- Właściwie to gdzie zmierzamy? - spytał Jason kiedy weszliśmy na polanę
- Do wojska - odparłam, a oni spojrzeli na mnie zszokowani
- Chcesz tam wrócić?! - niemal wykrzyczeli
- Niee, do wojska, w którym ja jestem - odparłam, a oni się uspokoili
- Hej, zobaczcie! Tam jest jakiś domek i widzę tam jakąś starszą kobietę - Lali się skrzywiła
- Może pójdziemy tam? Jesteśmy głodni, a ja jestem cała w ranach
- Dobry pomysł, chodźmy - pobiegliśmy tam.
Starsza kobieta patrzyła na nas ze strachem i szokiem. Nie wiem jak dokładnie wyglądam, ale patrząc na moich towarzyszy oni nie wyglądają zbyt dobrze.
- Mogę w czymś pomóc? - spytała drżącym głosem
- Tak. Niech się pani nas nie boi, uciekliśmy od.. właściwie pani się domyśla od kogo i potrzebujemy pomocy. Prosimy - odezwałam się niemal błagalnym tonem.
- Tak, pewnie. Wchodźcie - rozluźniła się i wprowadziła nas do swojej skromnej chatki, w której zastaliśmy jej męża.
- Martin oni potrzebują pomocy, patrz jak wyglądają. Uciekli od Petera - odezwała się staruszka
- Wchodźcie, ale wiedzcie, że nie możecie zostać tutaj długo. Maksymalnie dzień - dwa, oni się teraz szykują do ataku na wojsko Jorge Blanco, znacie prawda? - patrzył na każdego z nas, a dla mnie się świat zatrzymał. Co ja zrobiłam..
- Wszystko w porządku? - odezwał się Martin
- Tak, tak mi się wydaje - wyszeptałam
- Musimy się opatrzyć dziecko, wyglądasz fatalnie - zniesmaczył się. Weszliśmy najprawdopodobniej do ich sypialni, a ja moją już i tak nienadającą się do niczego bluzkę ściągnęłam. Byłam brudna i w ranach.
- Dziecko kochane - oczy starszej pani się zaszkliły - wyglądasz jak mój syn, który nie żyje. Idziemy się pierw umyć, obyć nie dostała zakażenia! Obyś! - lamentowała. Ich łazienka była skromna, ale nie najgorsza.
- Twoje ubrania pójdą od razu do pieca, a bieliznę dam Ci czystą tak samo jak ubrania, dobrze? - przytaknęłam. Wlała mi wody do wanny
- Dziękuje - uśmiechnęłam się pokrzepiająco
- Nie masz za co. Macie przyszłość przed sobą - odparła i wyszła zamykając za sobą drzwi. Ściągnęłam z siebie wszystko i spojrzałam w lustro.
Okropna. Wyglądam okropnie. Weszłam powoli do wody, a w moich oczach pojawiły się łzy. To szczypie cholernie. Kiedy usiadłam na swoje ciało nałożyłam mydło, a z oczu poleciały łzy.
Po półgodzinnej kąpieli byłam gotowa, bieliznę miałam czystą tak samo jak i ubrania. Czuję się jak nowo narodzona. Położyłam się do łóżka, w którym miałam spać ja i Lali, a w drugim Jason i Damien.
- Martina - do pokoju wszedł Jason - muszę Ci coś powiedzieć..
Podniosłam się do pozycji siedzącej
- Tak?
- Wiem, że masz chłopaka, ale.. Kocham Cię i dopilnuje tego żebyśmy wszyscy,a w szczególności Ty dotarli do twojego chłopaka, który pewnie wariuje z tęsknoty za Tobą - słuchałam go i analizowałam każde słowo. On mnie kocha, a ja go uwielbiam jako przyjaciela.
- Jason ja uwielbiam Cię jako przyjaciela, ale cieszę się, że jesteś ze mną szczery i powiedziałeś mi to co czujesz. Mam nadzieję, że przez to uczucie nie skończysz ze mną znajomości - zaśmiałam się, a ten pokiwał przecząco głową. Chwilę później do pokoju weszli Damien i Lali.

CZYTASZ
my stupid heart | jortini
FanfictionMartina od małego marzyła, aby przystąpić do wojska i stać na czele obrony kraju. Jej rodzice nie podzielali jej radości do tego, ale zgodzili się. Po skończeniu liceum dziewczyna udała się do wojska dla początkujących. Czy to co ją tam spotka jest...