Z rana wszyscy zaczęli powoli się budzić, czując na swoich policzkach ciepło wschodzącego słońca. Niektórzy leniwe rozciągali się, odnosząc wrażenie, że są niesamowicie zmęczeni. U dwójki głównych bohaterów, nie było inaczej. Lucy wstając mogła poczuć, że żyje. Natomiast Natsu nie mógł nic doznać, bo leżał na ziemi i nie był w stanie się podnieść.
- Starość nie radość? – zażartowała złośliwie jego żona.
- Ty się nie śmiej. Ja naprawdę nic nie czuję. W ogóle jak to możliwe, że możesz się ruszać? – Akurat tego zjawiska nie potrafił zrozumieć.
- Nie wiesz? - zdziwiła się – Przecież, jak jeszcze mój ojciec żył, to bale były dla mnie codziennością.
- Zazdroszczę ci. – Próbował przekręcić głowę, jednak zrezygnował, gdy poczuł ból. – Możesz mi powiedzieć, co się tam dzieje?
- Jak dla mnie wygląda, to apokalipsę zombie. – Zaczęła się rozglądać się dookoła. Jednak doszła do wniosku, że wszyscy zachowują się tak samo... są tak zmęczeni, że nie mogą się ruszać. - Czyli nie tylko ty zabalowałeś.
- Jezu, a mamy niedługo iść... gdzieś? – Nie wiedział, w jakim miejscu znajduje się broń, czy co podłodze mogą znaleźć. Nic nie było proste, czy łatwe. Wszystko się skomplikowało na samym początku, a co mogłoby być dalej?
- Mogę sprawić, że się poruszysz... - w oczach Lucy zapaliły się dwa płomyki.
- Nie dziękuję, wolę żyć – odpowiedział jej szybko. – O! – poruszył lekko ręką – Wraca mi czucie! – powiedział, będąc dumnym z tego wyczynu.
- Idziemy!!!!!! – Na całą krainę, jak nie świat wrzasnęła pełna wigoru i energii Akira.
- Błagam... pięć minut – poprosił grzecznie Natsu. Dziewczyna podeszła do niego i z całej siły kopnęła w brzuch.
- Jakiś ty energiczny – powiedziała, gdy chłopak pod wpływem bólu wygiął się w pół. – Możemy iść, a gdzie Muska?
- Muska? – zdziwiła się Lucy. Natsu nic nie powiedział, gdyż próbował odzyskać siły i zniwelować ból. – Aaa... Musica. – nagle domyśliła się, o kogo chodzi. – Szczerze, to go nie widziałam. – Obie zaczęły się rozglądać dookoła.
- Tu jestem! – usłyszały głos człowieka wychodzącego z lasu. Obie popatrzyły się na siebie ze zdziwieniem.
- Co tam robiłeś? – zapytała pani Dragon
- Szczerze? Toaleta była potrzebna, ale ten las jest zdradliwy i niestety... zgubiłem się. – Zaczął wyjaśniać Hamrio.
- No to , jak są wszyscy, to idziemy! – ruszyła przed siebie Akira, zostawiając pozostałą trójkę w tyle.
- Idę, już idę. – Natsu udało się wstać. Jego żona podeszła i chwyciła go za rękę.
- Powodzenia w chodzeniu. – Uśmiechnęła się złośliwie, a następnie pociągnęła go do Akiry.
Zaczęli się kierować w stronę największej góry lodowej, jaka istniała na ziemi. Ludzie z Sarycji do końca nie rozumieli, czemu idą na piechotę, a nie lecą statkiem. Byli przekonani, że wszystkie wyspy żyją swoim życie, nie koegzystując z innymi. Jakże się mylili. Każda cząstka ziemi była w innej części Krainy, ale w rzeczywistości wszystkie były JEDNYM.
Gdy dotarli na sam kraniec jednej z wysp, ich oczom ukazało się wąskie przejście utworzone z lodu. Wchodząc na nie, mogli dopiero ujrzeć system, jaki panował w tym kraju. Cienkie warstwy lodu dawały możliwość przejścia do każdej części. Wszystko z góry wyglądało jak pajęczyna.
CZYTASZ
Nowe życie, które od Was otrzymaliśmy ✔
ФанфикW skrócie: Jest to wcześniejsza/ niby zakończona wersja Smoczego Królestwa. Jeśli ktoś czyta regularnie SK, to nie dostanie żadnego spoileru, jeśli ktoś zaczyna SK, to coś tam to opowiadanie może zdradzić.