Rozdział 7

675 26 18
                                    

Wszystkie dni mijały tak samo. Po prostu rutyna: wstanie, poranne czynności, ćwiczenia, wieczór, spanie. Nic szczególnie ciekawego. Od ostatniego incydentu Jorge utrzymuje mnie na dystans co mnie ciekawi niezmiernie, dlaczego pierw przyznaje się do uczuć, a potem od tego ucieka. W tym wszystkim chyba nawet nie wspomniałam o moich uczuciach. Jeśli nie to powiem teraz. Lubię go, bardzo lubię, ale nie wiem jak to dalej może wyglądać. To zależy od niego i jego decyzji.

Przemyłam twarz wodą, patrząc w lustro. Jestem typem wraka człowieka.

Nie chodzi mi tu o jakiś ciągły stres czy jakieś zaburzenia psychiczne.

To z wysiłku. Z jednej strony się cieszę, z drugiej boję się, że mogę mieć niedowagę.

Zawsze moja waga była w normie. Nie mam na myśli tego, że byłam jakoś gruba, tylko zawsze miałam ok wagę, nie byłam aż tak chuda żeby mieć niedowagę. Można nazwać to "idealnie"

- Dziewczyny wstawajcie! - Krzyknęłam z łazienki, wycierając twarz

Dzisiaj jest piątek = dzień egzaminów.

Tak serio to.. nie wiem co się stanie jeśli zdam ten egzamin.Pójdę bronić kraj i co dalej? Zabiją mnie?

Marny los, ale skoro tego chcę.. Czy ja jestem normalna? Kiedy już byłam ogarnięta, wyszłam z łazienki i spojrzałam na Clarę i Mechi, które dalej sobie smacznie spały. A potem jak będą biegać jak dzikie konie to będzie oczywiście moja wina.

Obydwóm ściągnęłam kołdry. Jak na rozkaz się obudziły

- Co ty do cholery Tini wyprawiasz? - spytała zaspanym głosem Clara Westchnęłam

- Halo, śpiące księżniczki, a wiecie, że dzisiaj egzaminy? - podniosłam brew

Spojrzały na siebie i jak torpedy wyleciały z łóżka.A nie mówiłam?

***

- Gotowe? - Spojrzałam na Mechi, a potem na Clarę. Przytaknęły. Przełknęłam ślinę i wyszłyśmy z budynku.

Ruszyłyśmy na miejsce zbiórki. Wokół oczywiście zebrała się widownia, w tym Diego. Ahh no i oczywiście zapomniałam o nim. Z Diego zostaliśmy dobrymi kolegami? Nie wiem jak to nazwać. Bynajmniej świetnie się dogadujemy i miło spędzamy czas. Podeszłam do szatyna

- Witam witam, co pan tu robi? - uśmiechnęłam się. Odwzajemnił i przytulił mnie

- Dobry, przyszedłem sobie poobserwować - wskazał na "plac egzaminów"

- Między innymi mnie? - uśmiechnęłam się, podnosząc jedną brew do góry

- Całkiem możliwe - zaśmiał się. Odwzajemniłam.

- Muszę lecieć - dodałam - życz mi powodzenia!

- Trzymam kciuki! - pokazał kciuka w górę. Uśmiechnęłam się promiennie i ruszyłam w stronę dziewczyn

- Kiedy zaczynamy? - spytałam, siadając obok

- Teraz - odezwała się Clara, patrząc na Jorge, który w tym momencie do nas podszedł.

Cholera...

***

- Jesy, więcej energii! W takim tempie do żółw szybciej dojdzie do mety - rzucił jakiś egzaminator. Jedyny Jorge niekiedy się odzywał.

Szczerze gdyby mnie tak poganiali to prędzej bym się odwróciła i tego egzaminatora z całej siły uderzyła. Na zbyt wiele sobie niekiedy pozwalają.

- Martina Stoessel - rzekł egzaminator

Oczy o mało mi nie wyszły. Uśmiechnęłam się nerwowo i zaczęłam wykonywać ćwiczenia, które po przedniejsze dziewczyny wykonywały.

my stupid heart | jortiniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz