Ostatnio dużo mówi się o reprezentacji Polski. Rekordowe miejsce w rankingu , które ciągle się zmienia i awans na mundial do Rosji. Cieszyłam się razem z nimi , bo na to zasługiwali. Pamiętam te mecze kiedy nie opuszczała ich passa przegranych. Byli podłamani ,a teraz ? To potęga.
Zdecydowałam pojechać do Polski razem z Łukaszem. On pojedzie na zgrupowanie a ja będę mogła odwiedzić rodziców. Słyszałam od swojego brata , że nasz ojciec ostatnio podupadł na zdrowiu i chciałabym go odwiedzić i wyciągnąć rękę na zgodę. Bo ktoś kiedyś musi. Jechaliśmy samochodem , więc mogłam wziąć ze sobą więcej bagaży. W Warszawie byliśmy w południe. Trafiliśmy na moment , kiedy drogi były prawie puste. Łukasz zabrał mnie do swojego mieszkania , abym tam zostawiła swoje rzeczy.
- Musisz tam jechać ? – spytałam wchodząc do garderoby gdzie Łukasz dopakowywał swoje rzeczy.
- Muszę , ale jeżeli nie pojadę to nie pojadę na mundial i wtedy będę nieznośny , a tego chyba nie chcesz. – odrzekł uśmiechając się.
- Szantażysta. – mruknęłam kierując się do sypialni.
Bądź co bądź nawet jeśli Łukasz chciałby zostać , nie pozwoliłabym mu. Wiem ile dla niego znaczy piłka i wiem , że później by żałował swojej decyzji choć by się do tego nie przyznawał.
- Będę dzwonił codziennie. – zaśmiał się blondyn podchodząc do mnie i składając na moich ustach delikatny pocałunek. – Kocham cię.
- Ja ciebie też. – odparłam. Łukasz wychodząc zostawił mi swoje kluczyki do samochodu i dzięki temu nie będę musiała tłuc się komunikacją miejską. Godzinę po wyjściu Piszczka , przebrałam się i pojechałam do mojego rodzinnego domu. Chciałam mieć już to za sobą. Podjeżdżając pod dom moich rodziców dostrzegłam samochód mojego brata i dwójkę dzieciaków biegających po ogrodzie.
- Ciocia! – pisnęła dziewczyna podbiegając do mnie . Wzięłam ją na ręce i pocałowałam w czoło.
- Cześć młody. – odezwałam się widząc Alana , kroczącego w naszą stronę. Przybiłam mu piątkę i razem weszliśmy do środka. Czułam , że atmosfera nie była przyjemna. W domu panowała grobowa cisza. Idąc w głąb domu można było usłyszeć ciche rozmowy dobiegające z salonu.
- Justyna ? – usłyszałam zachrypnięty głos taty. W tym samym momencie wszyscy spojrzeli na mnie. Czułam się tutaj obco... Tak jakbym była tu po raz pierwszy.
- Tak tato. Przyjechałam was odwiedzić.
Mama ze łzami w oczach podbiegła do mnie i mocno przytuliła. Czułam , że moja bluzka robi się coraz bardziej mokra.
Moi rodzice się zmienili. Mama potrafi mówić sama , a ojciec nie jest już taką zrzędą i szanuje cudze zdanie. Nim się odezwałam , to oni mnie przeprosili. Razem. To nie tak , że powiedzieli przepraszam i od razu rzuciłam im się na szyje. Musiało minąć kilka godzin , abym mogła im wybaczyć.
CZYTASZ
Linda | Ł.Piszczek
Fanfiction2017© Jesteś wszystkim o czym marzyłem. Jesteś piękna. Daj mi miłość. Tylko miłość.