XVI : Myśli niczym łupież - uciążliwe i znikają po śmierci

1.6K 172 60
                                    


  Nie mógł patrzeć na Jungkooka nonszalancko wyciągniętego tuż za nim, na łóżku. Próbował skupić się na zawartości swojej szafy i tym, że chyba wypadałoby kupić jeszcze coś dla Jisoo. Czekoladę? A może kwiatka?

- Jungkook, co mogę jej dać w prezencie?

Chłopca jakby wmurowało w materac.

- Co? Jakiej jej?

- No Jisoo – odparł Taehyung spokojnie, wywracając lekko oczami. – Umówiliśmy się na dziś wieczór, a ja nie mam ani pojęcia w co się ubrać, ani co jej kupić... Jestem beznadziejny.

Usiadł na brzegu materaca ze spuszczonymi ramionami i głową.

- To nie ty, tylko ona – burknął Jungkook i ponownie zajrzał w ekran telefonu. Taehyung zmierzył go pytającym spojrzeniem. – Dziewczyny są beznadziejne. Tyle z nimi i ich kretyńskimi prezentami zachodu. Jak jej kupisz słodycze, to będzie gadać "O mój Boże, wyobraź sobie, Pingping-yah, dał mi słodycze! Chce, żebym była gruba, żeby mieć pretekst do zerwania!". A z kolei, kiedy dasz jej kwiaty, to będzie "Och, Pingping-yah, jest taki banalny! Kwiaty!".

  Taehyung siedział, i hamując mimowolnie wypływający na wierzch uśmiech, przypatrywał się mamrocącemu głosem okrytym delikatną chrypką Jungkookowi. Oświetlało go blade, niebieski światło z komórki, którą trzymał w niewielkiej odległości od swojej twarzy. Od jego czarnych włosów odbijały się błyszczące refleksy, a niektóre ich kosmyki wpadały mu do oczu, zmuszając do częstego mrugania. Wydawał się taki spokojny. Miękko oddychał, raz po raz poruszając ustami, kiedy najprawdopodobniej czytał coś w internecie. Znowu był dla Taehyunga taki śliczny, jak przed tym, gdy zdecydował go sobie odpuścić.

- "Pingping-yah"?

- Coś ci się w tym nie podoba?

Taehyung przekręcił się i położył na brzuchu obok Jungkooka, pozwalając sobie wlepić wzrok w jego rzęsy.

- Nie, w żadnym wypadku – zapewnił z cieniem uśmiechu na policzkach. – Więc co proponujesz na prezent dla Jisoo?

- Kosza.

  Starszy pokręcił głową. Jego przyjaciel chyba faktycznie był jakiś zidiociały. Cmoknął na niego z dezaprobatą i zaczął się podnosić, ale wtedy Jungkook złapał go za przedramię i przytwierdził z powrotem do pluszowej narzuty.

- Co...

- Zostań, lubię z tobą leżeć. Wtedy jest tak, jak dawniej.

- Nawet nie zwracasz na mnie uwagi.

Jungkook wyłączył chat i odłożył telefon na szafkę nocną Taehyunga.

- Zwracam. – Zsunął się po ozdobnych poduszkach, by leżeć twarzą naprzeciwko niego.

  Dzieliło ich teraz najwyżej dwadzieścia centymetrów. Obydwaj czuli na sobie oddech tego drugiego. Wpatrywali się w siebie, praktycznie bez żadnego sensu, a jak zahipnotyzowani. Żaden nie był chwilowo w stanie by cokolwiek powiedzieć, bo zatykała go bliskość. Otulała ich gęsta atmosfera. Ich oczy skakały wzrokiem od oczu przyjaciela, przez nos i policzki, do ust. W trakcie tych króciutkich zerknięć nawzajem zauważali każdą zmarszczkę, każdą wystającą skórkę na swoich wargach. Zarówno Taehyung, jak i delikatnie zdziwiony tym Jungkook, mieli ochotę chociażby musnąć je na jedną, jedyną sekundę.

- O... O czym myślisz? – wydusił Taehyung szeptem.

Grdyka Jungkooka uniosła się i opadła, a potem jego wargi lekko się rozchyliły.

tokki. expensive bedbunny || taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz