Była godzina 2 w nocy, a ja nadal nie potrafiłam zasnąć. Czułam pustkę, tak jakbym gdzieś zgubiła swoją cząstkę siebie, cząstkę swojego serca. Bardzo brakuje mi głosu, przytulenia czy pocałowania Jorge, nie sądziłam że będzie mi tak bardzo ciężko. Korci mnie żeby zadzwonić do Mercedes czy Jorge, ale cholera przecież miałam na razie sobie odpocząć, poza tym jest 2 w nocy. Nie, nie mogę tak. Wybrałam numer do Jorge, po trzech sygnałach nie odbierał i już chciałam zakończyć połączenie jednak zaakceptował połączenie:
- Martina - usłyszałam jego głos. Nie spał - w końcu dajesz jakiś znak życia.
- Przepraszam, po prostu.. chyba nie uda mi się dotrzymać obietnicy - czułam jak w gardle zaczyna mi powstawać gula
- Nie wierzę Ci, przecież nigdy się nie poddajesz - odpowiedział mi z przekonaniem, a na ten moment.. mylił się.
- Jorge ja.. - przełknęłam ślinę starając się nie rozpłakać - nie mogę Cię stracić, rozumiesz? Jesteś dla mnie cholernie ważny - w oczach zebrały mi się łzy
- I to tylko jedyny powód?
- Nie, oprócz Ciebie jest jeszcze Mercedes, Diego, Ruggero.. Ja po prostu nie mogę - łza spłynęła mi po policzku, ale szybko ją starłam
- A wiesz jak my się czujemy, kiedy Ciebie tu nie ma? Jest pusto. Nie ma tego śmiechu na powitanie, po prostu jakby.. przepadło, a mi odeszła osoba którą kocham najbardziej na świecie, wiesz? Wiesz jak ciężko jest sobie wyobrazić Ciebie siedzącą obok, która zaraz powinna mnie pocałować? Cholera Tini, wracaj - odparł i mogłam wyczuć w jego głosie smutek, boli mnie to że ich ranię, a w szczególności jego.
- Nie śpisz? - do pokoju wszedł Pepe, spojrzałam a niego. Głos w słuchawce prychnął:
- A może wcale nie chcesz wracać bo kogoś poznałaś? Mogłaś mówić to od początku, że to nic dla Ciebie nie znaczy - powiedział ze złością w głosie
- Nie, Jorge.. - nie zdążyłam powiedzieć bo się rozłączył. Jest mi tak źle, a teraz będzie jeszcze gorzej.
- Przepraszam, że przerwałem - speszył się chcąc już wychodzić
- Zaczekaj - zatrzymałam go - wejdź - Wszedł do pokoju i usiadł obok mnie
- Mam nadzieję, że niczego Ci czasem nie popsułem - podrapał się po karku. Westchnęłam.
- Opowiem Ci coś, dobrze? Ale obiecaj, że nie powiesz tego Francisco, mamie, nikomu - przytaknął więc zaczęłam mówić wszystko od początku. Kiedy skończyłam miałam oczy w łzach, ściskałam dłonie w pięści starając się nie uronić łez przy Pepe.
- Nie wiem co do końca powiedzieć, ale sądzę że powinnaś tam wrócić. Nie mówię, że teraz w tej chwili masz zacząć się pakować i wracać tam, ale wkrótce powinnaś się tam zjawić. Przez to wszystko wasze relację mogą ulec nagłej zmianie, a przecież zależy Ci na nich a w szczególności na nim. A dzięki mnie tak szczerze trochę pogorszyłem wam tą sprawę, nie będę się starał do niego dodzwonić ani nic z tych rzeczy bo to tylko pogorszy sytuację, ale jedno jest pewne, ty go kochasz a on Ciebie. Nie zniszczcie tego co zbudowaliście - zakończył swój monolog, który w pewnym sensie dał mi wiele do zrozumienia. Podziękowałam mu, a on z uśmiechem wyszedł z pokoju. Pobędę tu parę dni i wrócę do wojska, będę narażać ich życie, ale jeżeli mam tam umrzeć za kogoś to tylko za nich.. i za niego.
***
Kilka dni minęło w szybkim tempie. Próbowałam się kontaktować z Jorge, ale nie odbierał i ignorował moje sms-y. Mercedes miała niby ciągle wyłączony telefon, a do Diego i Ruggero nie mam numeru, a jeżeli już o tym mowa muszę wziąć od nich numery telefonu. Dzisiaj miałam wyjechać spowrotem żeby naprawić relacje z nimi, czuję że wiele spieprzyłam. Zniosłam walizkę na dół, a tam czekali na mnie wszyscy łącznie z Pepe
CZYTASZ
my stupid heart | jortini
FanfictionMartina od małego marzyła, aby przystąpić do wojska i stać na czele obrony kraju. Jej rodzice nie podzielali jej radości do tego, ale zgodzili się. Po skończeniu liceum dziewczyna udała się do wojska dla początkujących. Czy to co ją tam spotka jest...