Rozdział XX (finał sezonu)

722 48 19
                                    

~1,5 miesiąca później

*Narrator
Wreszcie nastał marzec, a konkretnie jego druga połowa. Na oczach wielkiego rodu Kozan przyroda budziła się życia.
Do porodu młodej Nur zostały niecałe 2 tygodnie. Wszyscy wyczekiwali dnia rozwiązania, ale prawowita małżonka Yiğita Kozana najbardziej nie mogła doczekać się go doczekać. Dnia w którym utuli swoją córeczkę.
Wstała z bardzo pogodną miną, pozytywnie nastawiona do dnia urodzin ukochanego Kozana. Wraz w kuzynką przygotowywała huczne obchody dla swojego męża, nie wiedząc jeszcze jak ten dzień się zakończy.

*Nur
Po 12 wysłałam Yiğita z Cahitem by wspólnie pochodzili po Stambule, a ja z Elmas zostałam by przygotować dom na imprezę. Coraz częściej słyszę od otaczających mnie osób, bym więcej odpoczywała, ale ja nie umiem leżeć bezczynnie.
- Nur, skończyłam- nagle usłyszałam głos kuzynki. Spojrzałam w jej kierunku i ujrzałam jak wiesza ostatni balon przy oknie.
- Doskonale, teraz tylko ja dokończę tort i możemy świętować- odpowiedziałam z lekkim uśmiechem.
Elmas chodząc z krzesła lekko się zachwiała i przymknęła oczy.
- Elmas, wszystko dobrze ? Może chcesz usiąć, albo przynieść Ci wody- proponowałam trochę zaniepokojonym głosem.
-Nie trzeba Nur, to pewnie przez ciąże...- i w tym momencie dziewczyna urwała wypowiedź- To miała być tajemnica do pewnego czasu- dokończyła.
-Jak mogłaś mi nie powiedzieć. Przecież to radosna nowina- cicho wykrzyknęłam i przytuliłam się z Elmas.

~4 godziny później
Około godziny 18 wszystko było dopięte na ostatni guzik. Ponownie cała rodzina się zebrała w naszym domu. Tak jak się spodziwałam mój ukochany był zaskoczony prezentem, jak i całą imprezą na jego cześć. W jednej chwili zapanowała cudowna atmosfera. Dzieci bawiły się ze sobą raz w domu, raz w ogrodzie, a my rozmawialiśmy i bawiliśmy się na swoje sposoby. Jak zawsze, po torcie i szampanie odbyły się tańce, ale mi ze względu na mój stan, zabroniono dużo ruchu. Podczas zabaw udało mi się na spokojnie porozmawiać z Yagmur o jej ślubie z Eminem. Oboje byli tym podekscytowani i chcieli ślubu jak najszybciej, ale dopiero letni termin odpowiadał urzędnikowi. Oczywiście, rozmowy w babskim gronie mnie nie ominęły.
Po godzinie 21 wszyscy zmęczeni po długich tańcach zebraliśmy się w salonie i zaczęliśmy oglądać komedię romantyczną. Wszystkie panie Kozan wtuliły się w ramiona swych partnerów. Spojrzałam na twarz Yiğita, a mąż spojrzał mi głęboko w oczy. Prawdopodobnie nikt nie zauważył naszego pocałunku, więc wróciliśmy do oglądania filmu. Nagle wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem, oprócz Yiğita. Czułam, że coś się święci. Nie myliłam się. Po chwili usłyszałam szept Yiğita:
-Kochana, zaraz wrócę. Idę do toalety.- powiedział i odszedł, jakby próbował coś ukryć.
Zaniepokoiłam się. Chciałam iść za nim, ale zatrzymał mnie Mert.
-Nur, chodź ze mną do mojego pokoju- rzekł chłopiec i pociągnął mnie za rękę. Chodzenie po schodach sprawiało mi coraz większą trudność, więc dziecko musiało trochę na mnie zaczekać. Gdy już dogramoliłam się na górę usiadłam przy Mercie, a on zadał pytanie:
-Kiedy urodzi się moja siostrzyczka? - zapytał zaciekawiony chłopiec.
-Już niedługo ją zobaczysz. Jeszcze parę dni musisz poczekać- odpowiedziałam z zadowoleniem wymalowanym na twarzy.
-Nur, mogę dziś spać u Was? Przecież jest weekend- ponownie spytało dziecko.
-Tak skarbie, dziś wszyscy zostają u Nas- odparłam i pocałowałam go w czoło.
Mert w odpowiedzi kiwną głową i pobiegł na dół, a ja wreszcie postanowiłam, że sprawdzę co i jak z Yiğitem. Zapukałam do drzwi, ale odrzekła cisza.
-Yiğit, kochanie wszystko w pożądku?- zapytałam coraz bardziej donośnym głosem, ale mimo to nikt mnie nie usłyszał. Wreszcie, nie czekając na odpowiedź chwyciłam klamkę i otworzyłam drzwi. Zobaczyłam Yiğita trzymającego się za głowę, a na jego twarzy malował się wielki ból.
-Yiğit, co Ci jest?- spytałam przerażona.
-Moja głowa Nur... Nie martw się o mnie... Bardzo mnie boli... Przypominam sobie wypadek z Iclal, narodziny Merta, Nasz pierwszy ślub... - odparł ledwo mówiąc.
Bałam się jak diabli, więc czekając chwili dłużej by ukochany stracił przytomność, zawołałam Cahita.
-Cahit!!!- wykrzyczałam najgłośniej jak potrafiłam.
Po 10 sekundach stanął za mną nie tylko brat męża, ale i wszyscy pozostali.
-Nur? Yiğit!? Co się dzieje?- wykrzyczał Cahit na nasz widok.
- Cahitcie, pomóż mi. Zabieramy Yiğita do lekarza. Wszystko sobie przypomniał- powiedziałam na jednym oddechu.
Elmas pomogła mi wstać w czasie, gdy Ferat i Cahit pomagali iść mojemu mężowi do auta. Najszybciej jak umiałam ubrałam się z Elmas i w ciągu 30 sekund znalazłyśmy się w aucie męża mojej kuzynki.
-Yiğit, wytrzymaj. Zaraz będziemy na miejscu- mówiła Elmas, a następnie słowa skierowała do Cahita- Nie da się szybciej?
-A chcesz byśmy dojechali w jednym kawałku?- odparł mężczyzna.
Nie mogłam dłużej powstrzymywać łez na widok bólu męża. Bardzo się o niego bałam, tak bardzo, że zapomniałam o wszystkim wokół. Nawet się nie zorientowałam, gdy dotarliśmy na miejsce. Ostatni raz go widziałam, gdy zabierali go na badania.
Tak mijały kolejne minuty,a nawet godziny. Niedługo wybije północ, a ja nadal nie widziałam się z ukochanym.
W tym momencie spojrzałam na wyciszony telefon. Ujrzałam napis "Iclal", więc odebrałam.
[Rozmowa telefoniczna]
I: Wybacz Nur, że dzwonię o tej godzinie, ale chciałam się spytać czy już coś wiadomo.
N: Nie, jeszcze nie. Nadal czekamy. Przepraszam za ten wieczór.
I: Nie masz za co przepraszać Nur. Jakbyś się pytała to posprzątaliśmy dom po zabawie i teraz każdy jest w swoim pokoju.
N: Bardzo dziękuję Wam wszystkim. Dobrze jest mieć takich ludzi przy sobie.
I: Wiem o czym mówisz. Kochana daj znać jak coś już będzie wiadomo i uważaj na siebie. Pa.
N: Raczej do usłyszenia, ale pa.
[Koniec rozmowy telefonicznej]
Niedługo byłam sama. Chwilę po zakończeniu rozmowy przyszła do mnie Elmas z kubkiem wody.
-Proszę, wypij to. Od przyjęcia nic nie piłaś.
-Zrobię to byś była spokojna- odrzekłam kuzynce.
Wypiłam parę łyków i nagle poczułam dyskomfort. Na moim ubraniu pojawiła się woda, a brzuch zaczął mnie uciskać.
-Nur!?!... Ty rodzisz!- krzyknęła Elmas- Bądź spokojna, oddychaj, a ja biegnę po lekarza- dokończyła kuzynka, a ja starałam się dostosować do jej poleceń. Brzuch coraz bardziej mnie uciskał, pojawiały się skurcze, a ja na zmianę oddychałam i krzyczałam w niebogłosy. Ta noc będzie jedną z tych dłuższych nocy.

~18 marzec, godz 1.20 (następny dzień)
Wreszcie po 1,5 godzinie usłyszałam płacz dziecka, mojej córeczki. Odetchnęłam z ulgą, a tuż przy sobie ujrzałam ukochanego Yiğita. Lekarz podał nam Naszą kruszynkę, a ja z mężem wymienialiśmy spojrzenia okazując w nich szczęście. To była jedna z najszczęśliwszych chwil mojego życia.

-----------------------------------------
Dum, dum, dum...
I tak zakończył się finałowy rozdział serii IV 💖💖💖
Za wszelkie błędy interpunkcyjne i ortograficzne bardzo przepraszam.
Dziękuję tym co mnie wspierali w pisaniu tego sezonu i dodawali mi motywacji😘😘😘
Na następny rozdział musicie trochę poczekać💟💟💟

Selamlar 💕💕💕
hurrem_kozan_17

Asla Vazgeçmem- ciąg dalszy [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz