Końcówka meczu była bardzo stresująca. Polacy remisowali z Iranem , a przecież liczyło się tylko zwycięstwo. Ostatnią akcję rozkręcił Pazdan. Wbiegł w środek i podał do Grosika , który zaś pobiegł do samej bramki rywali. Mógł strzelać , ale podał do Roberta. Ten kopnął piłkę , ale ta odbiła się od rąk bramkarza i nagle z nikąd pojawił się Łukasz wbijając futbolówkę do siatki. Euforia , jaka panowała na trybunach była nie do opisania. Byłam dumna z tego głupka. Byłam dumna ,że to dzięki niemu gramy dalej. Po meczu , razem z Anią i jej córeczką poszłyśmy do szatni chłopaków aby im pogratulować. W szatni panował nie zły harmider. Już w tunelu było słychać ich wokal.
- Gratulacje Łukasz. – powiedziałam całując blondyna w usta.
- Justyna? A ty nie miałabyś czasem dopiero jutro ?
- Razem z Anią postanowiłyśmy wam kibicować. I widzisz jak to się skończyło ?
- Dzięki wam wygraliśmy. – zaśmiał się.
Ze stadionu przenieśliśmy się do hotelu chłopaków. Zapowiadała się gruba impreza , z której nie będę w stanie wrócić, więc poprosiłam Bartka Kapustkę aby pojechał po moje rzeczy. Nie zgodził się od razu. Musiałam użyć podstępu , aby młody mnie posłuchał. Anka również wykorzystała tę sytuację. Sławek , jak na prawdziwego Polaka przystało , załatwił trunki. Nie mogliśmy pić otwarcie. Gdyby któryś ze szkoleniowców nasz przyłapał , byłoby ciężko. Mój Łukaszek już od początku ostro przesadził. Wypił duszek całą butelkę , przez co się stracił równowagę i o mało co nie uderzył głową o kant stołu.
- A ja mam dla mojej Justynki niespodziankę! – powiedział radośnie.
- Tak ? A jaką ? –spytał widocznie znudzony Lewy , który ze względu na małą i swoją żonę nie mógł ruszyć ani kropli alkoholu.
- Zamknij mordę bo przez ciebie
****
Kolejne dni były istną udręką. Do kadry powolnym krokiem wkradała się nuda , co nie każdemu się podobało. Nie dopisywała również pogoda. Ciągle było zimno i padał deszcz.
Leżałam na łóżku w pokoju Ani i czytałam książkę , gdy nagle do pokoju wparował Robert z małą Klarą na rękach.
- Nie ma Anki. – powiedziałam , zanim ten zdążył się odezwać.
- Wiem. Choć na dół.
Dopiero teraz zauważyłam , że jest ubrany w elegancji garnitur , a jego córeczka w granatową sukienkę. Przez myśl przeszło mi nawet abym poszła się przebrać , ale nie wyglądałam najgorzej. Najważniejsze , że nie byłam w dresach.
Razem zeszliśmy na dół , gdzie było bardzo ciemno. Stopniowo ciemność znikała , a ja widziałam znajome sylwetki. Nagle Robert gdzieś zniknął a zamiast niego pojawił się Łukasz. Brawo , widzę go po raz pierwszy od wczorajszego wieczora. Był ubrany bardzo elegancko , co raczej do niego niepodobne.
- Co tu jest grane ? – spytałam.
- Kochanie... Miało być romantycznie , ale ci debile jak zawsze wszystko spieprzyli .
- Łukasz , o chodzi ? Coś się stało ?
- Słoneczko ty moje , jesteś moim całym światem , moim tlenem bez którego nie mogę żyć...
Gdy tak go słuchałam miałam wrażenie , że czegoś się naćpał.
- ... Wyjdziesz za mnie ? – zapytał , a z moich oczy mimowolnie poleciały łzy. Teraz zrozumiałam dlaczego wszyscy byli tak elegancko ubrani.
- Jasne , że tak głuptasie! – zaśmiałam się rzucając się na niego , jak na swojego ulubionego misia. Po sali rozniosły się oklaski, ale bardziej niż to interesował mnie fakt , jak Piszczek wpadł na ten pomysł ?
Być może to ff nie jest tak ciekawe jak inne czy nawet moje wcześniejsze ale jestem mega z niego dumna. Pomimo braku pomysłu zdecydowałam stworzyć się nową książkę , nową historię. Dziękuję za te wszystkie gwiazdki , komentarze bo to naprawdę miłe :) Kiedy pierwszy raz trafiłam na wattpada nie spodziewałam się , że opublikuję tutaj jakąkolwiek książkę , nie mówiąc już o 4 książkach ! Jeszcze raz dziękuję!
PS. Jeśli kogoś to interesuje to prócz 'Lo siento' pojawią się najprawdopodobniej jeszcze 2 książki :)
CZYTASZ
Linda | Ł.Piszczek
Fanfiction2017© Jesteś wszystkim o czym marzyłem. Jesteś piękna. Daj mi miłość. Tylko miłość.