Notka od autorki: Uwielbiam ten rozdział. Jest mroczny i nieprzyjemny, ale bardzo prawdziwy.
* * *
Ku uldze Harry'ego, Syriusz obniżył znacznie lot kiedy tylko wlecieli na teren Hogwartu. Widzieli migocący po drugiej stronie jeziora zamek, którego wieże odbijały się w wodzie. Harry osłaniał oczy ręką, póki wzrok nie przyzwyczaił mu się do lśniących zaklęć i osłon. Aż do tej chwili nie zdawał sobie sprawy z efektów niektórych ćwiczeń, jakie Snape zlecił mu na wakacje. Znacznie wzmocniły jego zdolności widzenia magii. Dostrzegał linie błękitu i zieleni, których na pewno w zeszłym roku tu nie było.
- Tam jest Hagrid! - krzyknął nagle Connor, po czym wychylił się niebezpiecznie z motocykla żeby pomachać. - Hagridzie! Tutaj, w górze! Hagridzie!
Harry zerknął w dół, ściągając swojego brata z powrotem na siedzenie, i zobaczył jak pół-olbrzym wyprowadza z Zakazanego Lasu jakieś stworzenie. Hagrid spojrzał w górę i pomachał, wołając do Connora, ale to stojące obok niego zwierzę zwróciło uwagę Harry'ego. Wyglądało jak czarny koń, ale z jego barków wyrastały nietoperze skrzydła, a kiedy obróciło łeb żeby się na nich spojrzeć, Harry dostrzegł blask jego białego, świecącego oka.
- Co to jest? - wydusił z siebie wreszcie. Nigdy nie słyszał o tym, żeby Hagrid kiedykolwiek wyprowadził takie stworzenie, żeby się pobawiło z Connorem, bo gdyby kiedyś mu się to o uszy obiło, to z pewnością by przemyślał jak bezpieczne dla jego brata są wypady do gajowego. Być może powinien zacząć brać udział w tych wizytach. To z pewnością przysłuży się jego postanowieniu, by poznać lepiej Hagrida.
- Co jest czym? - zapytał Connor, wychylając się tym razem na lewą stronę motocykla i rozglądając się.
- To zaraz obok Hagrida... - zaczął Harry, ale zauważył spojrzenie, jakie rzucił mu Syriusz. Jego ojciec chrzestny pokręcił głową, a na jego twarzy znowu pojawił się smutek. Harry zamrugał i zaśmiał się. Nawet dla niego ten śmiech brzmiał jakby był wymuszony i lekko roztrzęsiony, ale Connor obejrzał się na niego i spojrzał wyczekująco. - Och, to tylko drzewo. Myślałem, że to coś niebezpiecznego.
- Nie wszystkie zwierzątka Hagrida są niebezpieczne, wiesz? - odparł Connor i pomachał po raz ostatni do pół-olbrzyma kiedy Syriusz zawrócił motocykl, by wylądować na dziedzińcu Hogwartu. - Wszystkim się tak wydaje, ale większość z nich jest po prostu niezrozumiana.
Harry zachował swoją opinię dla siebie i odetchnął z ulgą kiedy motocykl wylądował. Sylarana prześlizgnęła się pod jego ramieniem. Nie wiedziałam, że jesteś w stanie zobaczyć thestrale, powiedziała.
Harry był pewien, że widziała kompletny brak zrozumienia w jego głowie, ponieważ po raz kolejny przyjęła swój znudzony, pouczający ton. Powszechnie uważa się, że thestrale to stworzenia ściągające śmierć i nieszczęście. Mieszkają w Zakazanym Lesie. Nie może zobaczyć ich nikt, kto nie widział choć raz w swoim życiu czyjejś śmierci. Przy ostatnim zdaniu brzmiała, jakby cytowała coś z jakiejś książki, choć Harry nie był pewien, czy węże potrafią czytać.
Ja wcale nie... zaczął, ale potem przypomniał sobie, że przecież był świadkiem śmierci Quirrella. Wzdrygnął się. To była zła śmierć, jej motyw często przewijał się przez jego sny kiedy nie pojawiały się w nich dwie czarne postacie czy Tom Riddle, próbujący wyciągnąć z niego odpowiedzi za pomocą swoich głupich pytań. Był rad, że dzięki niemu Connor nie był w stanie ich zobaczyć.
Więc Connor mógłby zobaczyć thestrale, gdybym mu dał zobaczyć śmierć Quirrella? zapytał.
Tak, odpowiedziała Sylarana. Oczywiście, nie wiedziałby czym są i zacząłby krzyczeć ze strachu. Straszna z niego klucha, naprawdę.
CZYTASZ
Żadne usta poza wężowymi
FanfictionDrugi tom Sagi Poświęcenia AU KT, Ślizgoński!Harry. Harry wraca do Hogwartu, zdeterminowany do dalszego chronienia swojego brata, Connora, który jest Chłopcem, Który Przeżył, przy jednoczesnym nie wychylaniu się z cienia. W zeszłym roku jednak dwóch...