Na szczęście w tunelu nie było wody, nic nie przemokło i można powiedzieć, że jesteśmy czyści. Zanim doszliśmy do końca tunelu minęły 2 godziny. Dostaliśmy zegarek od pani Elizabeth, abyśmy mogli się orientować, która jest godzina.
- Mamy iść tędy? - wskazałam głową na drabinkę, która prowadziła w górę. Zapewne jest to studzienka.
- Ktoś musi to sprawdzić, nie wiadomo w którym dokładnie miejscu się znajdujemy - odezwał się Damien. Zgodziliśmy się z nim.
- Ja pójdę - stwierdził Jason i wszedł po drabince. Jedną ręką trzymał się za drabinkę, a drugą uchylił kopułę.
- Widzę jakieś miasteczko, które jest otoczone lasami, ale nie jesteśmy tu bezpieczni - przez moje ciało przeszedł dreszcz
- Jak to? - Lali podeszła bliżej Jasona
- Tak to. Są tam wozy wojskowe i żołnierze, a więc Peter już tu jest - powiedział zrezygnowany
- Możemy stąd jakoś wyjść kiedy wejdą do jakiegoś sklepu i w tym czasie wejdziemy na drzewo, może tam nas nie znajdą - przedstawiłam swój plan
- To zbyt łatwe dla nich, Martina. Doskonale wiedzą jakie mają umiejętności mamy i, że schowamy się na drzewie.
- W takim razie ma ktoś lepszy pomysł? - spojrzałam na każdego po kolei, ale nikt nie odezwał się słowem.
- Możemy też zaryzykować i wybiec stąd do lasu - odezwał się Damien - i biec, biec aż w końcu gdzieś dobiegniemy. I może ktoś nam pomoże
- Tutaj raczej nie powinniśmy liczyć już na jakąkolwiek pomoc - powiedziała Lali osuwając się po "ścianie"
- Nie możemy tutaj zostać. Albo zaryzykujemy i się nam uda, albo zostaniemy tutaj na wieki i nikt nas nie znajdzie - powiedziałam swoją opinię.
- Masz rację.. a więc - Jason ponownie delikatnie uchylił kopułę - musimy. Poszli do sklepu mamy niecałe dwie minuty.
- Dwie minuty? - spojrzałam na niego niezrozumiale. Skąd może wiedzieć ile zajmie im pobyt w sklepie?
- Jak myślisz, ile będą siedzieć w sklepie? - spojrzał na mnie, a ja wzruszyłam ramionami.
- Trzy..dwa.. jeden.. wychodzę! - odliczył Jason i jako pierwszy wyszedł. Potem był Damien, a następnie ja i Lali. Przykryliśmy kopułę i uciekliśmy do lasu. Czułam się obserwowana pomimo tego, że nikt na mnie nie patrzy.
Biegliśmy, biegliśmy aż w pewnym momencie usłyszeliśmy czyjeś głosy. Jak na rozkaz wszystko wdrapaliśmy się na drzewo.
- Nawet gdyby tu byli to i tak długo nie pożyją, przecież zmierzamy na wojsko Jorge, a więc ten las jest już nasz - mówił jakiś facet. Strasznie się boję o moich przyjaciół i Jorge.. nie widziałam go już prawie 18 dni.
- Musimy wiać i to jak najszybciej - oznajmił Jason, kiedy mężczyźni byli już daleko od nas.
- Dlatego teraz musimy zachować szczególną ostrożność. Trzymamy się razem, pamiętajcie - powiedziałam i zaczęliśmy schodzić z drzewa.
***
Jorge's Pov
Jestem gotowy razem z moim wojskiem i antyterrorystami na atak. Jestem cały spięty i nie dopuszczam do siebie myśli, że mogłoby się nie udać. Taka opcja nie wchodzi w grę.
Spojrzałem na wozy wojskowe pełne żołnierzy i antyterrorystów. Nabrałem jeden głęboki wdech i nakazałem kierowcy, aby ruszył. Przejechaliśmy niecały kilometr i zostaliśmy zaatakowani przez wojsko Petera. Jak to możliwe?
CZYTASZ
my stupid heart | jortini
FanfictionMartina od małego marzyła, aby przystąpić do wojska i stać na czele obrony kraju. Jej rodzice nie podzielali jej radości do tego, ale zgodzili się. Po skończeniu liceum dziewczyna udała się do wojska dla początkujących. Czy to co ją tam spotka jest...