Rozdział 28

665 23 21
                                    

Wojsko Petera powoli zaczęło się oddalać, ale nie przestawało atakować. W pewnym momencie podbiegł do mnie Damien

- Jason umiera - mówi, a ja od razu zaczynam biec ile sił w nogach w stronę mieszkania.

Wbiegam po schodach i otwieram drzwi z łzami w oczach. Jest cały blady i ledwo co utrzymuje przytomność

- Jason - mówię i podbiegam do niego po czym kucam - zawołajcie lekarza - mówię

- Ale..

- Wołaj lekarza! - niemal krzyczę. Zdążyłam się z nimi zżyć i nie dopuszczę do tego żeby ktoś z nich zginął. Dotknął mojej dłoni, a ja chwyciłam jego dłoń i splotłam nasze place razem.

- Nie możesz umrzeć - mówię, starając się nie rozpłakać

- Nie chcę, ale.. mam prośbę - patrzy na mnie i z zawahaniem mówi - pocałujesz mnie? Jeżeli mam umrzeć to chciałbym pierw poczuć twoje usta na moich - uśmiecham się delikatnie. To słodkie co mówi, ale waham się. To zalicza się do zdrady? Przygryzam wargę po czym przybliżam swoją twarz do jego i składam delikatny pocałunek na jego ustach, który chłopak oddaje.

- Martina.. - w drzwiach staję Jorge

- Jorge.. - odwracam się do niego i jedynie co widzę to jak się odwraca i odchodzi. W tym samym czasie do mieszkania wchodzi lekarz z Damienem

- Niech się pan nim zajmie i Damien Ty też - mówię pośpiesznie po czym ponownie wybiegam z mieszkania i szukam Jorge wzrokiem. Rozmawia z Mechi i widzę jego widoczne szczęki

- Jorge, porozmawiaj ze mną

- Pocałowałaś go! - podnosi głos

- Wiem i przepraszam

- Na przepraszam raczej za późno - przymruża oczy i patrzy na mnie niewzruszony

- Cholera, Jorge! Gdybym Cię nie kochała nie poświęciłabym się wtedy w wojsku Petera i nie wróciłabym tutaj ryzykując własnym życiem. Zakochał się we mnie - zatrzymuję się i patrzę na niego, a on słucha i czeka aż będę kontynuowała - i umiera. Powiedział, że ostatnie co chce zapamiętać to ten pocałunek, ale on dla mnie nic nie znaczył - tłumaczę

- To po co go pocałowałaś?

- Bo mnie o to poprosił, a to mój przyjaciel - rozkładam ręce

- Chyba przyjaciel z przywilejami - fuka i odchodzi

- Mercedes.. - patrzę na nią z łzami w oczach

- On ma po części rację. Nie powinnaś go całować, pomimo tego, że to dla Ciebie nic nie znaczy. Zgodziłaś się na to bez zastanowienia - uśmiecha się pokrzepiająco. Kolejna przeciwko mnie, świetnie.

- Chciałam żeby poczuł się lepiej. On umiera, a chciałam żeby chociaż minimalnie poczuł się szczęśliwy

- Mogłaś pocałować go w policzek - wzdycha i odchodzi.

Wojna się skończyła, ale ja rozpoczęłam wojnę uczuciową. Kieruję się w stronę mieszkania. Wchodzę do niego, a tam zauważam przykrytego Jasona białą pościelą

- Nie żyje - mówi łamiącym się głosem Lali, a z moich oczu płyną łzy.

Straciłam przyjaciela

***

3 dni później

Jestem spakowana, a w ręce trzymam wypowiedzenie odnośnie bycia żołnierzem. Mam zamiar je dać Jorge, a jeżeli chodzi o niego.. nie rozmawiam z nim chociaż wiele razy próbowałam. Coraz bardziej mnie denerwuje. Staram się, a on to ma w dupie bo on jest "zraniony". No błagam. Przy okazji Mechi jak i Diego czy Ruggero również odchodzą, oni również nie chcą być dalej narażeni na niebezpieczeństwo.

my stupid heart | jortiniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz