Rozdział XXIV

615 42 16
                                    

Dedykacja dla Natali_Dominguez

*2 tygodnie później
~Nur
Budzę się kolejny raz na szpitalnym korytarzu, bez Yiğita. To już 14 dzień od tych strasznych wydarzeń. Mam na myśli moją kłótnię z Yiğitem i chorobę Szeherezady. Z malutką jest coraz lepiej, ale ani razu, od dwóch tygodni nie widziałam męża. Odwiedzają mnie i moją córkę na zmianę wszyscy: Elmas, Yaren, Yagmur, Emin, a nawet Cahit tylko nie Yiğit. Przychodzi do córki, tylko, gdy Elmas zabiera mnie do domu bym się ogarnęła, a ja nadal nie mogę wybaczyć sobie, tego co zrobiłam naszej córce. Mam wrażenie, że sumienie będzie mnie gryzło z tego powodu, do końca życia.
-Nur, Nur?- powiedziała szturchając mnie w ramię Elmas.
-Tak?- odparłam ocierając łzę z policzka.
-Kuzynko, z moją siostrzenicą jest lepiej. Przestań się zadręczać- rzekła patrząc w moje czerwone od łez oczy.
-Nie mogę Elmas, nie mogę. To przeze mnie...-urwałam wypowiedź, ponieważ kuzynka otworzyła usta.
-Nie przez Ciebie! Ja też tam byłam i mogłam Cię upomnieć, rozumiesz?!To nie tylko Twoja wina!- powiedziała szarpiąc mnie za ramię- A teraz się opamiętaj, dobrze?
-Dobrze- odparłam niepewnie- A jak Yiğit?
-Yiğit? Nie jest w lepszym stanie niż Ty. On też bardzo cierpi Nur,ale nie potrafi na Ciebie spojrzeć. Wiem, że w duszy chciałby czuwać razem z Tobą przy małej, ale nie umie- odrzekła Elmas lekko przytulając mnie.
-Rozumiem- zdążyłam powiedzieć nim znowu wybuchłam niekontrolowanym płaczem i wtulić się w ramiona kuzynki.
Elmas głaskała mnie po głowie, a ja płakałam w jej sweter słonymi łzami rozpaczy. Stałyśmy tak, dopóki nie przerwała Nam lekarka.
-Pani Nur, Pani Elmas. Mam dla Was informację- rzekła kobieta w białym fartuchu.
-Słuchamy- odpowiedziałam bezmyślnie.
-Tak więc wyniki badań Pani córki są lepsze z dnia na dzień, ale jeszcze przez najbliższe 3 dni powinna tu zostać. Niech Pani się już tak nie zadręcza- powiedziała lekarka, delikatnie gładząc moje ramię na znak otuchy.
-Dobrze, bardzo Pani dziękujemy. Uratowała Pani dziecko, którego ja nieomal do śmierci doprowadziłam... Nie wiem jak się Pani odwdzięcze- powiedziałam pochlipując pod nosem.

Kobieta w odpowiedzi jedynie skinęła nam głową i z lekkim uśmiechem, opuściła salę. Ja zaś razem z Elmas, podeszłam do dziecka, które w tej chwili spało. Delikatnie się nad nią pochyliłam i pocałowałam jej główkę. Nie była już tak gorąca, jak każdego innego dnia. Następnie spojrzałam z wdzięcznością w okno i wypowiedziałam te słowa:
"Dzięki Ci Boże. Dziękuję, że moja córeczka będzie żyć. Dziękuję, że dałeś mi siłę bym wytrzymała ten tydzień. Dziękuję Ci za wszystko"
Odwracając się zobaczyłam jak Elmas trzyma swój telefon w ręce.
-Elmas, co robisz?- spytałam z ciekawością.
-Piszę Sms-a do Yiğita... On też powinien wiedzieć co z małą- odpowiedziała z zawachaniem w głosie.
-Masz rację. Zawieziesz mnie do naszego domu?-zapytałam niepewnie.
-Jasne, dlaczego nie. Czekam w samochodzie- powiedziała i wyszła z sali.
Ja ponownie ucałowałam córkę, wzięłam torebkę i już miałam wyjść, gdy usłyszałam dzwonek swojego telefonu. Odebrałam i usłyszałam ciszę.
N: Halo?
...............
N:Z kim mam przyjemność mówić?
...(szum)..
N:Mogę wiedzieć?

Po ostatnim pytaniu usłyszałam, jakby czyjeś dyszenie. Natychmiast się rozłączyłam i szybkim krokiem opuściłam placówkę, pod którą czekała na mnie kuzynka.
Starałam się zachować spokój po tym niepokojącym telefonie, ale kiepsko mi to wychodziło. Mam przeczucie, że znowu coś złego się wydarzy, ale nic więcej. Odczuwałam czyjś wzrok na sobie, przez całą drogę. Napewno nie była to Elmas, ponieważ gdy ona prowadzi, to patrzy tylko przed siebie.
Po niedługim czasie, kuzynka podjechała pod gniazdko moje i Yiğita.
-Napewno chcesz tam iść?- zapytała ze spokojem w głosie rudowłosa.
-Muszę to zrobić Elmas. Po prostu tego chcę...- zawachałam się i wysiadłam powolnym krokiem z samochodu.
Ze względu na to, że miałam przy sobie klucze do domu, pocichu je otworzyłam. Nogi zaczęły mi się trząść jakby były z galarety, a w moim sercu zapanował niepokój. Gdy wreszcie wyrównałam oddech, poszłam dalej wgłąb mieszkania. Przechodząc przez kuchnię, ujrzałam dwie butelki po winie i wielki chaos w kuchni. Wreszcie na kanapie zobaczyłam Yiğita. Mężczyzna mnie nie zauważył, a ja powoli do niego się zbliżałam. Z każdym krokiem w jego stronę moje serce zamierało, a ciało powoli zastygało. Nogi zaczęły mi się uginać i zaczęłam walkę z własnym strachem. W końcu znalazłam się tuż za jego plecami, a on nadal nie zuważył, że jest ktoś w domu oprócz niego.
-Yiğit....-wyszeptałam ze strachem w głosie.

~ Yiğit
Gdy usłyszałem za sobą własne imię, przeszły mnie dreszcze. Natychmiast skierowałem wzrok na osobę za sobą.
"Nie, to nie może być ona. To tylko sen. Jej tu naprawdę nie ma Yiğitcie. To ta kobieta, która omało nie zabiła naszego dziecka! Nie wybaczysz jej tej winy!"-usłyszałem ten wewnętrzny głos, ale serce mówiło zupełnie co innego. Błagało bym jej wybaczył i wsparł ją, ponieważ zło nigdy nie śpi. Stanąłem naprzeciwko kobiety, a następnie spojrzałem na nią zimnym oraz surowym wzrokiem. Sam nie wiedziałem, co mam robić. Normalnie rzuciłbym się jej w objęcia, ale nie umiem. Nie potrafię tego zrobić, po tym jaką krzywdę wyrządziła Szeherezadzie.
-Witaj Yiğit...-powiedziała ciemnowłosa, nie spoglądając na moją twarz.
-Witaj Nur. Już słyszałem co z małą, więc nie wiem po co tu przyszłaś- odburknąłem.
-Yiğit, błagam Cię. Wybacz mi- wykrzyknęła w jednym momencie Nur, a w jej oczach pojawiło się tysiące łez.
-Nur, chcę tego bardzo, ale nie potrafię, po tym co zrobiłaś- odparłem niespokojny, ale i w moim oku zakręciła się łza.
-Yiğit, proszę. Co mam zrobić byś chociaż Ty mi wybaczył, skoro sama nie potrafię sobie wybaczyć- odrzekła Nur, a jej twarz zrobiła się czerwona od płaczu.
Nie wytrzymałem dłużej. Przestałem słuchać swojego rozumu, a zacząłem serca. Podeszłem do żony, pocałowałem ją i otoczyłem ramieniem.
-Wybaczam Ci Nur. Wybaczam Ci najdroższa- gładziłem drżącą ręką jej plecy.
Staliśmy tak dłużą chwilę, póki oboje nie usłyszeliśmy dzwonka mojego telefonu. Gdy do niego doszłem, zobaczyłem napis "Zastrzeżony". Z chwilą zawahania, wcinąłem przycisk "Odbierz"
Y:Słucham?
Policjant: Witam, z tej strony posterunkowy Hasan Inçeolu. Mam dla Pana złą wiadomość.
Y:Co się stało? Proszę mówić.
Policjant:Niestety, Pan Fatih wyszedł z więzienia za kaukcją. A do tego...
Y:Co? No mów człowieku!
Policjant:Porwał Państwa córkę Szeherezadę Meryem Kozan.
Zamarłem słysząc ostatnie zdanie. Nur, która w tej chwili znajdowała się za mną ujrzała jak z wrażenia wypuszczam telefon z ręki. To nie może być prawda. Znowu się zaczyna nasz koszmar.
-Yiğit, co się stało?- spytała zaniepokojona kobieta.
-Fatih...on- te dalsze słowa nie przechodziły mi przez gardło.
-Co ten łotr znowu zrobił?- zapytała tym razem głośniej Nur.
-On...Porwał naszą kruczynkę- wypowiedziałem to i usiadłem na kanapie by nie paść na podłogę.

-------------------------------------------------
Witajcie po (zbyt) długiej przerwie w pisaniu.
Bardzo, bardzo przepraszam, że tak długo nie było żadnego rozdziału, ale ostatnio o wiele za dużo dzieje się w moim życiu. Mam dla Was 2 informacje: jedną dobrą, drugą złą.
1.Wracam do korzeni miłości seriali tureckich, czyli do Wspaniałego stulecia. Jak niektórzy zauważyli piszę nową książkę o tej tematyce💗

2.Na następny rozdział Av-cd znowu będziecie musieli dłuuuggooo czekać. Wybaczcie mi to, ale nie mam jak narazie weny do tego opowiadania ani czasu. Muszę teraz też skupić się na intensywnej pracy w sql , gdyż chcę (po raz 4😂) świadectwo z czerwonym paskiem.
Rozmyślałam też nad zawieszeniem tego opowiadania, do czego prawdopodobnie dojdzie😢

To tyle kochani, a ja lecę wybierać strój na swoje urodziny (17.05) i komunię kuzynki💟💕💕💕

Selamlar,
hurrem_kozan_17

Ps.Dla Wszystkich fanów Imperium Osmańskiego polecam film który zawładnął moim sercem "Fetih 1453"💗💗💝💝💗💗💗

Asla Vazgeçmem- ciąg dalszy [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz