DZIEŃ WYJAZDU
Wszyscy biegali, sprawdzali czy na pewno wszystko spakowali. Biegali, krzyczeli, pchali się byleby zdążyć na czas. Razem z Mechi kończyłyśmy się pakować, dokładaliśmy ostatnie rzeczy do walizek, a następnie siadając na nie zapinałyśmy je. Cóż.. czy będę tęsknić za tym miejscem? Nie wiem.
Na pewno zawsze będzie mi się to kojarzyło z cudownymi osobami, które poznałam, z niesamowitym wojskiem, wymagającymi zajęciami, kłótniami, jednym atakiem i innymi rzeczami.
Cudownie było spędzić tu kilka miesięcy w nauce i zdobywaniu doświadczenia. Było warto.- Tini? - usłyszałam głos blondynki z pokoju
- Tak? - odwróciłam się na chwilę do tyłu, lecz od razu powróciłam do wykonywania poprzedniej czynności.
- Możesz mi pomóc zapiąć tą chorą walizkę? - spytała
- Jasne, że pomogę zapiąć Ci tą chorą walizkę - odpowiedziałam, podchodząc do niej z uśmiechem na ustach. Klęknęłam i zajęłam się zapięciem walizki. Po jakimś czasie osiągnęłam spektakularny sukces.
- Nice baby - uśmiechnęła się i poklepała mnie po plecach. Przewróciłam oczami i podeszłam do swojej walizki, pociągając ją za rączkę. Ostatni raz przejechałam wzrokiem po wszystkich pomieszczeniach i uśmiechnęłam się do siebie. Przed oczami zaczęły mi się przewijać tysiące wspomnień. Tych złych i dobrych. Złapałam ręką medalik, który miałam na swojej szyi.
W ten przypomniało mi się, że nie pożegnałam się z Jorge.- Zaraz wracam! - krzyknęłam i wybiegłam z domu. Biegłam aż w końcu dobiegłam do pomieszczenia, w którym przebywa Blanco.
- Jorge? - spytałam zdyszana, po chwili odszukując jego twarz.
- Co się stało? - wstał, podchodząc do mnie.
- Zapomniałam się pożegnać - uśmiechnęłam się Odwzajemnił uśmiech, odkładając książkę, którą aktualnie czytał na pobliski stół.
Rozłożył ramiona, a ja z uśmiechem przytuliłam się do niego. Zaciągnęłam się jego zapachem, po czym wypuściłam powietrze ustami. Odsunęliśmy się od siebie pozostawiając w niewielkiej różnicy odległości- Do zobaczenia - powiedziałam z delikatnym uśmiechem
- Do zobaczenia - odpowiedział po czym nagle mnie pocałował. Oddałam pocałunek. Z pocałunku na pocałunek zaczął się pogłębiać. Poczułam niesamowicie przyjemne uczucie w brzuchu.
Tak zwane MOTYLKI? Chyba..
W końcu otrzeźwiałam i odsunęłam się od szatyna
- Przepraszam.. - zaczął
- Nie, to ja przepraszam. Nie powinnam się na to godzić - zaśmiałam się nerwowo
- Jednak chciałaś - powiedział. Spojrzałam na niego spod swoich rzęs, po czym usłyszałam swoje imię.
- Muszę iść.. - powiedziałam, wskazując kciukiem za siebie, delikatnie idąc w tył
- Tak, do zobaczenia - pomachał mi ręką, odwrócił się i wrócił na swoje miejsce. Wyszłam na świeże powietrze, głośno wzdychając.
- Tutaj jesteś - obok mnie pojawiła się Mercedes - musimy już iść - powiedziała i pociągnęła mnie w stronę samochodów wojskowych.
***
Jechaliśmy cztery godziny co chwilę trzęsąc się z nadmiaru dziur, w które wjeżdżaliśmy.Połowę drogi przespałam, a drugą połowę obgadałam z blondynką, jednak w reszcie zajechaliśmy.
- No jesteśmy na miejscu - powiedział Diego, który siedział obok mnie. Wyszliśmy z wozu, a po chwili podszedł do nas jakiś mundurowy.
Miał nas zaprowadzić do naszego budynku. A, tak dla jasności mam pokój z Mercedes, Diego i jakimś tam jeszcze chłopakiem. Z powodu tego, że jest mało miejsc dali po 2 dziewczyny i 2 chłopaków na jedno mieszkanie.
Po kilku minutach chodzenia za tym gościem doszliśmy do naszego mieszkania. Było naprawdę w porządku.2 łóżka piętrowe, mini kuchnia, łazienka, telewizor, grzejnik. Podstawowe rzeczy, które powinny się w mieszkaniach znaleźć. Zajęłam łóżko na dole. Nie lubię spać na górze, boję się tam spać. Natomiast Mercedes z radością zajęła łóżko na górze. Dobrze, że mogłam komuś sprawić przyjemność.
- Ten dzień mamy na rozpakowanie i na zapoznanie się z nowym miejscem. Natomiast tydzień, który zaczniemy od jutra zajmiemy się powtórką tego co nauczyliśmy się w wojsku - powiedział Diego, który akurat otwierał walizkę.
Drzwi się otworzyły.- Przepraszam za spóźnienie jednak jestem z innego wojska i ja w ostatnim wozie pojechałem bo niestety zaspałem - podrapał się nerwowo po karku. Puścił rączkę od walizki i podszedł do nas.
- Jestem Ruggero - uśmiechnął się i podał nam wszystkim dłonie. Przywitaliśmy się z nim i przedstawiliśmy. Jest naprawdę bardzo miły i zabawny. Dobrze mieć takiego współlokatorka.
- Rozumiem skończyliście pierwszy rok nauki - wszyscy przytaknęliśmy.
- Może w celu poznania się zagramy potem w butelkę? - zaproponowała Mercedes, która od początku poznania szatyna, patrzy się w niego zahipnotyzowana. Znów wszyscy przytaknęliśmy.Chyba w tej kwestii jesteśmy zgodni
***
- Ruggero Pasquarelli, urodzony 10 września 1993 inaczej prostszej mówiąc mam 23 lata. - powiedział z uśmiechem
- Diego Domínguez, urodzony 13 października 1991, tak jak rugg wspomniał prostszej mówiąc mam 25 lat. - odpowiedział z lekkim śmiechem
- Mercedes Lambre, urodzona 5 października 1992, 24 lata. - odpowiedziała z uśmiechem
- Martina Stoessel, urodzona 21 marca 1997, 20 lat - odpowiedziałam
- Jesteś najmłodsza - zauważył Rugge
- Tak - odpowiedziałam z uśmiechem.Zagwizdał.
- Diego, starcu ehh - poklepał jego plecy.Zmroził go wzrokiem.
- Może chodźmy już spać? - zaproponowała blondynka - późno już jest. Wszyscy się z nią zgodziliśmy i poszliśmy spać.
***
814 słów!
Hejka!
Jak wam kochani wakacje mijają?
Ja 17 lipca w nocy wróciłam do domu i tak sobie żyję.
Jestem bardzo opalona i jestem z tego zadowolona.
Jak wam się podobał rozdział? Przejdzie?
Mi osobiście nawet nawet.
Zostaw po sobie gwiazdkę i komentarz! <3
CZYTASZ
my stupid heart | jortini
FanficMartina od małego marzyła, aby przystąpić do wojska i stać na czele obrony kraju. Jej rodzice nie podzielali jej radości do tego, ale zgodzili się. Po skończeniu liceum dziewczyna udała się do wojska dla początkujących. Czy to co ją tam spotka jest...