Rozdział 30

519 25 7
                                    

- Będę już szła do pokoju, nie mam siły - mówiłam błagalnie, ponieważ Caro za żadne skarby nie chciała mnie puścić.

- Pierw wysłuchasz czegoś! - powiedziała, a ja przystałam na to. Czekałam z wyczekiwaniem na to. W pewnym momencie Caro weszła na stolik z mikrofonem w ręku, a ja obserwowałam tą sytuację z zaciekawieniem. Obok mnie podszedł Pepe

- Jak myślisz co planuje? - objął mnie ramieniem, przyciągając bliżej siebie. Przymknęłam powieki czując, że to nie jest dotyk Jorge. To zawsze będzie mnie nawiedzać, nadal brakuje mi jego tutaj i teraz. W tej sekundzie.

- Uwaga, uwaga! Na wstępie zgadzam się z wami, że to nie jest odpowiedni czas i moment do takich typu zaproszeń, ale chcę was wszystkich zaprosić na mój ślub! - zszokowana wpatrywałam się w przyjaciółkę, która cieszyła się jak głupia oznajmiając to.

- Za chwilę Martina rozda każdemu zaproszenie - zeszła ze stolika i podeszła do mnie - Tobie zaproszenie wręczę osobiście - zaśmiała się

- Ale kiedy Ty się zaręczyłaś? Dlaczego mi o niczym nie powiedziałaś? - stałam zdumiona, nie mogąc się poruszyć.

- To miała być niespodzianka dla Ciebie bo wiem, że gdybym Ci to powiedziała kiedy byłaś w wojsku to kilka godzin później byłabyś już w Buenos Aires - po moim ciele przeszedł zimny dreszcz, który przypomniał mi o ostatnich wydarzeniach.

- Właściwie to masz rację i wybaczam Ci twoją zdradę - zaśmiałam się po czym przytuliłam ją mocno.

- Tu jest twoje i rozdawaj resztę - wręczyła mi do ręki kolejne kilkadziesiąt zaproszeń, a ja chodziłam do osoby, której imię i nazwisko było napisane na kopercie. Ostatnią osobą był Pepe

- Jak zwykle na końcu - pokręciłam z dezaprobatą głową

- Zależy o czym mówisz - podniósł brew do góry, a na jego ustach pojawił się chytry uśmieszek. Zacisnęłam usta w cienką linię i palnęłam go w ramię z pięści - To nie moja wina, że tak na mnie działasz!

- Opamiętaj się - powiedziałam stanowczo.

- Dobra, dobra - podniósł dłonie ku górze w geście kapitulacji.

- Powiedz mojej mamie, że idę na górę. Nie mam już siły - wyminęłam go i ruszyłam w górę, kiedy zostałam delikatnie złapana za nadgarstek

- Wszystko w porządku?

- Tak, zobacz, która godzina. Jestem po prostu zmęczona - wzruszyłam ramionami i ruszyłam dalej ku górze, aby kilkanaście sekund później znaleźć się w pokoju. Uchyliłam okno balkonowe i usiadłam tam na krześle wpatrując się w światło gwiazd. W tym samym momencie mój telefon w kieszeni zawibrował

Od:Dżordż<3

Ty też patrzysz w te piękne gwiazdy?

Serce zabiło mi 2 razy szybciej. To przeznaczenie czy po prostu przypadek? Pewnie przypadek, nie wierzę w przeznaczenie.

Do:Dżordż<3

Tak

Niemalże natychmiast otrzymałam odpowiedź

Od:Dżordż<3

Już niedługo się zobaczymy, kochanie.

Do:Dżordż<3

Nie chcę Cię widzieć.

Od:Dżordż<3

To dlaczego dalej brniesz w tą rozmowę?

my stupid heart | jortiniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz