#Rolaka1995
Musiało minąć kilka dni, by wszyscy mogli odpocząć po długiej i wyczerpującej wyprawie i jej skutkach. Szczególnie ten przypadek dotyczył Lucy, które głownie ze względu na Natsu starała się, jak najwięcej oszczędzać. Jednak czas, w którym nasi bohaterowie mieli wyruszyć w dalszą podróż rychło nadchodził. Wszyscy pakowali się, żegnali i przygotowywali do odlotu. Ostatniego dnia, godzinę przed odlotem, do Lucy przyszła szamanka, która chciała z nią porozmawiać, o czym bardzo ważnym.
- Coś się stało? – zapytała niepewnie dziewczyna, która przechadzała się razem ze staruszką po nieznanych jej ścieżkach lasu Mitae. Kobieta nic nie odpowiedziała. Spojrzała tylko na Lucy niepewnym wzrokiem, który wprawił dziewczynę w zakłopotanie. – Czy ja coś zrobiłam?
- Tak – odpowiedź zaskoczyła panią Dragon. – Urodziłaś się. – Ten smutny głos był taki przygnębiający. Tak jakby coś staruszkę dręczyło od wielu lat.
- A dlaczego? – Musiała się zapytać, by móc wreszcie się dowiedzieć, o co chodzi. – Nie można kogoś winić za to, że się urodził.
- To prawda. – Szamanka stanęła nad małym stawem, przy którym były zebrane najróżniejsze stworzenia, wcześniej nieznane Lucy. – Łania Haridejska. – Do kobiety podeszła mała sarenka, leciutko szturchając łebkiem o jej dłoń. – Piękne i łagodne stworzenie. Ostatnie z gatunku przebywają tutaj, zostało już ich tylko pięć sztuk. Zabić czy zaczekać aż wyginął.
- Zaczekać, aż na nowo się odrodzą. – Zaproponowała dziewczyna.
- Dwa to osobniki za stare na dzieci, dwójka to samce, a trzecie niepłodna samica. Jak na nowo się odrodzą? – Lucy nie mogła odpowiedzieć od razu na to pytanie. Musiała podejść do stworzenia i delikatnie pogłaskać je po głowie, by dowiedzieć się.
- Trzeba dać im szansę.
- Dwie. – Słysząc coś takiego Lucy spojrzała staruszce prosto w oczy. – Tylko dwie osoby uciekły z naszego świata. Pierwszą była Eilclei, która urodziła się jako „widząca" w naszym kraju, przyszła matka królowej Sarycji i babcia Natsu Dragona, twojego męża. – Nieświadomie z oczu blondynki zaczęły spływać małe kropelki łez. – Drugą osobą była moja ukochana siostra ... Layla. Twoja babcia.
- CO?! – Lucy wrzasnęła na cały las, była zszokowana tym, co przed chwilą usłyszała. –Ale jak?!
- Miłość. Moja droga siostra zakochała się w przybyszu z Fiore, który był badaczem, czy jakoś tak, a potem z nim uciekła. Od tamtej pory nigdy jej nie widziałam. – Blondynka wciąż spoglądała na ziemię, rozmyślając nad słowami staruszki.
- Skąd możesz wiedzieć, że pochodzę z waszego plemienia!? – To pytanie było jedyną rzeczą, które wciąż nurtowało Lucy.
- Bo wyglądasz jak ona. No prawie... bo ona miała brązowe oczy.
- Ja też kiedyś miałam. – Słysząc takie słowa, wypowiedziane z ust Lucy, szamanka uśmiechnęła się szeroko, a następnie pocałowała dziewczynę w policzek.
- Jestem szczęśliwa. Dziękuję...
- LUCYYYY!!! ODLATUJEMY!!! – usłyszała wołanie swojego męża.
- Muszę... iść. – Niepewnie powiedziała pani Dragon. Szamanka kiwnęła głową, mając wciąż szeroki uśmiech na twarzy. Lucy pobiegła w stronę statku. – Do zobaczenia!!! – krzyknęła na pożegnanie.
- Jeśli będziesz chciała tu kiedyś wrócić mamy tu dla ciebie miejsce! Nauczymy cię wszystkiego, co tylko możemy! – To były ostatnie słowa, który Lucy usłyszała. – Wróci ... powiedziała „Do zobaczenia".
CZYTASZ
Nowe życie, które od Was otrzymaliśmy ✔
FanfictionW skrócie: Jest to wcześniejsza/ niby zakończona wersja Smoczego Królestwa. Jeśli ktoś czyta regularnie SK, to nie dostanie żadnego spoileru, jeśli ktoś zaczyna SK, to coś tam to opowiadanie może zdradzić.