Rano wstałam wyspana. O dziwo chociaż długo wczoraj siedziałam,(rozmyślając o Jorge) naprawdę jestem wyspana. Nie wiem co na to wpłynęło.
- Dzień Dobry - usłyszałam głos Diego.Podniosłam się zdezorientowana.
- Co tu robisz? - spytałam
- Stoessel, a przywitanie? - zaśmiał się
- Ah tak, znowu.. Hejka! - zawtórowałam mu.Przytaknął
- Więc, odpowiadając na twoje pytanie zostałem zaproszony przez Mercedes na śniadanie z racji, że za dwa dni opuszczamy to miejsce i ruszamy na obronę kraju - powiedział, siadając przy stole
Racja, za 2 dni wyjazd. Muszę się zacząć powoli dzisiaj pakować.
- Nie mogę uwierzyć, że sprawy tak się potoczyły - powiedziałam, siadając po turecku na łóżku
- Ja też. Dużo osób było temu przeciwnych, ale z władzami nie zwyciężysz - odpowiedział, upijając łyk kawy
- Prawda, jednak moim zdaniem, powinni wziąć pod uwagę również opinię innych. To raczej też jest ważne - podsunęłam
- Tak naprawdę to gówno ich obchodzą ludzie. Liczy się kasa - podsumował
- Wiesz.. jednak masz rację - wstałam z łóżka i ruszyłam w stronę łazienki
- Co ty na to żeby spędzić dzisiaj dzień w czwórkę? - spytał.Spojrzałam na niego zdziwiona.
- W czwórkę? - spytałam, pytaniem na pytanie- Ja, ty, Jorge i Mercedes - odpowiedział
Właśnie.. Jorge.
***
Gotowa czekałam razem z Diego na Mercedes, która gdzieś poszła i przyszła godzinę później kiedy my byliśmy już gotowi. Niestety blondynka uparła się, że musi się przebrać więc czekamy na nią.
- Jorge wie, że ze mną rozmawiałeś na ten temat? - zagadałam
- Tak, na początku był dosłownie na mnie wściekły, ale jeszcze mi podziękuje - zaśmiał się - Dużo osób z wojska was "shippuje" - pokazał cudzysłów - ich zdaniem tworzylibyście idealną parę. - Zaśmiałam się.
- Co prawda, sama nie wiem co czuję do Blanco. Wydaje mi się, że jestem nim zauroczona. - przyznałam
- Ratowanie na polu bitwy twoim zdaniem jest zauroczeniem? - spytał, podnosząc brwi do góry
- Sama nie wiem - westchnęłam
***
Chodziliśmy wszędzie, rozmawiając. Jorge co prawda wydawał się jakiś przygaszony to i tak normalnie rozmawiał. Poza mną. Unikał mojego wzroku, rozmowy ze mną i wszelakich innych rzeczy. Nie powiem, trochę mnie to uraziło bo serce nie sługa nie wybiera. A on się poddaje tylko dlatego, że nie wiem co do niego czuję. Rozumiem, że może to sprawiać w jakiś sposób ból czy smutek, ale jeśli mam z kimś być muszę to przemyśleć i przede wszystkim być pewna swoich uczuć.
- No to co wracamy? - spytała w pewnym momencie Mechi. Spojrzałam na nią i przekrzywiłam głowę
- No co się tak wszyscy na mnie patrzycie? - spojrzałam na innych i spostrzegłam, że wszyscy wkleili swój wzrok w blondynkę.
- Jak z dziećmi - mruknęła i ruszyła w stronę drogi powrotnej. Diego ruszył za nią, a ja i Jorge zostaliśmy w miejscu.Po pół minucie stania i nie odzywania się, spytałam
- Dlaczego mnie unikasz?
- Nie unikam Cię - odpowiedział, nie patrząc na mnie
- Widać to - powiedziałam.Spojrzał na mnie. Westchnęłam.
- Jesteś taki bo nie powiedziałam co do Ciebie czuję? - skrzyżowałam ramiona na wysokości piersi.Prychnął.
- Nie jesteś pępkiem świata - odpowiedział wyraźnie naburmuszony
Więc tak sobie pogrywasz panie Blanco.
- Owszem nie jestem. Natomiast Ty nie musisz się zachowywać jak ciota - powiedziałam. Roześmiał się
- Nie rozśmieszaj mnie, Stoessel.
Prychnęłam.
- Przyglądnij się sobie. I zastanów się, co możesz zrobić. Zachowujesz się gorzej od kogokolwiek. Nie rozmawiasz ze mną, unikasz. I po co Ci to? Tym tylko sprawisz, że mnie stracisz - wypaliłam. Nie wiem skąd to wzięłam, ale to powiedziałam. Jakby nagle coś zabrało nade mną kontrolę. Zacisnęłam usta w cienką linię i obróciłam się żeby odejść.Jednak ręka tego palanta na moim łokciu mnie zatrzymała.- Przepraszam, okej? - powiedział.Odwróciłam się w jego stronę.Westchnęłam i zaczęłam się śmiać.
Spojrzał na mnie zdezorientowany, ale kiedy zobaczył, że nadal się śmieję również zaczął się śmiać. W pewnym momencie przestałam. Spojrzałam na niego chłodnym wzrokiem i powiedziałam:
- Nie będzie tak łatwo, Blanco - strzepnęłam jego rękę i ruszyłam w stronę wojska.
***
Wróciłam do budynku, zmęczona i jednocześnie.. zagubiona. Okej, tak można to uznać.
- Uhu, kogo tutaj przyniosło - powiedziała Mercedes
- Daj spokój - mruknęłam i ruszyłam do łóżka. Usiadłam na nim i oparłam się o ścianę
- O dobry wieczór - dobiegł mnie głos Diego
- Nie wiem czy taki dobry - mruknęłam ponownie
- Chyba nie poszła zbyt dobrze rozmowa z Jorge - powiedział, siadając na przeciwko mnie na krześle
- Daj spokój. Myśli, że jeżeli mnie przeprosi będzie pięknie i zaczną śpiewać ptaszki. Nie jestem taka łatwa jak sobie myśli. Albo sobie zapracuje na mnie i udowodni swoje uczucia albo zgarnie mnie ktoś inny, a on będzie chodził z bólem dupy i użalał się, że mógł mnie mieć na własność, a nie zawalczył - powiedziałam, dając upust emocjom
- Dzielna Martina - uśmiechnął się Diego. Spojrzałam na niego i wybuchłam śmiechem.
Tego było mi trzeba
***
824 słowa!
Kochani, z całego serca chciałabym was przeprosić za to, że tak długo nie było rozdziału, ale niestety mam dużo problemów rodzinnych i nie mam jak dla was pisać. Przy okazji też bardzo często nie było prądu więc nawet nie miałam jak wam napisać cokolwiek.
Niedługo kolejny rozdział z "Egoista | n.h"
Zapraszam!
Jak podobał wam się rozdział? Co myślicie o sytuacji Martiny i Jorge?
A tymczasem miłego dnia/wieczoru!
Kocham was!
![](https://img.wattpad.com/cover/105750350-288-k24098.jpg)
CZYTASZ
my stupid heart | jortini
FanfictionMartina od małego marzyła, aby przystąpić do wojska i stać na czele obrony kraju. Jej rodzice nie podzielali jej radości do tego, ale zgodzili się. Po skończeniu liceum dziewczyna udała się do wojska dla początkujących. Czy to co ją tam spotka jest...