Rozdział XXV

418 45 6
                                    

~Nur

-Co Ty mówisz Yiğit?- pytałam z niedowierzaniem.
-To o czym...powiedział mi policjant- odpowiedział mężczyzna, a po jego policzku spłynęła łza.
-To niemożliwe kochanie, moja córeczka nadal jest pod opieką lekarzy- mówiłam, choć coraz bardziej w to wątpiłam.

Tym razem Yiğit nic mi nie odpowiedział, schował tylko twarz w dłoniach. Zaczęła do mnie docierać myśl, której tak bardzo nie chciałam przyjąć. "Czemu, czemu ona? Dlaczego akurat moja córeczka? Boże, czemu?!? Ona jest jeszcze taka malutka, a to tego porwał ją wariat. Dlaczego...." ciągle w głowie słyszałam te słowa. W końcu padłam kolanami na podłogę, a moje oczy zalewały słone łzy.
-Boże, czemu? Mało nam cierpienia?- krzyczałam na całe gardło unosząc przy tym głowę do góry.
Następnie oparłam głowę o kolana Yiğita i dalej szklistymi oczami wpatrywałam się w okno, za którym hulał wiatr. Nie dość, że nie mogę sobie wybaczyć choroby Szeherezady, to jeszcze pod moją nieobecność Fatih opuścił więzienie i porwał moją malutką córeczkę. Po raz setny zadaję sobie pytania: Dlaczego akurat my? Czemu nie możemy żyć, jak inne rodziny? Dlaczego ciągle coś staje nam na drodze do spokoju i szczęścia?
Chyba nigdy nie uda mi się odpowiedzieć na te pytania. Nagle poczułam jak ktoś gładzi mnie po włosach, więc odwracam głowę ku tej osobie.
-Nur, ukochana. Obiecuję Ci, że niedługo znowu utulisz naszą córeczkę- mówiąc to Yiğit wstał, a ja w tempie błyskawicznym zrobiłam to samo- Pojadę im pomóc w poszukiwaniach, bo to też przecież moja córka, a siedzenie w domu nic nie pomoże.
Gdy miał już odejść, gwałtownie złapałam go za rękę. On odwrócił wzrok na mnie i mocno przytulił. W jego ramionach czułam się bezpiecznie, ale stach o życie najbliższych nie dawał mi spokoju.
-Pojadę z Tobą- oświadczyłam mężowi.
-Najdroższa, wiesz, że nie powinnaś w takim stanie opuszczać domu. Proszę, zostań tu- odpowiadział.
-Nie mogę Yiğit...- nie dane było mi dokończyć wypowiedzi.
-Kochanie, zostań w naszym domu, a ja zadzwonię do Elmas by do Ciebie przyjechała. Przyżekam, że gdy tylko czegoś się dowiem, to odrazu zadzwonię. Zgoda?- zapytał.
-Niech Ci będzie, ale obiecaj, że wrócisz cały jasne?
-Jak słońce- mówiąc to pocałował mnie w czoło i skierował się w stronę wyjścia.

Nim wyszedł słyszałam jak rozmawiał z moją rudowłosą kuzynką. Wiedząc, że płacz doprowadził całą moją twarz do opuchlizny, poszłam do toalety by ją przemyć. Zimna woda spływała po moich czerwonych od płaczu policzkach. Gdy spojrzałam w lustro, wyglądałam okropnie. Cały makijaż który miałam przy oczach, znikł.  Włosy niegdyś cudowne, były rozczochrane. Nie mogłam poznać samej siebie.
"Weź się w garść Nur. Zaraz tu będzie Elmas, a Ty wyglądasz jak straszydło"- powiedziałam sama do siebie.
Całkowicie zmyłam makijaż z twarzy i zaczęłam robić go na nowo, ale nie wychodziło mi to, ponieważ ręce same mi się trzęsły. Włosy upięłam w kitkę i wyszłam z łazienki.

Zeszłam do salonu, gdzie czekała na mnie już Elmas. Przynajmniej wiem, że ktoś zechce mnie wysłuchać. Moje oczy ponownie zalały się słonymi łzami. Kuzynka wtuliła się we mnie.

- Oj Elmas, dlaczego ? Ja mam już tego dość! Nie mam siły... ! - mówiłam cały czas płacząc

- Spokojnie kochana, po każdej burzy wychodzi słońce. Będzie dobrze, uwierz mi. Musisz być silna dla swojej kruszynki - powiedziała

- Wiem, wiem... Ale ja już nie daję rady ! To wszystko mnie przerasta ! - powiedziałam łkając

- Musisz się zrelaksować, zapomnieć o wszystkich problemach chociaż na chwilę - rzekła Elmas

- Nie, Elmas nie mam ochoty - powiedziałam rudowłosej

- Nie ma takiej mowy ! Obejrzymy jakiś film, zaparzę nam herbaty i zrobimy sobie maseczki - stwierdziła wesoło kuzynka

- No dobrze - powiedziałam, godząc się niechętnie

- Lepiej idź zmyć ten makijaż, wyglądasz bez niego dużo lepiej - rozkazała mi Elmas

Udałam się niechętnie do łazienki. Zmyłam makijaż i nałożyłam maseczkę. Przebrałam się w jakiś czarny dres Yigita. Przynajmniej czułam jego zapach, to tak jakby był przy mnie i mnie tulił. Uśmiechnęłam się lekko na myśl o ukochanym. Stwierdziłam, że zapytam jak u niego. Wzięłam telefon do ręki i zaczęłam stukać w klawiaturę.

Do : Ukochany

Jak tam ? Wszystko dobrze ? Jakieś wieści ?

Otrzymałam błyskawiczną odpowiedź od mojego ukochanego, jednak nie podniosła mnie ona na duchu.

Do : Najdroższa

Niestety bez zmian. Jak na razie żadnych nowych wieści, ale nie martw się kochanie. Znajdę naszą córeczkę i będzie tak jak dawniej. Kocham Cię !

Zeszłam ponownie na dół, słysząc krzyki Elmas.
- Nur ! Nur! - krzyczała moja kuzynka.
- Ciszej, już jestem ! Co się stało ? - spytałam zdziwiona jej zachowaniem.
- Nic, nic. Tylko po prostu się o Ciebie martwiłam, długo nie schodziłaś - powiedziała kuzynka już nieco spokojniej.
-Rozmawiałam z Yigitem - powiedziałam smutno. Kuzynka nie zapytała mnie o nic, bo wiedziała jaka jest prawda. Wszystko dało wyczytać się z moich przeszklonych oczu.

- Siadaj, zrobiłam nam herbaty - rzekła rudowłosa i usiadła na kanapie.
- Dziękuję - powiedziałam i upiłam łyka herbaty.
Elmas włączyła jakąś głupią komedię, śmiejąc się z jakiś beznadziejnych scen. Niestety ja ciągle myślałam o naszym życiu. O tym, że nigdy nie mamy kolorowo. O chorobie Szeherezday, Yigicie. O mnie... Przecież to wszystko moja wina, to ja przez swoją bezmyślność prawie zabiłam naszą córkę. Jakbym do tego nie dopuściła, byłoby wszystko inaczej. Jestem tylko udręką dla Yigita i mojej kruszynki. Oni cierpią przeze mnie. Mam już tego dość ! Nie chcę ich już więcej ranić. Nie chcę, żeby cierpieli. Powinnam odejść, dać im żyć... Byliby wtedy szczęśliwi, beze mnie. Otarłam łzy tak szybko jak tylko mogłam, aby tylko Elmas nie zauważyła. Wstałam z kanapy i postanowiłam udać się do swojej sypiali.

- Dokąd idziesz ? - spytała mnie moja kuzynka
- Jestem już zmęczona, zmyję maseczkę i położę się spać - oznajmiłam rudowłosej i ponownie udałam się na górę. Zmyłam maseczkę, a następnie zwilżyłam twarz tonikiem.

Czy ja naprawdę chcę popełnić samobójstwo ? Nie! Ja po prostu chcę dać mojej rodzine szansę  na lepsze życie. Bez problemów, czyli beze mnie. Poczłapałam do naszej sypialni. Całe szczęście w mojej szafce nocnej są zawsze jakieś leki. Ostatnio brałam ich bardzo dużo na uspokojenie. Były schowane bardzo głęboko. Nie chciałam, aby Yigit wiedział, że coś biorę. Jest przewrażliwiony na punkcie leków, od mojego ostatniego wybryku. Wzięłam ich sporą garść, niestety przez moje drżące ręce kilka z nich upadło. Popiłam wodą, a następnie ponownie wzięłam leki tym razem na sen. Popiłam jeszcze kilka tabletek, a następnie upadłam na łóżko. Zaczęłam płakać, łkać. Miałam dość. Nie dawałam sobie rady. Zsunęłam się z łóżka i padłam na kolana.

- Wybacz mi Boże, za wszystkie moje grzechy ! Zaopiekuj się moją rodziną, daj im wszystko co najlepsze, aby już nigdy nie zaznali cierpienia ! - powiedziałam, a następnie poczułam błogą senność. Czułam, że otacza mnie ciemność... Potem już nic nie czułam i nie widziałam. Skończyłam ze sobą dla dobra rodziny....

-----------------------------------------------
Siemaneczko!
Na początku chcę podziękować wszystkim czytelnikom, którzy mimo mojej nieaktywności nadal czekali na rozdział :)

Po drugie: Za część rozdziału pisaną kursywą BARDZO, BARDZO SERDECZNIE DZIĘKUJĘ biedronka3209.
Ten  rozdział-niespodziankę dedykujemy dla Natali_Dominguez która dziś obchodzi urodziny💗💗
Tak więc "Sto lat misia😊💖"

Teraz już rozpoczęły się wakacje, więc niestety często nie będzie mnie w domu= zbyt ograniczony internet.
Gdy tylko będę mieć połączenie, będzie i rozdział😊😊

Udanych i bezpiecznych wakacji kochani💗💗💟
Selamlar,
hurrem_kozan_17

Asla Vazgeçmem- ciąg dalszy [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz