Rozdział 28

168 13 0
                                    

- No nie. – Zdążył powiedzieć, zanim ostrze wbiło się w jego serce.

- MUSICA!!! – Wszyscy wrzasnęli z przerażeniem.

- I nie żyje – rzekł wciąż uśmiechnięty mężczyzna, widząc jak ciało srebrnika opadła na ziemię skutą lodem. – Jaka ... szkoda? Naprawdę nie sądziłem, że jesteście tacy głupi. – Przechylił lekko głowę na bok, mając wciąż wyrysowany na twarzy ten perfidny uśmiech.

- Cholera!!! – Wszyscy zamilkli. Nie wiedzieli, do kogo należy tajemniczy głos, dlatego zaczęli się rozglądać dookoła.

- Aaaaaaa!!!! – Usłyszeli donośny krzyk. To była Akira, która zobaczyła wstającego Musicę, mająceg wciąż wbity w pierś nóż. Krew płynęła mu po nowej koszuli, zabarwiając ją na kolor szkarłatu. – Ty żyjesz? – zapytała się, przełykając głośno ślinę.

- Ja żyję? – Sam Hamrio był zdziwiony tym faktem. – O w mordę. – Gdy zobaczył narzędzie w jego ciele, o mało co nie zemdlał z przerażenia. – Ja żyję... chyba.

- Jak to możliwe? – Przeciwnik był zszokowany, tym co się działo. Wciąż przytrzymywał Akirę, jednak zluzował zacisk na szyi. – Idziemy! – Gdy otrzeźwiał, chwycił ją na włosy i zaczął ciągnąć na zewnątrz jaskini. – Zajmijcie się nimi! – rozkazał swoim gorylom.

- Tak jest! – odpowiedzieli chórem.

- AKIRA!!! – Lucy próbowała pobiec za porywaczem, jednak niższy ze strażników zastawił jej drogę. – Natsu! – dała sygnał swojemu mężowi, który bez zastanowienia rzucił się na ratunek.

- Nie ma mowy kochasiu! Ja Mavaus cię zatrzymam! – Napiął ogromne mięśnie, tworząc mur tuż prze wejściem do korytarza.

- Phi! – prychnął różowowłosy. – Armino! – dał Wojowniczce znać. – Uważaj. – Ostrzegł go, a następnie przeszedł przez niego, wywiewając tupecik do tyłu. – A nie mówiłem... - Z uśmiechem na twarzy pognał za Akirą.

Lucy, Musica, Mavaus i Adilos zostali sami. Cała czwórka wiedziała, co za chwilę się wydarzy. Walka. Czuli to w kościach. Lucy szybko podbiegła do Musici i zaczęła oglądać jego ranę.

- No i ... - Hamrio nie zdążył dokończyć, gdyż dziewczyna wyjęła mu po prostu nóż z piersi. – Au... - Niewinnie zajęczał z bólu. – Mogłaś ostrzec.

- Po co? Przecież bardziej byś się bał – odpowiedziała mu złośliwie. - Zaraz... - Spojrzała na ranę. Zamknęła na chwilę oczy i przyzwała czerwono-krwistego demona. – Masz serce z żelaza. – Jej oczy zadziałały, jak rentgen. Mogła zobaczyć wszystko, nawet drobną strukturę mięśni, kości ... Widziała, że serce Musici stało się metalem. – No to teraz powiedzenie prawie się sprawdza... Nie masz serca z kamienia, a z żelaza.

- Nie bądź złośliwa! Jak mam się tego pozbyć?! – zapytał rozpaczliwie.

- Ja mam pomysł. Może ci je wyrwiemy? – zaproponował Adilos. – Dwie pieczenia na jednym ogniu i każdy zadowolony.

- To ja jednak wolę zatrzymać ten organ. – Zaczął się masować po klatce piersiowej.

- Ty ... nie masz wyboru. – Na twarzy drugiego przeciwnika pojawił się okrutny grymas. Jego oczy stały się rządne krwi, stał się bestią, która miała tylko jeden cel ... zabijać. Ruszył do przodu atakując Musicę.

- Cholera! – przeklął kapitan statku, gdy uciekał przed silnym ciosem przeciwnika. – Lucy uważaj!!! – ostrzegł dziewczynę, zauważając kątem oka, jak Adilos atakuje towarzyszkę. Blondynka szybko okręciła się na lewej nodze, a następnie uniknęła ciosu, skacząc na pobliski stos ze skarbami.

Nowe życie, które od Was otrzymaliśmy ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz