Rozdział dwudziesty szósty: Ojciec i syn

4.8K 529 838
                                    

Notka od autorki: Ten rozdział jest naprawdę okrutny, na wiele różnych sposobów.

* * *

Harry'ego obudziły odgłosy kłótni. Zamrugał i dotknął czoła. Czuł się dobrze, jego umysł był spokojny i czysty, nawet jeśli wciąż był lekko oszołomiony. Po chwili zastanowienia doszedł do wniosku, że to pewnie dlatego, że niewiele zjadł, więc usiadł i sięgnął po tacę, którą jego matka zostawiła obok łóżka. Chleb i zupa były zimne, ale zjadliwe w jego stanie. Tak czy inaczej, to był dobry trening przed przyszłością. Na polu walki nie będzie mógł być wybredny.

Ktoś znowu zaczął krzyczeć i Harry spojrzał z niepokojem w stronę drzwi akurat kiedy Sylarana spięła się na jego ramieniu.

- Chciałam ukąsić wszystkich, którzy weszli do twojego pokoju, poza wilkołakiem.

- Ale nikogo nie ukąsiłaś, prawda? - zapytał Harry, przełykając zimną zupę z niepokojem. Usilnie starał się ignorować jak obślizgłe już były te warzywa. - Proszę, powiedz że nie.

-Nie. Podziel się zupą. Wilkołak i twój króliczy ojciec teraz się kłócą. Mam nadzieję, że wilkołak go pożre. - Sylarana ześlizgnęła mu się po ręce, oparła kark o brzeg miski i zanurzyła pysk w zupie, siąpiąc ją. Zerknęła na niego oczami o niemal takim samym kolorze co jego. - Ile pamiętasz z tego, co się stało zanim zasnąłeś?

Harry potrząsnął głową.

- Niewiele. Wiem, że moja matka potwierdziła istnienie przepowiedni, a Remus... Remus był o coś zły... O co...

Wtedy odgłosy kłótni zaczęły się zbliżać w jego kierunku i zrobiły się na tyle głośne, że mógł zrozumieć poszczególne słowa. Harry podejrzewał wcześniej, że to jedna z niekończących się kłótni Remusa i Syriusza, kiedy ten drugi wychodził pić i podrywać kobiety. Często je słyszał, kiedy ci jeszcze mieszkali z nimi w Dolinie Godryka. Ale teraz słyszał, że to jego ojciec kłóci się z Remusem. Spiął się cały i nasłuchiwał.

- ...zabiorę Harry'ego ze sobą - mówił Remus, a Harry jeszcze nigdy nie słyszał, żeby w jego głosie było aż tyle surowego gniewu. - Na Merlina, James, czy ty nie widzisz, że on tu cierpi? Wciąż nie wiem, co Lily mu robi, bo wycofała się przede mną, kiedy widziała, że nie może mnie przekonać, ale wiem, że trzeba go stąd zabrać. Zabiorę go do Dumbledore'a.

- Nie rozumiesz, Remusie! - James brzmiał, jakby powtarzał to już od jakiegoś czasu. - Ja też z początku nie rozumiałem. Ale obiecuję ci, wszystko jest tak, jak być powinno. Gdybyś tylko usiadł i pozwolił, żeby Lily ci wyjaśniła...

Remus przerwał mu warknięciem. Harry zamrugał. Remus był łagodny. Robił wszystko, co było w jego mocy, by nie przypominać ludziom, że jest wilkołakiem. To, że teraz tak jawnie to okazywał przechodziło wszelkie pojęcie.

- A czemu ty mi tego nie wyjaśnisz, James? - zapytał Remus z warkotem ukrytym za tymi słowami. - Jeśli tak dobrze to rozumiesz, jeśli cię przekonała, to mi to wyjaśnij. Teraz, James.

Harry usłyszał głośny huk, jakby jego ojciec został pchnięty i wylądował na drzwiach jego sypialni.

- Remusie - Harry usłyszał jego przepełniony błaganiem głos. - Jest tak wiele rzeczy, których nie rozumiesz, tak wiele rzeczy, które jeszcze nie nastąpiły.

- Wymień jedną.

- Wiesz o przepowiedni - powiedział James.

- Tak. - Remus brzmiał, jakby wygryzł to słowo, a jego głos był bliżej. Harry zadrżał i objął się, walcząc z pragnieniem wyjścia z sypialni. Nie wiedział jednak do czego jego widok może sprowokować Remusa. Wyglądało na to, że już zdenerwował Remusa, choć nie mógł sobie przypomnieć czym. - I wiem, że to was w żaden sposób nie tłumaczy, James. W przepowiedni nie ma nic na temat zmuszenia jednego z synów do opanowania bezróżdżkowej magii zanim ten skończył dwanaście lat.

Żadne usta poza wężowymiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz