14&2

279 27 0
                                    

Po tym jak 'Wiśnia' czekał na nas przed domem już nie wiedziałam czego się spodziewać. Właściwie nie chciałam się już niczego spodziewać. Po godzinnej drodze , podjechaliśmy pod jeden z najlepszych hoteli w całej Warszawie. Stał tutaj autokar reprezentacji Polski , więc domyśliłam się , że Łukasz postanowił być miłosierny i przyjechał po mnie , abym spędziła ten czas z nim. Wchodząc do recepcji zauważyłam państwa Lewandowskich. I nie myliłam się , że prócz chłopaków są ich partnerki.

- Robert Lewandowski sto pompek! – wrzasnęłam a oni natychmiast się odwrócili.

- Justyna! – pisnęła Ania , po czym podbiegła do mnie i mocno mnie przytuliła.

- No nie spodziewałem się ciebie. – zaśmiał się Robert.

Jakże wielkie było ich zdziwienie , kiedy Łukasz podszedł do mnie i objął ręką w pasie. Ania trzy razy uszczypnęła się w rękę za nim uwierzyła. Podobnie było z Wojtkiem i Grześkiem. Tłukli się wzajemnie. Tak jak podejrzewałam , była Marina i właściwie wszystkie partnerki piłkarzy. Łukasz pomógł mi zanieść walizkę do naszego pokoju i nawet nie miałam czasu aby się przebrać , ponieważ musieliśmy jechać na trening. Dziewczyny były niesamowite. Zajęłyśmy miejsca na samym tyle , nie dopuszczając do siebie żadnego faceta. Miałam okazję pobyć z małą Klarę oraz poznać dzieci Grosickiego , Peszki . Cudowne dzieciaki!

Na stadionie treningowym nie miałyśmy co robić. Trening to jednak nie mecz.

- Skoro musimy tu już siedzieć , to chętnie wysłucham twojej historyjki Justyna. – odezwała się Celia.

- Historia ? Ale jaka historia ?

- No jak zeszliście się z Łukaszem! – dopowiedziała Ania Peszko.

Dziewczyny naprawdę trafiły w moment. W tym samym czasie zadzwonił mój telefon. Był to mój menadżer , a właściwie już były. Nie wypadało mi nie odebrać , więc przeprosiłam dziewczyny i odeszłam na bok. Josue zadzwonił do mnie aby przedstawić mi kilka ofert. Najbardziej ciekawą ofertą okazała się być oferta od wytwórni muzycznej i sesja zdjęciowa. Umówiliśmy się na spotkanie w ostatnim tygodniu lipca w Argentynie.

- Czyżbyś nawet teraz pracowała ? – spytał uśmiechnięty Łukasz.

- Powiedzmy , ale to jest powiązane z wakacjami. Lecimy do Argentyny. – wytłumaczyłam.

- Lecimy ?

- No tak! Lecisz ze mną głuptasie.

Po powrocie z treningu byłam wykończona. Współczuje piłkarzom. Jeszcze zaraz po treningu musieli iść na siłownie. Ja dziękuję bardzo za takie wakacje.

***

Powrót do Dortmundu nie był łatwy. Czas spędzony w Polsce był wyjątkowy i mógłby się nigdy nie kończyć , ale niestety mus. Mieliśmy w planach polecieć jeszcze na wakacje do Stanów , ale odłożyliśmy te plany na sierpień. Uznaliśmy , że wtedy będziemy mieć więcej czasu dla siebie. Postanowiliśmy również , że do Argentyny polecimy kilka dni wcześniej. Chciałam pokazać 'co nie co' Łukaszowi.

Linda | Ł.PiszczekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz