Następnego dnia nie wstałam w doskonałym humorze. Naprawdę nie miałam humoru. Westchnęłam, a moje oczy zaczęło razić słońce. Zakryłam ręką oczy, wstałam i poszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro i zobaczyłam trupa.
Fakt faktem byłam obolała, ale moja skóra była blada, a w dodatku schudłam. Nie wiem ile, ale schudłam.
Tak jak powiedział Jorge ubrałam się grubiej, ogarniając się i wychodząc do reszty na dwór. Zamknęłam drzwi, a po chwili zauważyłam dziewczyny, które z jak największym zainteresowaniem słuchały Jorge.
Obyście ogłuchły.
Czemu jestem niemiła? Nigdy mnie nie budzą. A siebie budzą. Normalnie tryskam radością.
Wyczuj sarkazm.
- Dzień Dobry - przywitałam się i ustawiłam.
- Jak zwykle ostatnia - pokręcił głową Jorge. Nie odpowiedziałam na to, nie miałam siły.
- Więc dzisiaj będziemy się wspinać po drzewach - powiedział, a ja w tej chwili się załamałam. Nie mam siły na podciąganie się.
- Jeśli ktoś nie ma siły na to? - Spytałam
- To biega - uśmiechnął się w moją stronę.
Westchnęłam zirytowana i ruszyłam w stronę dziewczyn.
***
Obecnie jakimś cudem wlazłam na to chore drzewo, czekając, aż inni zjawią się na górze.
- No dziewczyny - zaśmiałam się - ciężko widzę.
- Zamknij się - syknęła Mechi
- A tobie co? - Spytałam, trochę pochylając się w jej stronę
- Nie mam najmniejszej ochoty tutaj włazić i najchętniej bym już wróciła do łóżka - powiedziała blondynka, siadając koło mnie.
Oby ta gałąź się nie złamała.
- Uwierz nie tylko ty - odpowiedziałam, przysuwając się trochę bliżej dziewczyny, gdy w razie czego gałąź się złamie, możliwe, że nie spadnę.
- No dziewczyny, już na górze? - Spytał, wyraźnie zaskoczony Jorge
- Przecież nie na dole - powiedziała Cande
- Zdążyłem zauważyć - dodał - więc teraz schodźcie
- Żartujesz sobie?! - Spytałam oburzona
- Nie, to nie są żarty - odpowiedział, wyraźnie rozbawiony sytuacją.
Popamiętasz mnie.
Zaczęłam schodzić w dół, jednak gdy byłam już prawie przy końcu, poślizgnęłam się i zaczęłam spadać. No oczywiście krzyknęłam, bo bez tego by się nie obeszło. Gdy już miałam zaliczyć twarde spotkanie z ziemią, złapał mnie Jorge.
- Ostrożniej - uśmiechnął się, patrząc w moje oczy, a ja w jego.
- Przepraszam - Szepnęłam, chcąc stanąć, jednak szatyn mnie zatrzymał
- Nic Cię nie boli?
- Nie, jest w porządku - Odpowiedziałam z delikatnym uśmiechem. Mam motylki w brzuchu.
Okej? Co ze mną nie tak?
Westchnęłam i po chwili stałam już na własnych nogach.
- No panny, już szesnasta, dzisiaj troszeczkę wcześniej skończycie z racji, że jest piątek. Do zobaczenia w niedzielę. - uśmiechnął się i gdy już wszystkie znalazły się na ziemi ruszyliśmy do naszego budynku. Weszliśmy do środka
CZYTASZ
my stupid heart | jortini
FanficMartina od małego marzyła, aby przystąpić do wojska i stać na czele obrony kraju. Jej rodzice nie podzielali jej radości do tego, ale zgodzili się. Po skończeniu liceum dziewczyna udała się do wojska dla początkujących. Czy to co ją tam spotka jest...