Gdzie jest sprawiedliwość? Karol wyszła ze szpitala i może wracać do swojej pracy, ogólnie robić to co robiła wcześniej, a ja muszę się kisić jak ogórek w słoiku w mieszkaniu. Właściwie to zjadłabym sobie dobry obiad. Ziemniaczki, ogóreczek, suróweczka to jest to, ale chwila nie o tym mówiłam. Jest godzina 10, a ja nie wiem co ze sobą zrobić. Leżę, oglądam, rozmawiam, jem, śpię i tak codziennie. Jeszcze do niedawna marzyłabym o tym żeby właśnie sobie tak leżeć i nic nie robić, ale teraz kompletnie to odpada. Chcę wrócić do swoich obowiązków, nudno mi tutaj. Dzisiaj całego wojska nie ma (oprócz jakiś 15 osób, które nadzorują wojsko) ponieważ pojechali spotkać się z jakimś tam wielkim żołnierzem, pojęcia nie mam kto jest. Podniosłam się do pozycji siedzącego i oparłam się głowę o rękę.
- Zaraz tu zwariuję - powiedziałam do siebie po czym głośno westchnęłam. Sięgnęłam po swoje kule i wstałam. Stałam na środku nie wiedząc do dalej robić. Wtem dostałam sms-a od Jorge:
Dżordż<3:
Cześć skarbie, jak się masz?
Ja:
Nudzę sieeee, wymyśl mi coś.
Dżordż<3:
Możesz przyjść do mnie *sugestywna emotka*
Ja:
Ciebie i tak nie ma
Dżordż<3:
Sugerujesz, że gdybym był pobawiłabyś ze mną?
Parsknęłam na jego odpowiedź i postanowiłam na to nie odpisać jednak po chwili zawibrował mój telefon
Dżordż:
Uznaję to za tak, zapamiętam to sobie skarbie ;*
Odłożyłam telefon na biurko. Sięgnęłam po laptopa wpisując przepisy na przeróżne dania, aż w końcu decydowałam się na tortillę. Wiem, że ostatnio Mechi robiła jakieś tam zakupy, więc mam nadzieję, że znajdę te składniki, które potrzebuję.
A jednak się myliłam, nie znalazłam NIC. W lodówce nie było NICZEGO.
- Niech to szlak trafi! - powiedziałam z irytacją i otwarłam górną półkę z nadzieją na jakieś przekąski. Niestety nie trafiłam na nic poza kurzem.
Zdecydowałam się na wyjście z mieszkania, no bo skoro mam kulę no to na coś muszą się w końcu przydać. Otwarłam drzwi, a następnie je za sobą zamknęłam. Szłam co prawda powoli, ale można powiedzieć jakbym zwiedzała ten teren od nowa. Trochę dawno mnie już tutaj nie było. Kiedy stałam i czytałam ogłoszenia podjechał wóz wojskowy co oznaczało, że już wrócili z tego całego spotkania. Jeżeli oni mają już po tym wolne to dzięki Ci boże, że ten żołnierz dzisiaj zgodził się z nimi spotkać. Wszyscy zaczęli wysiadać pojedynczo, po jakimś czasie wyszli Diego, Ruggero i Mercedes.. chwila, czy Mercedes śmieje się z żartów Ruggero? Ślepa jeszcze nie jestem, chyba mamy nową parę. Na samym końcu wyszedł Jorge, który jezu Stoessel ogarnij się to, że to jest twój chłopak nie oznacza, że musisz się od razu podniecać na jego widok. W tym czasie zdążyli mnie zauważyć Diego i reszta przy czym do mnie podeszli:
- Martina co Ty tu robisz? - zdziwiła się rozpromieniona blondynka
- Mam już dość siedzenia w tych czterech ścianach - odpowiedziałam i dodałam - macie już wolne? - przytaknęli. Podziękowałam w duszy za to Bogu.
- Ale Twój Dżordż nie ma dzisiaj wolnego - odezwał się Diego wskazując wzrokiem na szatyna. Skierowałam wzrok na Blanco, który właśnie rozmawiał z jakimiś żołnierzami - Dzisiaj dojeżdża nowa grupa uczonych, grupa kobiet i musi się nimi zająć.
Na usłyszenie "grupa kobiet" przewróciłam oczami. Chociaż sama należę do tego gatunku to wydaje mi się strasznie niebezpieczny. Chyba założę swój gatunek: Gatunek Stoessel. To jest myśl.
- Nadal jesteś o niego zazdrosna? - odezwał się uśmiechnięty Ruggero. Przytaknęłam z westchnieniem głową.
- Nie masz o co. Dzisiaj jedna z dziewczyn nie kryła się z zalotami do niego, a on nie był zainteresowany. Zignorował ją i powiedział jej tylko to co miała zrobić i sobie od niej poszedł. On Cię naprawdę kocha - kiedy to powiedział zrobiło mi się jakoś ciepło na sercu. Niesamowicie przyjemne to jest. Odnalazłam go wzrokiem i w tym samym momencie odwrócił się w moją stronę. Uśmiechnęłam się szczerze do niego, a on to odwzajemnił. Ruszyłam w jego stronę, a on w moją.
- Co tu robisz? - spytał. Nie odpowiedziałam mu tylko pocałowałam go, on delikatnie przyciągnął mnie do siebie łapiąc mnie w talii powodując, że cały można tak powiedzieć ciężar swojego ciała przeniosłam na niego bo upuściłam kule, po prostu. Owinęłam go rękoma wokół szyi w tym czasie oddając pocałunek. Czułam na sobie wzrok swoich przyjaciół, ale i gatunku kobiet. Już wam mówiłam, że założyłam swój własny gatunek.
- Coś się stało? - spytał ponownie z podejrzliwym uśmiechem. Przygryzłam wargę i odpowiedziałam:
- Nie, tęskniłam za moim chłopakiem - spojrzałam mu w oczy, na co się zaśmiał.
- Nie odpisałaś mi sms-a - zaczął, a ja sie odsunęłam od niego ze śmiechem - Nie zaprzeczyłaś
- Bo i tak nie dałbyś mi dojść do słowa - odparłam rozbawiona
- No weeeź - przeciągnął literkę, a ja pokiwałam przecząco nadal rozbawiona - Co za kobieta - pokiwał głową po czym dodał:
- Ale moja.
***
796 słów!
Tak oto moi drodzy prezentuje się rozdział :D Podoba wam się?
Dzisiaj zostałam w domu i postanowiłam, że jeżeli mam marnować czas to chociaż pożytecznie i tak oto pojawia się rozdział! :D Oczywiście w sobotę również się pojawi, ale do innej książki.
Miłego tygodnia! :*
Dziękuje za przeczytanie, zostaw po sobie gwiazdkę i komentarz będzie mi bardzo miło :)
CZYTASZ
my stupid heart | jortini
FanfictionMartina od małego marzyła, aby przystąpić do wojska i stać na czele obrony kraju. Jej rodzice nie podzielali jej radości do tego, ale zgodzili się. Po skończeniu liceum dziewczyna udała się do wojska dla początkujących. Czy to co ją tam spotka jest...