7 miesięcy później
Dotarli na miejsce. Cali i zdrowi. Stali dookoła barierki oglądając przepiękny krajobraz świata, do które wkroczyli. Błękitne wody pływające po niebiańskich wysepkach, czyste, zielone lasy pełne kwitnących drzew, kwiatów i najdziwniejszych roślin. W powietrzu, na lądzie i wodzie przewijały się dotąd nieznane człowiekowi gatunki zwierząt.
- Piękne – stwierdziła Lucy, zachwycając się widokiem, który mogła ujrzeć. Jednak najpiękniejsza rzecz Krainy Żywiołów, miała się dopiero ukazać oczom podróżników.
– Nieeeeesamowite. – Wszyscy wyłupili oczy widząc majestatyczną górę, której szczytu oko ludzkie nie mogło ujrzeć. Lód okrywający całą górę był tak piękny i czysty, że wydawał się lśnić w zachodzącym słońcu. Wszystko było piękne, wszystko było stworzone przez naturę i nie zniszczone przez człowieka. Wydawało się, że to najpiękniejszy dar Boży, jaki człowiek był w stanie zobaczyć.
– Nie mogę w to uwierzyć. – Lucy jako jedyna komentowała, nikt inny nie wiedział, co może powiedzieć. Wszyscy patrzyli wyłupiastymi oczami, wydając jedynie cichy jęk. Ale był taki moment, że i dziewczyna nie było nic w stanie powiedzieć. Jedna z podniebnych wysp, która wydawała się być najwyżej położoną ze wszystkich, tworzyła ze swojej rzeki wodospad, w którym płynęły we wszystkie strony ryby. Przelatując obok niego, wszyscy zaczęli sięgać rękoma, by móc zaczerpnąć wody i spróbować jej. Musica był najbliżej, ręką zaczynał dotykać błękitnego strumienia, gdy nagle ten przybliżył się do niego.
- On się rusza – stwierdził, będąc z lekka zaskoczony.
- Oczywiście, że tak. Debil. – Natsu starał się nie słuchać narzekającego kapitana.
- Ale... - nagle przerażony skoczył na środek statku, wprawiając wszystkich w zakłopotanie.
- Co ty... - Kurtis nie zdążył dokończyć, gdyż nagle wszyscy ujrzeli, co się dzieje. Woda z wodospadu powoli zaczęła tworzyć kulę, która pokrywała stopniowo cały statek. – O cholera! – przeklinając, szybko ruszył w stronę steru, by uciec od zbliżającej się pułapki. Złapał za rączki i z całej siły pociągną. Ani drgnęło. Popatrzył przerażonym wzrokiem przed statek. Woda już prawie się zamykała. O wszystkim decydowały sekundy. – Nie damy rady! – poinformował miotającą się po statku załogę.
- Musisz coś zrobić!? – zaczęła błagać Lucy. Jednak mężczyzna nie mógł nic zrobić. Wzruszył tylko ramionami i wrócił na środek pokładu.
- To coś, chce nas gdzieś zabrać. – Gdy zamknęło się, Natsu zobaczył, że i tak lecą, tylko że nie w tym kierunku, w którym planowali.
- Zginiemy marnie!!! – zaczął panikować Tamaki.
- Po co ci szukać baby, jak sam nią jesteś!? – oburzony Hughes podszedł po niego i z całej siły uderzył w głowę. – Teraz pozostaje nam tylko czekać.
- Może tutejsi ludzie chcą nas gdzieś zaprowadzić? – zaproponowała Lucy.
- To kanibale, zjedzą nas. – Tamaki zaczął zagryzać swoją koszulę. – A po co nas porywają?!
- Może dlatego, że wkroczyliśmy, bez żadnego uprzedzenia, na ich TERENY!? – wrzasnął zezłoszczony kapitan. – Nic nam nie będzie! Jeszcze nie słyszałem, by ktoś mówił o kanibalizmie na tych terenach.
- No, a jak zjedzeni mają coś nam powiedzieć skoro są martwi!? – Tamaki skulił się i usiadł na podłodze. – No to jest logiczne, że o kanibalizmie mogą wiedzieć tylko ci, którzy już zostali zjedzeni!!!
CZYTASZ
Nowe życie, które od Was otrzymaliśmy ✔
FanficW skrócie: Jest to wcześniejsza/ niby zakończona wersja Smoczego Królestwa. Jeśli ktoś czyta regularnie SK, to nie dostanie żadnego spoileru, jeśli ktoś zaczyna SK, to coś tam to opowiadanie może zdradzić.