Rozdział 20

673 28 3
                                    

Wiem, wiem i jeszcze raz wiem i jest mi głupio. Odeszłam bez pożegnania. Rano kiedy Jorge wyszedł spakowałam swoje rzeczy i uciekłam, nikt nie wie co się ze mną dzieje nikomu o niczym nie powiedziałam i zdaję sobie sprawę z tego że ranię tym siebie i ich ale potrzebuję czasu, spokoju i przemyślenia tego wszystkiego. Po tym jak się dowiedziałam, że Peter jest szefem wrogów i po tym jak powiedział "Jeszcze tu wrócę" odechciało mi się wszystkiego i nabrałam niewyobrażalnego strachu, strachu o stratę. Jorge dla mnie znaczy wiele, Mercedes, Diego, Ruggero.. kocham ich i nie chcę ich stracić, nie mogę narażać ich życia. Wiem, że będą na mnie źli i pewnie pójdą z tym do Jorge a on sam resztę się domyśli jednak pomimo tego mam nadzieję, że przez to wszystko zrozumieją o co mi chodzi i dają mi czas pomyśleć. Nie wiem ile mi to zajmie, oby jak najszybciej. W głośnikach usłyszałam głos konduktora, który poinformował o tym że to już ostatnia stacja. Zabrałam swoje manatki w tym wyciągając z góry swoją walizkę a następnie wychodząc z przedziału aby przygotować się do wyjścia. Kiedy pociąg się zatrzymał jako pierwsza wyszłam i odetchnęłam tym znanym mi powietrzem.. Buenos Aires.

Ciągnęłam za sobą walizkę na nowo poznając znane mi miejsca, dawno mnie tutaj nie było ale w końcu jestem i zostanę tutaj na jakiś czas. Zadzwoniłam po ubera, który przyjechał 10 minut po czasie ale jednak przyjechał. Wsiadłam, podałam adres i ruszyliśmy w stronę domu.

Bez zmian, nadal taki piękny i zadbany. Nadal ten sam stojący mały posąg koło drzwi, uśmiechnęłam się do siebie. Spojrzałam na zniecierpliwionego kierowcę i od razu mu zapłaciłam, ponownie łapając na rączkę do walizki po czym ruszyłam w kierunku drzwi. Bez problemu weszłam bo przecież tu mieszałam i mam klucze i nadal mam do nich dostęp. Z salonu usłyszałam donośnie chichoty, jeszcze tylko dokładnie nie zlokalizowałam kogo..

- Francisco? - usłyszałam rozbawiony głos mojej mamy - Przyjaciel na Ciebie czeka.

Zmarszczyłam brwi i weszłam do salonu, uśmiechnęłam się na ich widok i zdziwiłam się na widok nieznanej mi osoby.

- Martina! - moja mama podniosła się z kanapy i prędko podeszła do mnie i zamknęła w szczelnym uścisku, odwzajemniłam to.

- Dzień Dobry, mamo - uśmiech nie schodził mi z twarzy jednak byłam też trochę skrępowana bo jakiś "przyjaciel" Fran przyglądał mi się z zbyt ogromnym zaciekawieniem.

- Pepe - odezwała się moja mama, a więc tak masz na imię - to jest moja córka Martina, Tini to jest przyjaciel Francisco, Pepe. Poznajcie się - wskazała na nas ręką, a ja podeszłam do niego i przywitałam się przytuleniem.

- Miło mi poznać - odezwał się po raz pierwszy, ma ładny głos.

- Z wzajemnością - odpowiedziałam z delikatnym uśmiechem. Był wysokim szatynem o niebieskim kolorze oczu, wyglądał na ok. 20 lat, był przystojny jednak.. nie tak idealny jak Jorge.

- Byłaś tutaj dzisiaj? Jeżeli tak to przepraszam nie zauważyłem Cię - powiedział patrząc na mnie z uśmiechem. Zaprzeczyłam:

- Nie, nie właśnie wróciłam do domu niezapowiedzianie. Jestem w wojsku i postanowiłam na jakiś czas wrócić do domu - odparłam z grzecznością. Podniósł brwi do góry:

- Gdybyś mi tego nie powiedziała śmiało mógłbym przyznać, że jesteś jakąś modelką czy piosenkarką - zaśmiałam się na jego słowa. Tak kocham też śpiewać i chyba o tym też kiedyś wspominałam, a jeżeli nie.. to mówię teraz. W tym samym momencie drzwi od domu otworzyły się a w progu stanęli mój brat i tata

- Martina! - obydwaj ucieszyli się na mój widok, podeszłam do nich i przytuliłam się do nich najmocniej jak potrafiłam. Nie widziałam ich bardzo długo i rzadko też rozmawialiśmy przez co bardzo mi ich brakowało przez ten cały czas bo w końcu to moja rodzina, prawda?

- Dlaczego wróciłaś? - zadał pytanie Fran. Wiedziałam, że w końcu ktoś zada to pytanie i gdybym powiedziała im prawdę mogłoby się trochę skomplikować i zrobić niebezpiecznie i wiem, że to złe kłamać przed własną rodziną, ale w tym momencie musiałam to zrobić.

- Postanowiłam, że skoro i tak ciągle siedzę w mieszkaniu bezczynnie to wrócę do domu na jakiś czas a potem spowrotem wrócę do wojska - odparłam z uśmiechem. Najwidoczniej mi uwierzyli bo przytaknęli z uśmiechem. Może moje już trzecie powołanie to aktorstwo? Ha, ta żarcik.

- Jeżeli nie jesteś zmęczona to może opowiesz coś nam co przez ten cały czas tam robiłaś? - spytałam moja mama. Zgodziłam się, usiedliśmy na kanapie wszyscy łącznie z Pepe i zaczęłam opowiadać. Pominęłam wątek tego, że jestem w związku, o Peterze, o Clarze i o prawdziwym moim powrocie do domu. Wszystko zajęło trochę więcej czasu niż zakładałam, więc postanowiłam, że wykąpie się i położe się spać. Mam nadzieję, że zasnę. Wzięłam pidżamę czystą z szuflady, moją ostatnią, czystą bieliznę i ruszyłam do łazienki. Po drodze wzięłam jeszcze swój telefon może ktoś coś napisał. Nie myliłam się..

Od: Dżordż<3

Kochanie, gdzie jesteś? Szukamy Cię, martwię się o Ciebie. Podejrzewam że jesteś spowrotem u rodziny, ale pamiętaj że nie chcę Cię stracić. Obiecałaś mi coś, nie zepsuj nas.

I wtedy do głowy wpadła mi wczorajsza rozmowa z Jorge, obiecałam mu że go nie zostawię..

***

853 słowa!

Hejcia! Hm.. 4 dzień z rzędu rozdział, co ją napadło? A to, że wciąż mam niesamowitą wenę i chcę się z nią wami dzielić. Mam nadzieję, że rozdział przypadł wam do gustu bo mi się podoba :D

Dziękuje za przeczytanie rozdziału, zostaw po sobie gwiazdkę i komentarz będzie mi bardzo miło :)

my stupid heart | jortiniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz