Natsu stał obok Lucy trzymając w ręku piękny, błękitny miecz. Musica stał pełen dumy przed załogą (pomimo tego, że nic nie zrobił).
- Już wyjeżdżacie? – usłyszeli za sobą znajomy głos, odwrócili się. Edward, Alphons i Winry wyszli by się z nimi pożegnać.
- Musimy szybko wracać, bo jakiś dureń ukrył przed nami fakt, że w stolicy Sarycji jest Święta Broń.- Wyjaśnił im Natsu, a zaraz po tym zaczął się zastanawiać jakie tortury zastosować na Komui'u.
- Najlepiej wbijanie gwoździ w ciało. – Odezwała się nagle Lucy. Wszyscy na nią spojrzeli ze zdziwieniem.
- Ej te oczy dały ci zdolność czytania w myślach? – zapytał niepewnie Natsu lekko się odsuwając.
- Nie, ale twoja mina dobitnie świadczyła o czym myślisz.- Wyjaśniła mu, Natsu odetchnął z ulgą.
- Znam to. Winry też często ma takie wredne ... coś. – Ed założył ręce za głowę i spojrzał na swojego brata, który zaczął się odsuwać.
- Tak.? – zapytała Winry emanując demoniczną energią. Wyjęła swój metalowy klucz i uderzyła nim z całej siły alchemika.
- Żyjesz? – zapytali równocześnie Natsu i Lucy.
- Wiem!!! – krzyknął niespodziewanie Musica – To starożytna technika zwana ... - wszyscy na wstrzymanym oddechu czekali na odpowiedź - ... Blondi Power! - ... dwie minuty później, klęcząc przed Winry i Lucy – Psieplasiam... - powiedział niewyraźnie, przez liczne siniaki na jego twarzy.
- ODLATUJEMY!!! – usłyszeli nagle wołanie Kurtisa.
- Chodźcie szybko! – zawołał kompanów Natsu, opierając się o barierkę statku. Lucy zarzuciła ledwie żywego Musicę przez ramię, a następnie wniosła go na statek.
- O... Chyba kapitan zaniemógł... Haaha. – Zaśmiał się cicho Tamaki. – A jak ona go wniosła? – dopiero po chwili przyszło mu to pytanie na myśl. Jednak zbytnio się nad tym nie zastanawiał.
- Papapapa!!! – wszyscy machali na pożegnanie. Winry, Edward i Alphonse stali uśmiechając się szeroko w ich kierunku.
- Kiedyś zawitajcie do nas! – zawołali, gdy powoli statek zaczął niknąć w chmurach.
***
Natsu i Lucy poszli w kierunku swojej kajuty, by położyć się do łóżka i odpocząć.
- Natsu? – nagle chłopak usłyszał głos swojej żony, którą wyraźnie coś dręczyło.
- Coś stało? – odwrócił się w jej stronę. Gdy spojrzał na jej twarz głęboko się zdziwił. Płakała głęboko z niewiadomych mu powodów.- Ej .... Coś się stało? Coś zrobiłem?
- Ja... wpadłam w szał... i to ty... - pociągnęła nosem - ... musiałeś zabić, a nie ja...- niespodziewanie chłopak przybliżył się do niej i przytulił ją.
- Lucy, ja nie pozwolę byś miała krew na swoich rękach. – Jeszcze mocniej zacisnął uścisk. – Gdyby nie ty to ... byśmy przegrali. Ja mogłem tylko patrzeć! Jestem taki słaby!
- Nie! – zaprzeczyła nagle – To ja jestem słaba, bo nie potrafię się bronić.
- Ale to ja obiecałem Erzie i sobie, że będę cię chronić!!! Lucy ... - szepnął cicho – Nie chcę cię stracić ...
- Ja ciebie też nie chcę stracić.
Puk, Puk ...
Usłyszeli nagle pukanie do drzwi.
CZYTASZ
Nowe życie, które od Was otrzymaliśmy ✔
FanficW skrócie: Jest to wcześniejsza/ niby zakończona wersja Smoczego Królestwa. Jeśli ktoś czyta regularnie SK, to nie dostanie żadnego spoileru, jeśli ktoś zaczyna SK, to coś tam to opowiadanie może zdradzić.