Harry zapukał do gabinetu Snape'a w wyjątkowo dobrym humorze i poczuł, jak mężczyzna w środku spina się podejrzliwie. Harry nigdy nie był w dobrym nastroju jak przychodził na jego lekcje. Albo był zestresowany po całym dniu użerania się z kłębiącymi emocjami i innymi uczniami, albo był po prostu ponury i zdeterminowany by opanować nowe techniki oklumencji tak szybko jak to możliwe.
- Proszę - powiedział Snape po chwili i Harry wszedł do środka, rozejrzał się szybko, upewniając się, że nikogo poza nimi nie ma, i szybko zamknął drzwi za sobą.
- Panie profesorze Snape - powiedział, czując jak rzadko używane emocje podniecenia i nadziei unoszą się na powierzchni jego umysłu. Snape pochylił się do przodu, przyglądając mu się uważnie. Harry podejrzewał, że zaraz znowu dostanie kazanie o tym, że oklumencja to sztuka ruchu i że powinien być w stanie odciąć się od szczęścia równie bezproblemowo jak teraz uczył się odsyłania złości i żalu. - Mam wrażenie, że wiem jak pokonać Toma Riddle'a.
Pudełko zatrzęsło się w jego umyśle i Sylarana syknęła na niego. Czy nie mógłbyś unikać używania jego imienia w miarę możliwości? Wiesz, jaki on jest.
Wiem, odpowiedział jej Harry i pogłaskał jej grzbiet. A ty jesteś wspaniałym wężem, nadzwyczajnym wężem, skoro mimo wszystko potrafisz go utrzymać w zamknięciu.
Sylarana syknęła podejrzliwie pod nosem, ale przyjęła pochwały i głaskanie. Harry spojrzał z powrotem na Snape'a, który przechylił głowę i już zdążył wstać zza swojego biurka.
- Wydaje się panu, że pan wie, panie Potter - szepnął. - A czy będzie pan w stanie dalej o tym myśleć jak zaatakuję? Legilimens!
Harry wywrócił oczami i uskoczył w swoim umyśle, kiedy Snape zaczął nacierać. Ich treningi ostatnio stale tak wyglądały. Snape celowo wywoływał w Harrym gniew i frustrację, a potem kazał je trzymać w ukryciu albo przynajmniej na wodzy, kiedy przeszukiwał myśli Harry'ego. Harry rozumiał w jaki sposób taki trening może się przydać, ale Snape zaczynał się stawać przewidywalny w swoich manewrach.
Nie powinien być przewidywalny. To może się źle skończyć zarówno dla Connora jak i dla mnie. Snape jest jedynym wytrenowanym oklumentą, jakiego mogę przekonać, zdecydowanie jedynym, którego posłucha Dumbledore czy inni dorośli. Muszę się upewnić, że nadrobi też własny trening.
Z całej siły cisnął swoim planem prosto w twarz Snape'a. Snape odetchnął z zaskoczeniem i odsunął się od niego, a Harry mógł wreszcie zobaczyć coś więcej poza ciemnością poprzeplataną kolorami. Snape usiadł ciężko w swoim fotelu i zamrugał na Harry'ego, po czym potrząsnął głową.
- To było... imponujące, panie Potter - powiedział głosem kompletnie wypranym z emocji.
Harry po raz kolejny wywrócił oczami.
- Dziękuję. Ale co pan myśli o planie? Czy może to był zarówno o planie jak i o moim sposobie wyrzucenia pana z moich myśli?
- Musiałbyś mnie po czymś takim zabić, oczywiście, gdybym był twoim prawdziwym wrogiem, albo przynajmniej obezwładnić - kontynuował Snape, opierając się wygodnie i splatając dłonie. - Ostatecznie nie byłbyś zadowolony, gdybym zdołał uciec, znając twój plan.
Harry kiwnął głową.
- A co pan myśli o moim planie?
Snape zacisnął pięści.
- Myślę, że jest niesłychanie niebezpieczny - powiedział - Spodziewałbym się wymyślenia czegoś tak ryzykownego po Gryfonie. Złożonego ciężką gorączką.
CZYTASZ
Żadne usta poza wężowymi
FanfictionDrugi tom Sagi Poświęcenia AU KT, Ślizgoński!Harry. Harry wraca do Hogwartu, zdeterminowany do dalszego chronienia swojego brata, Connora, który jest Chłopcem, Który Przeżył, przy jednoczesnym nie wychylaniu się z cienia. W zeszłym roku jednak dwóch...