułe go przytulił. – Poważnie? Uważasz, że nie pozwoliłbym ci pójść na jakąś głupią imprezę? Bo co? Nie chcę, żebyś pił alkohol?

Jungkook nie odpowiadał. Odwzajemnił tylko objęcia Taehyunga, wtulając twarz w jego szyję.

- Przecież sam zgodziłem się pójść z tobą do jakiegoś klubu. Wiem, że pijesz. Dlaczego postanowiłeś, że to będzie jakimś porąbanym wyjątkiem?

- B-bo... Hyung, bo... O-obawiałbyś się, ż-że coś mi si-się stanie, kiedy ty się mną o-opiekujesz...

Taehyung odsunął go od siebie i zadarł jego głowę do góry.

- Jungkook, oczywiście, że bym się obawiał. Nie tylko dlatego, że się tobą opiekuję. Obawiam się o ciebie, jak siedzisz w szkolnej ławce, bo nigdy nie chcę twojego nieszczęścia. – Pochylił się do niego troszeczkę. Urywany od płaczu oddech Jungkooka uderzał o jego policzki. – Bo, Jungkookie, jesteś dla mnie bardzo ważny. Wiem, że nie lubisz takiego gadania, ale ja naprawdę sporo do ciebie czuję.

Ręka Jungkooka puściła chropowaty materiał sklepowej koszulki Taehyunga i podsunęła się do góry, aż na jego pierś.

- Prze-przepraszam, hyung – wydusił przez zaciśnięte gardło. Głaskany opuszkiem kciuka przez Taehyunga podbródek ciągle mu się trząsł.

- Więc dalej uważasz, że gorzej, żebym się martwił tym, że jesteś na imprezie nierozważnych nastolatków, czy żebym wręcz umierał ze strachu, szukając cię, dzwoniąc do ciebie i pisząc do czwartej nad ranem, nie otrzymawszy żadnej odpowiedzi? – Kook dalej tylko łkał że spuszczonym wzrokiem. Taehyung ponownie go obiął, na koniec delikatnie głaszcząc jego powilgotniałe włosy. – Jesteś głupi, Jungkookie. Najgłupszy na świecie...

~*~

Jungkook czuł ulgę, gdy skakał zamglonym wzrokiem po znajomym wnętrzu przytulnie urządzonej sypialni Taehyunga. W niczym nie przypominała surowego wystroju hotelu, za co chłopiec był wdzięczny siłom wyższym, bo gdyby chociaż pościel była powleczona białymi poszewkami, czułby się nieswojo, leżąc na niej, gdy od tyłu przytulał go Tae. Pościel Taehyunga była zaś w kolorze nieba o świcie, pachniała jabłkowym szamponem i nutą perfum i była wygnieciona. Znajoma i nie wiążąca się z tą mieszanką uczuć, której tak nie lubił.

tokki. expensive bedbunny || taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz