Wszystkie światła zgasły. Dla Amelii do był znak do działania. Powoli zaczęła pchać się przez tłum poruszonych całą sytuacją ludzi, którzy błąkali się po całej sali. Gdy dotarła do drzwi, ominęła strażnika, który z ciekawości wszedł do środka. Była na zewnątrz. Podniosła sukienkę do góry i w podskokach zaczęła biec w stronę statku.
- Nie mogę zawieść – powtarzała sobie cały czas w myślach. Biegła, jak najszybciej mogła, zważając na fakt, że była ubrana w kilku kilogramową suknię. – Mam nadzieję, że Musica już się przygotował. – Nagle złapała się za czerwone policzki, opuszczając tym samym suknię do dołu – Świetny materiał na książkę! – krzyknęła na głos. Ludzie ze zdziwieniem zaczęli spoglądać na dziewczynę, a potem wracali do swoich prac. – Widzę statek – powiedziała, tym razem, cicho widząc zarys znajomego pokładu. Gdy dotarła na miejsce, od razu z leżaków zerwali się Kurtis, Hughes i Tamaki.
- Było czarno? – zapytał złośliwie Kurtis.
- Było i dlatego tu jestem, a teraz wykonajmy robotę do końca! – rozkazała wszystkim zebranym.
***
- Patrzcie! – ktoś krzyknął, wskazując na okiennicę, w której stał tajemniczy człowiek, trzymający ogromny, czarny miecz.
- Złodziej! – wrzasnął książę La Predley. Mężczyzna był ubrany w czarny strój, który zdobił płaszcz z czarno-czerwonymi zdobieniami. Na twarzy miał maskę, a na głowie kapelusz, który zasłaniał mu włosy.
- Wolę Chokyoshi [z japońskiego Pogromca] – odparł z uśmiechem na twarzy tajemniczy osobnik. – Ciemność mym towarzyszem, a twój skarb mym pupilkiem. Z przyjemnością się nim zaopiekuję.
- Oddawaj! – ryknął ponownie książę – Straż, straż!!!
- Skarby mają różny wygląd. – Puścił oczko w stronę Lucy.
- To moja kobieta! – La Predley zaczął ją chronić swoim ramieniem. – Zobaczysz! Zawiśniesz.
- Dobrze, ale za nim to nastanie chcę znaleźć wiele uciech. – Lekko podskoczył, a następnie złapał się linki, którą wcześniej przygotował. Zaczął lecieć w stronę dziewczyny. Z niesamowitą prędkością chwycił ją za talię, a następnie pognał razem z nią na następną okiennicę.
- Co ty robisz?! – książę coraz mniej był spokojny. - Puść ją!!!
- Znalezione, nie kradzione. – Ukłonił się lekko. Światła znowu zgasły, ludzie zaczęli krzyczeć, piszczeć, miotać się. – Czekałaś na mnie? – Natsu szepnął na ucho Lucy.
- Oczywiście, że tak. Tamten dupek był strasznie nudny – odpowiedziała mu, gdy powoli szykowali się do ucieczki.
- Armino – szepnął, wyjmując miecz z pochwy. Wokół niego zebrały się małe strużki powietrza. Zamachnął się, odcinając dużą część witrażu. – Trzymaj się. – Chwycił ponownie żonę za talię, jednak tym razem sama Lucy wtuliła się w Natsu. Oboje skoczyli. Dragon zamachnął się mieczem, dzięki czemu coraz wolniej i wolniej zaczęli opadać, czekając aż spokojnie dotrą na ziemię. – Żyjemy! – powiedział radośnie.
- To super, a teraz chodźmy uciekać. – Złapała go za frak, a następnie zaczęła ciągnąć za sobą. Przeszli kilka metrów. Zatrzymali się widząc czarna karocę, z ubranym w czarny płacz woźnicę.
- Czy państwo chcieliby wybrać się na przejażdżkę? – zapytał tajemniczy mężczyzn, wstając i otwierając drzwiczki pojazdu.
- Chętnie – stwierdził Natsu, biorąc za rękę Lucy. Oboje szybko wsiedli do środka. – Jedziemy! – krzyknął do woźnicy. – Przebieramy się. – Razem z Lucy zaczęli zdejmować pierwsze warstwy ubrań. Pod spodem dziewczyna miała założoną lekką, czerwoną sukienkę w śliczne wzorki. Natsu natomiast musiał założyć na siebie brązowe rybaczki, zakończone prześliczną białą koronką. Na górze miał białą koszulkę, z bufiastymi rękawami i również z wzorzystą koronką.
CZYTASZ
Nowe życie, które od Was otrzymaliśmy ✔
FanfictionW skrócie: Jest to wcześniejsza/ niby zakończona wersja Smoczego Królestwa. Jeśli ktoś czyta regularnie SK, to nie dostanie żadnego spoileru, jeśli ktoś zaczyna SK, to coś tam to opowiadanie może zdradzić.