Obudziłam się w wielkim , granatowych pomieszczeniu z ubogim wystrojem. Na pewno nie byłam u siebie , ani u żadnych z moich przyjaciół. Byłam w sukience , więc nie ma opcji aby coś się wydarzyło. Rzęsisty ból głowy świadczył jedynie o tym , że wczoraj nie źle zabalowałam. Wstałam , i lekko ziewając prosto schodami zeszłam na dół. Po pysznych zapachach trafiłam do kuchni , a tam... A tam zastałam dwóch facetów obściskujących się. Na ich widok zrobiło mi się słabo. Upuściłam szpilki , które trzymałam ręce i tym samym zwróciłam na siebie uwagę...
- Em... No... No nie przeszkadzajcie sobie. – wybełkotałam próbując znaleźć wyjście.
- Stój. – powiedział Arien chwytając mnie za rękę.
- Ja nie chciałam wam przeszkadzać. – wymruczałam. Nigdy nie miałam styczności z osobami o innej orientacji i trudno jest mi... I trudno mi się na to patrzy. Razem z Arienem wróciliśmy do kuchni gdzie już ubrany siedział jego chłopak ? Naprawdę szybki jest. Arien i Josh wszystko mi wytłumaczyli. Są razem od dwóch lat , a wczoraj tak szybko się schlałam , że nie zdążyłam poznać tego drugiego. Chłopcy wydali się naprawdę bardzo mili i zburzyli tym samym barierę , którą sobie ustawiłam. Zniszczyli moje przekonania na temat homoseksualistów. Niestety było już bardzo późno i musiałam wracać już do domu. Wymieniliśmy się numerami telefonu i Arien odwiózł mnie do domu.
Będąc w domu , chciałam chociaż na chwilę się odciąć. Zamknęłam dom na cztery spusty , zasłoniłam wszystkie okna i urządziłam sobie domowe kino. Ja , wino i telewizor.
Pov.Łukasz.
Justyna długo się nie odzywała , ale przecież ma już dwadzieścia pięć lat i może sobie poradzi. Na pewno nie jest tak 'ograniczona' jak to mówi Lewy.
Połowa lipca to taki czas , gdzie trudno jest kogoś zastać w domu. Robert z Anką polecieli na Teneryfę , Kuba z rodzinką na Dominikanę a ja zostałem sam. Jeszcze przed kilkoma miesiącami na samotność bym nie narzekał , ale teraz jest mi dobrze. Mam wokół siebie prawdziwych przyjaciół. Jeśli chodzi o Justynę to... To jest ona zdecydowanie mi najbliższa. Nie znamy się długo – to fakt , ale czuję ,że to kobieta , która najlepiej mnie rozumie. Lepiej niż własna matka. Aktoreczka , to taka niepozorna diablica. W telewizji , w gazetach jest taka cicha , łagodna a przed przyjaciółmi to istny wulkan. Nie wiadomo kiedy wybuchnie. Jest totalnym przeciwieństwem mnie. Jednak przeciwieństwa się przyciągają , prawda ? Nie wierzyłem w to dopóki nie poznałem Justynki. Bartra twierdząc , że to najcudowniejsza dziewczyna na świecie , nie licząc jego Melissy miał rację. Toż to ideał. Wiem , że w dużej mierze do tego stanu doprowadził jej status społeczny. Aktor , to człowiek perfekcyjny. Jemu nie wolno popełnić żadnego błędu. Kiedy tak leżałem przed telewizorem i uśmiechałem się sam do siebie , znów któryś z moich przyjaciół przypomniał sobie , że istnieje coś takiego jak 'CHAT'.
Bartra: Nie widział ktoś mojej bluzy klubowej ?
Linda: Taka , czarna z żółtym napisem borusse ?
Bartra: No dokładnie! Wiesz gdzie jest ?
Linda: No u mnie w szafie. Zostawiłeś ją.
Ja: Coś ty robił u Justyny ?
Reusek: Czyżby #dramatime ?
Linda: Co ma wspólnego #dramatime z tym , że Marc zostawił u mnie bluzę gdy nagrywaliśmy te piosenki ? ???!!?!?!!!!
Ja: To zmienia postać rzeczy. Człowiek , gdy pisze więcej niż trzy wykrzykniki to najprawdopodobniej jest nienormalny
Linda: Sądzisz , że jestem psychiczna !?!?!
Ja: Bądź ma kaca.
Reusek: To wy nie jesteście razem ?
Linda: Zależy jak na to patrzysz...
Bartra: Skoro ona krzyczy na niego tutaj to wiadomo , że każdy jest u siebie.
Ja: Geniusz!
CZYTASZ
Linda | Ł.Piszczek
Fanfiction2017© Jesteś wszystkim o czym marzyłem. Jesteś piękna. Daj mi miłość. Tylko miłość.