- NATTTTTTTTTTSSSSSSSSSSSSUUUUUUUUU!!!!!!!!!!!! – wrzasnęła Lucy. Miecz wbił się w jego ramię, przecinając je, przebijając się przez kość, mięśnie i skórę. Pozostawiając tylko krwawy ślad. Natsu wrzasnął.
- No to umowa spełniona ... a za głośno krzyczysz. – odwrócił się w stronę Lucy i strzelił pistoletem prosto w jej oczy. – Mój ulubiony, nie zabija, a niszczy oczy ...
- Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!! – krzyczała z bólu Lucy, Natsu poderwał się.
- Obiecałeś ! – nagle poczuł uderzenie w brzuch.
- Jak na mój gust dotrzymałem słowa. I taka rada na „przyszłość" precyzuj żądania. – rzekł do Natsu, po czym zaczął się oddawać. – Zgwałcić i zabić! – rzucił rozkaz i odszedł.
- NATSU, LUCY!!!!!!!!! – krzyknęli równocześnie, jednak oboje padli. Nie wiedzieli co mają zrobić. Lucy wiła się i krzyczała. Nagle jej twarz, znalazła się w takim miejscu, że Natsu mógł ją zobaczyć ... Ból, który przez niego przeszedł był potworniejszy, niż ten, który dawała mu obcięta ręka. Krwawiące rany, pozostałości po łzach i te, które próbując wypłynąć podrażniały rany. Kilka pustych przestrzeni, które zaczęła wypełniać lepka, czerwona maź, zwana krwią. I te miejsca, w których kiedyś były oczy.
-Przecież ja tylko zginę, a ona ... - pomyślał przerażony Natsu, który spoglądał na Lucy co chwilę. Nagle coś zrozumiał. – PRZESTAŃCIE! – krzyknął na żołnierzy, który z opuszczonymi spodniami zaczęli iść do Lucy. Śmiali mu się prosto w twarz, mając na twarzy tak piekielny i obrzydliwy uśmiech, że Natsu zbierało się wymioty. Ich twarz mówiła sama za siebie. Pragnęli ją, chcieli spełnić swoje erotyczne fantazje. Natsu wiedział, że jeśli nic nie zrobi Lucy zostanie zgwałcona. Próbował wstać, ale próbując się podeprzeć prawą ręką, nagle uświadomił sobie, że leży ona obok niego. Od razu się opamiętał i zmienił „rękę". Jednak gdy się znalazł się wyżej, poczuł mocne uderzenie i zaraz opadł z bólu na ziemię.
- Nie martw, tak wyrobimy tą paniusię, że później nie będzie nawet czuła, jak się z nią bawimy. – powiedział jeden z żołnierzy prosto do Natsu. Wydawało się, że cicho, jednak Lucy usłyszała co ją czeka. Zaczęła się miotać i szarpać. – Oj panienko nie uciekaj, pamiętaj nasz jest sześciu, akurat na dwie zmiany. – Natsu zaczął się rozglądać i liczyć. Widział tylko pięciu...
- Oni chyba nie myślą, że ... - Natsu nawet nie chciał myśleć, popatrzył się na zbrodniarza, a ten z uśmiechem na twarzy, rzekł mu do ucha.
- Dobrze myślisz, tobie też pozwolimy wyruchać tą cizię. – te słowa wystarczyły. Natsu zapalił ogień w swojej dłoni i zaraz przyłożył ją do rany. Mocno zacisnął zęby, aby tylko nie krzyczeć. Odór palonego mięsa zaczął się unosić w powietrzu, aż dotarł do Lucy.
- Nat..su ... - szepnęła, nie mając już sił.
- Już idziemy się tobą zająć. Panowie pamiętajcie ! Dupcia, cipka i usteczka! – były to ostatnie słowa, jakie udało mu się wypowiedzieć.
- Zaraz ja się tobą zajmę. – usłyszał głos za sobą, po czym się odwrócił.
- Co do ... - nie zdążył. Łuski zaczęły oplątywać całe ciało Natsu, który coraz bardziej się zbliżał do prześladowców. Ogień zaczął falować wokół niego, czuć było, że emanuje z niego gniew, złość, odraza i ... miłość. Rzucił ogniem w pierwszego mężczyznę. Ten krzyknął, jednak nawet nie minęła minuta, a już zwęglone ciało opadło na ziemię. Przerażeni „koledzy" zaczęli biec, by móc uciec przed furią Dragon Slayera. Jednak na nic to się nie zdało, gdyż zaraz i ich oplótł ogień. Wili się, krzyczeli, ale tym razem Natsu wiedział, że trzeba dłużej ich przytrzymać. Ich ciała paliły się i paliły. Minęło może pięć minut i dopiero wtedy było słychać dźwięk opadających zwłok.
CZYTASZ
Nowe życie, które od Was otrzymaliśmy ✔
FanficW skrócie: Jest to wcześniejsza/ niby zakończona wersja Smoczego Królestwa. Jeśli ktoś czyta regularnie SK, to nie dostanie żadnego spoileru, jeśli ktoś zaczyna SK, to coś tam to opowiadanie może zdradzić.