Jorge's POV
Musiałem iść na zajęcia i dzięki temu choć troszeczkę zapomniałem o przytłaczającej rzeczywistości. W dodatku podobno mam wstawić się jeszcze dzisiaj do szefa, który nadzoruje całym wojskiem zdać mu raport i muszę spytać czy mogę użyczyć wojska do planu, którego planuje. A planuje udać się do wojska Petera i odzyskać Martinę, przechodzą mnie ciarki na myśl jak ona może teraz wyglądać. Obłęd.
Wsiadłem do swojego prywatnego samochodu i ruszyłem w kierunku Rosario (od aut. jest to piąte pod względem liczby mieszkańców miasto Argentyny) - miasta, w którym znajduję się główne biuro. Zaparkowałem i ruszyłem do środka. Wjechałem windą na 20 piętro i wyszedłem z niej po czym zacząłem szukać drzwi z napisem "Sebastian Hemmings". W końcu natrafiłem na drzwi z numerem 20 i jego imieniem oraz nazwiskiem. Zapukałem, a kiedy usłyszałem ciche "proszę" wszedłem do środka zamykając za sobą drzwi.
Sebastian to pięćdziesięcioletni generał, szef całego wojska jak i człowiek o anielskim sercu. Sporo pieniędzy wydaje na akcje charytatywne, ale to nic dziwnego przecież jest milionerem. Jego córka zmarła z powodu białaczki, jego jedyne dziecko. Jest wysoki i ma delikatnie siwe włosy.Ma szeroki uśmiech na ustach jednak dzisiaj jest najwidoczniej bardzo zapracowany bo nawet na mnie nie spojrzał, a wzrok ma cały czas wlepiony w stertę roboty, ciężka robota.
- Dzień dobry - przywitałem się i usiadłem na krześle naprzeciwko jego biurka
- Jorge - uśmiechnął się pogodnie - miło Cię znów widzieć, chłopcze. Powiedz, jak sprawy się miewają? - odłożył długopis, a całą swoją uwagę skupił na mnie.
- Nie powiem, że dobrze bo tak nie jest. Jak Pan wie..
- Proszę, nie mów do mnie Pan czuję się wtedy taki stary - zaśmiał się, a ja się uśmiechnąłem. Zawsze zapominam.
- Dobrze, a więc jak wiesz ostatnio strasznie na nasz oddział zaczęły atakować oxy i damary, obaj na zmianę. Kiedy wszystko chociaż odrobinę się uspokoiło zaczęli na nowo i tym razem nie skończyło się to najlepiej. Martina Stoessel.. moja dziewczyna zresztą została porwana jak i ja czy Mercedes Lambre, Diego Dominguez i Ruggero Pasquarelli. Wydostałem się z stamtąd ja, Mercedes, Diego i Ruggero, a tam została Martina.. Uh, chciałem Cię prosić, abyś udostępnił mi wojsko. Chcę tam się udać i zaprowadzić porządek - ostatnie zdanie starałem się wypowiedzieć z pewnością siebie, ale wyszło jak zawsze.
Westchnął
- Przykro mi, ale nie mogę na to pozwolić - i na co ja liczyłem? - to zbyt duże ryzyko, a dobrze wiesz, że jeżeli się nie powiedzie poniesiemy ogromne straty. Nie jestem w stanie Ci na to pozwolić, a na własną rękę nie masz siły.
- Pomóż mi skoro nie mogę sam - nie odpuszczę. Zdobędę ją żywą i tylko żywą.
- Nie możemy. To ryzyko, Jorge, ryzyko. Dobrze wiesz co się stanie jak nie uda się nam jej zdobyć
- Musisz mi pomóc. Pomyśl, że to właśnie jest twoja córka - głupio się czuję wypominając mu o tym - która jest w niebezpieczeństwie, albo o tym co czują jej rodzice, którzy kompletnie nie wiedzą czy jeszcze żyje.
Uśmiechnął się blado
- Czy w ogóle jeszcze żyje.
- Nie! Ży..
- Jorge, nie rozumiesz? Jest mała szansa, że ona nadal jest żywa. Obydwoje dobrze wiemy z kim ona tam przebywa i wcale nie jest to dobra osoba. Nie możemy ryzykować i nie dyskutuj ze mną, koniec tematu. I nie próbuj się tam wybierać, sam zginiesz - mówił to z kamienną twarzą. Jestem załamany i wręcz wkurwiony, jak tak można? Chyba zbyt szybko go oceniłem to jest człowiek z gównem nie z sercem.
![](https://img.wattpad.com/cover/105750350-288-k24098.jpg)
CZYTASZ
my stupid heart | jortini
FanfictionMartina od małego marzyła, aby przystąpić do wojska i stać na czele obrony kraju. Jej rodzice nie podzielali jej radości do tego, ale zgodzili się. Po skończeniu liceum dziewczyna udała się do wojska dla początkujących. Czy to co ją tam spotka jest...