Rozdział XXXI

314 26 20
                                    

*grudzień 2017
Gdzie się nie spojrzę, tam na ziemi lśni gruba warstwa białego puchu. Gałązki drzew ledwo wytrzymują ciężar śniegu, którego z dnia na dzień przybywa coraz więcej. Ludzie na zewnątrz są odziani w coraz cieplejsze ubrania, ponieważ na dworze panuje coraz to większy mróz.
Jednego dnia temperatura wynosi 3°, zaś następnego już spada poniżej zera.

Jednak mimo zimna panującego na zewnątrz, w domach panuje gorąca, przedświąteczna atmosfera. Niektórzy sprzątają, zaś inni poświęcają ogromną uwagę rodzinie. Tak mam ja z Yiğitem, Elmas z Cahitem, Yagmur z Eminem czy też Iclal z Feratem.

-Czy moja żonka skusi się na kawę przy kominku z widokiem na ośnieżony ogród?- spytał Yiğit swym czarującym głosem zachodząc mnie od tyłu.
-Skoro mała słodko śpi, to z wielką chęcią- odrzekłam odwracając się w stronę ukochanego.

Wstałam z fotela obok łóżeczka Szeherezady. Spojrzałam na spokojną twarz maleństwa, którego jeszcze rok temu z Nami nie było. Teraz nie wyobrażam sobie życia bez tej kruszynki.
-Czy dama da się odprowadzić do salonu?- powiedział Yiğit.
-Naturalnie mój sułtanie- uśmiechnęłam się i po cichu opuściliśmy pokój córki.

Usiadłam na kanapie przed napalonym kominkiem. Płomyki ognia wesoło podskakiwały, więc wyciągnęłam ręce przed siebie, by je trochę ogrzać.
Po około dwóch minutach Yiğit przyniósł dwie kawy w filiżankach, które postawił na stole i usiadł przy mnie. Brunet podobnie jak ja zaczął ogrzewać sobie dłonie i dał mi buziaka w czoło.

-Jak oceniasz ten rok?- spytałam upijając łyk czarnego napoju.
-Może pierwsze miesiące nie były zbyt dobre dla Nas, ale nie patrząc na nie to bardzo dobrze- odrzekł otaczając mnie ramieniem.

-Tyle wspaniałych, a zarazem złych chwil. Narodziny Szeherezady Meryem, nasze kłótnie, moja próba samobójcza, ślub Emina i Yagmur, narodziny kolejnego dziecka Elmas.... Dużo tego było- rzekłam wzdychając.

-Ale to co jest teraz, to jest teraz. Cieszmy się tym co było dobre, zaś złego nie rozpamiętujmy. To jest przeszłość, ale przyszłość czeka na Nas. Radujmy się tym moja sułtanko Hürrem❤-powiedział Yiğit, na co odwróciłam głowę w jego kierunku.

Mój brunet zaczął wpatrywać się coraz głębiej w moje oczy, dlatego ja nie chciałam pozostawać mu dłużna.
Nasze głowy z każdą chwilą były bliżej siebie, aż w końcu czuliśmy swoje oddechy na własnej skórze.

-Kocham Cię. Ty i nasza córka jesteście dla mnie całym wszechświatem. Do ostatniej kropli krwi, jeśli trzeba, będę o Was walczył- wyszeptał Yiğit, po czym złączyłam nasze usta.

Mimo, że pocałunek był krótki, to poczułam, iż wracam do życia, czuję się bezpiecznie. Niestety, a może stety, nasze słodkie pieszczoty przerwał płacz małej Kozan. Zerwałam się na równe nogi, przy czym wylałam resztki kawy.
Spojrzałam na ciecz na podłodze i głośno westchnęłam.
-Idź do naszej sułtanki. Posprzątam to- odezwał się Yiğit.
-Dobrze- odparłam i ruszyłam w kierunku pokoju małej.

Tak jak przewidywałam, maleństwo zgłodniało. Karmiąc małą, mój wzrok przykuł padający za oknem śnieg. Niewielkie płatki śniegu swobodnie opadały na ziemię, tworząc biały puch. Gdy Szeherezada skończyła jeść, podeszłam z nią do okna.
Niespodziewanie do pokoju wszedł Yiğit mówiąc:
-Co porabiają moje skarby?
-Podejdź do Nas- nakazałam brunetowi, lekko się uśmiechając.

Ciemnooki podchodząc objął mnie w tali, zaś kruszynkę ucałował w czoło.
Takie chwile jak te nie zdarzały się często. Trzymając Meryem na rękach, dalej obserwowałam padający śnieg.
-To Twoja pierwsza zima maleńka- rzekł cicho brunet.

Dziecko spojrzało na niego, a następnie na okno z wielkim zainteresowaniem. Na szybie w owej chwili pojawiła się śnieżynka, a Szeherezada natychmiast położyła tam swoją rączkę i zaczęła się śmiać.

Ja zaś z radością wymalowaną w oczach odwróciłam się w stronę męża, który podzielał moją radość.
Następnie znowu spoglądałam na córkę, nadal trzymającą rączkę na szybie. Maleństwo spojrzało na mnie i Yiğita, po czym powiedziała swoim dziecięcym głosem:
-Tu?
Mój wzrok znowu się skierował na męża. Szczęście się malowało w naszych oczach, zaś na nasze twarze wstąpił ogromny banan.
-Tak, złotko. Tu jest płatek śniegu- odparłam córce, na co ona ponownie zaczęła się śmiać.

Dzisiaj, w grudniowe popołudnie, Szeherezada Meryem Kozan powiedziała swoje pierwsze słowo. Ja i Yiğit wręcz nie posiadaliśmy się z radości.

{16.30}
Po tym, jak śnieg przestał mocno padać, bawiłam się z Szeherezadą przy zapalonym kominku. Dziewczynka od czasu do czasu coś powiedziała po swojemu i się rozglądała. Nagle zza rogu wyszedł Yiğit, niosąc teczkę z jakimiś papierami, nawet nie patrząc w naszą stronę. Nie powiem, zaniepokoiło mnie to, więc wzięłam córkę na ręce i poszłam za nim.

Cicho zapukałam do drzwi, poczym je otworzyłam i weszłam do środka.
-Coś się stało?- zapytałam podchodząc do bruneta.
-Nie, nic. Po prostu długo mnie nie było w firmie i teraz jest od cholery roboty papierkowej- odparł znużony.

Widząc niesmak na twarzy ukochanego, wpadł mi do głowy pewnien pomysł.
-Co powiesz na świąteczne zakupy? Ozdoby choinkowe, prezenty, jakieś ubranka dla milusińskich?- zapytałam.
-Moja żona ma zawsze dobre pomysły. Za 10 minut przy samochodzie- powiedział radośnie.
-Wedle rozkazu mój padyszachu- zaśmiałam się odeszłam.

Nie minęło 5 minut, a Yiğit już na wewnątrz przygotowywał auto do trasy. Ja ubierałam siebie oraz przygotowywałam malutką do drogi.
Zgodnie z tym, co mówił ciemnowłosy, po 10 minutach wszystko było dopięte na ostatni guzik i wyruszyliśmy w kierunku galerii.
Ja siedziałam z Szeherezadą z tyłu, zaś Yiğit siedział za kółkiem. Dzieciaczek naturalnie rozglądał się na prawo i lewo, co jakiś czas powtarzając "Tu".

Droga do najbliższej galerii nie zajęła Nam dużo czasu. Zaparkowaliśmy na parkingu podziemnym i poszliśmy na zakupy. W budynku aż roiło się od ludzi, którzy biegali od sklepu do sklepu, byle by zdążyć z zakupami na czas. My po niedługim czasie wyglądaliśmy podobnie, ale trzymaliśmy się razem.

Po około godzinie 19 wróciliśmy do domu, oboje zadowoleni z zakupionych rzeczy. Nasza kruszynka zasnęła w drodze powrotnej, więc delikatnie ją położyłam w łóżeczku i wyszłam z pokoju.
-Co teraz robimy?- zapytałam swojego padyszacha.
-Oglądamy film, jemy popcorn i idziemy spać- odezwał się ciemnooki.
Zgodnie z tym co powiedział Yiğit, wykonaliśmy wszystkie czynności i po godzinie 22 oboje złożyliśmy głowy na jednej poduszce.

--------------------------------------------------------
A więc..........
Dobra, nawet nie będę próbowała się usprawiedliwić czemu nie było rozdziałów, bo dałam ciała na całej linii.

Wybaczcie?❤

Mam też wrażenie, że ten rozdział troszkę dziwnie mi wyszedł.
MP (moja podświadomość)
MP: Tyle nie pisałaś, to teraz się nie dziw
Ja: Wiem, zawiodłam siebie i czytelników
MP: Chociaż to do Ciebie dotarło

Ale z góry powiem, że od miesiąca planuję niespodziankę na Wigilię 😂❤

Selamlar,
hurrem_kozan_17

Asla Vazgeçmem- ciąg dalszy [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz