12

502 34 0
                                    

Wyszykowanie się na imprezę do Lewego było nie lada wyzwaniem. Urodziny Anki były niepowtarzalną imprezą i musiałam ubrać się jak należy. Czarno –bordowa sukienka z delikatnym wycięciem na brzuchu i po bokach idealnie podkreślała moją figurę , którą ostatnio zdołałam wypracować.

W domu Lewandowskich miałam pojawić się około dwudziestej , więc pomyślałam , że dobrze będzie gdy ostatni raz przejrzę się w lustrze. Nie wyglądałam źle , ale gdyby zobaczył mnie Luis na pewno by mnie skrzyczał. Kiedy wybiła godzina dwudziesta , wsiadłam do swojego samochodu i pojechałam praktycznie na drugi koniec Dortmundu. Godzinna droga pozwoliła mi się wyluzować i przestać myśleć o kolejnym ciężko zapowiadającym się sezonie. Podjeżdżając na posesję moich przyjaciół dostrzegłam kilka sportowych samochodów. W tym Piszczka. Wzięłam swoją torebkę wraz z prezentem i z uśmiechem zapukałam do drzwi. Kilka sekund później otworzyła mi we własnej osobie jubilatka. Złożyłam jej życzenia i ruszyłam do ogromnego salonu gdzie trwała impreza. Wszystko tutaj wyglądało inaczej. Meble były poprzesuwane , tak że wszyscy mogli tańczyć a jedzenie i trunki jak się nie mylę leżą w kuchni. Całkiem dobrze zaplanowane! Bardzo szybko udało mi się dostrzec w tłumie Łukasza. Rozmawiał o czymś zawzięcie z Bartrą i Hummelsem. Po raz kolejny się uśmiechnęłam i podeszłam do nich. Przywitałam się każdym z nich buziakiem w policzek i jak to mam w zwyczaju dołączyłam do rozmowy. Rozmawiali o samochodach. Nie za bardzo się na tym znam , ale znów chciałam pokazać , że w mojej głowie jest wikipedia. Hummels zadając mi pytania dobrze wiedział , że nie znam na nie odpowiedzi i ciągle się ze mnie nabijał.

- Mats , jaki masz rozmiar ? – spytałam nagle.

- Rozmiar czego ?

- Rozmiar mózgu idioto. – warknęłam kierując się w stronę tarasu. I tutaj trwała impreza , ale bardziej 'intymna' (czytaj: impreza dla Reusa). Reus z Lisą wręcz się pożerali , więc aby im nie przeszkadzać nie co się od nich oddaliłam. Położyłam się na białym hamaku , który przymocowany był do dwóch drzew i zaczęłam lekko się kołysać. Lubiłam patrzeć w gwiazdy. Michael nauczył mnie jak z nich czytać. Uważam , że to przydatna opcja dla takich samotników jak ja.

- Nie gadaj , że się obraziłaś. – usłyszałam nagle tuż obok mnie.

- Nie obraziłam się. Po prostu zachciało mi się świeżego powietrza. – wytłumaczyłam. Łukasz oparł się o jedno z drzew i stał nieruchomo. Tak jak słup. Było sztywno , ale na szczęście całe napięcie rozładował Lewandowski wraz z Pierre'm. Swoją drogą , czy Gabończyk czasem nie miał być w Gabonii ?

Dziwił mnie fakt iż to Ania obchodziła urodziny , a na imprezie był prawie cały skład Borussi. Późną nocą , a właściwie nad ranem chciałam wrócić do domu , ale Ania stanowczo mi to rozradziła. Miała rację , bo do najtrzeźwiejszych nie należałam.

- Zagrajmy w butelkę! – zaproponował wesoły Reus. Byliśmy wstawieni i od razu się zgodziliśmy. Usiedliśmy na środku salonu robiąc okrąg , oczywiście ci najodważniejsi. Należałam do nich ja , Piszczek, Reus, Bartra , Lewandowski , Ann , Auba , Mats i nasza jubilatka. Nie była to 'typowa' gra , w jaką grają nastolatki. Marco miał pobraną specjalną aplikację na telefonie. Blondyn ostrzegał nas , że niektóre pytania są chamskie , ale kto by go słuchał...

Gra sama w sobie była nudna więc postanowiliśmy trochę ją zmodyfikować. Każde pytanie i wyzwanie miało wariant. Jeśli pytanie lub wyzwanie okaże się dla nas za trudne musimy wypić duszkiem kieliszek czystej wódki.

- Wypadło na ciebie Bartra. – zaśmiałam się , bo to ja pierwsza kręciłam. – Pytanie czy wyzwanie ?

- Pytanie. – odparł. Kliknęłam na zielony przycisk 'PYTANIE' i po chwili ukazał mi się krótki tekst.

- Ile trwał twój najkrótszy stosunek seksualny ?

- Maks pięć minut. – zażartował. Ubaw po pachy , naprawdę. Kolejki szły dalej , ciągle mnie omijając. Z jednej strony to świetnie , nie będę musiała nic robić , ale z drugiej strony to bezczynne siedzenie już mi się znudziło.

- No i w końcu twoja kolej Justynka! – zaśmiał się Lewandowski. – Pytanie czy wyzwanie ?

- Niech wam będzie , wyzwanie. – odparłam.

- Boże , ale ty masz łatwe. – jęknął. – Połącz śpiew z tańcem.

- Chodź Bartra. Pomożesz mi.

Włączyłam na youtube podkład do piosenki i razem z Marc'iem pokazaliśmy show. Bardziej nasz pokaz przypominał taniec kaczki i wycie psa , ale wyzwanie to wyzwanie. Kto by się przejmował.

Linda | Ł.PiszczekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz