16

459 28 0
                                    

Pov.Justyna.

Każdy nasz dzień tutaj w Rzymie był idealny na swój sposób. Dzięki Łukaszowi poznałam dziewczynę , która różni się tylko ode mnie wyglądem , i mogłam zobaczyć miejsca do których na pewno bym nie pojechała ze względu na napięty grafik. Ostatnie trzy dni postanowiłam spędzić bardzo ambitnie. Miałam multum pomysłów , ale musiałam dostosować się do Łukasza , który nie był już taki chętny. On wolał spędzić pół dnia w hotelu , kilka godzinek na mieście i cały wieczór znów w hotelu.

- Chcesz dać świadomość Lewandowskiemu , że się nie mylił ? – spytałam kiedy wchodziliśmy do kolejnego włoskiego sklepu z odzieżą.

- Wszystko mi jedno , ale tylko nie wspominaj o Lewandowskim. – mruknął. Ta dwójka zdecydowanie nadaje się do kabaretu.

Piszczek nie lubi biegać po sklepach. Zauważyłam to kiedy wchodziliśmy do któregoś rzędu sklepu. Siedział z tęgą miną i nie miał ochoty już nigdzie dalej iść.

- Jakoś ci to wynagrodzę. – zaśmiałam się , kiedy już naprawdę widziałam , że Łukasza szlag trafia.

- Będzie cię to słono kosztować. – burknął. Całkiem rozumiem blondyna. Co to za facet , który biega za babą ? No wstyd jak cholera. Chociaż słyszałam , że taki facet to ideał każdej kobiety.

Wieczorem obydwoje postanowiliśmy pójść do klubu. Razem z nami wybrali się państwo Szczęśni. Naprawdę ta rodzinka jest niesamowita. Choć Wojtek i Marina różnią się od siebie pod każdym względem lecz kochają się jak nikt inny. Powiedziałabym , że małżeństwo idealne. Wraz z moją przyjaciółką chyba przesadziłyśmy co do ubioru. Nie dość , że obie ubrałyśmy się całkiem podobnie a wręcz tak samo to na dodatek naraziłyśmy się Wojtkowi. W przeciągu dwudziestu minut pomylił nas dwa razy , przez co uznał , że jesteśmy nienormalne i się obraził.

- To ty patrzyłeś się na nas od tyłu , a przecież od tyłu to nie po Bożemu. – zauważyłam kiedy wchodziliśmy do klubu. Nie było aż tak tłoczno , jak to bywało w Argentynie czy chociażby w Niemczech. Owszem , tłumy szalały , ale można było znaleźć miejsce do siedzenia. Zajęliśmy stolik czteroosobowy po czym zamówiliśmy drinki. Przez dłuższy czas nie opuszczaliśmy stolika , ale kiedy byliśmy po czwartym a może nawet piątym drinku wyruszyliśmy na parkiet. Lubiłam bałkańskie rytmy i całkiem przyjemnie mi się tańczyło. Zauważyłam również , że Łukasz dobrze się bawił kręcąc obok mnie. Swoją drogą Piszczek całkiem nie źle tańczy. Po jakże szalonym tańcu usiedliśmy na swoim miejscu dosłownie na chwilę. Wypiliśmy po kolejnym drinku i zadecydowaliśmy , że pójdziemy na miasto. Włoska milicja już dawno skończyła patrolowanie wiec bez obaw , że nas zamkną usiedliśmy na ławce w parku uśmiechnięci od ucha do ucha. Byliśmy na takim etapie , że z najmniejszej bzdety śmialiśmy się na pół Rzymu.

- A kto to jest ten cały Krycha ? – spytałam już tak na poważnie. Oni ciągle z niego śmieszkowali , a ja nie wiedziałam o co chodzi.

- Psiapsiółka Wojtusia. – zaśmiał się Piszczek , a chwilę później pokazał mi zdjęcie tajemniczego Grzegorza , Krychy w futerku.

- Faktycznie debil. – skomentowałam wywracając delikatnie oczami. Co jak co , ale w życiu nie dałabym ubrać Łukaszkowi futerka. No bo wyg... Czekaj , co ? Jednak alkohol działa na rozum. Po wypiciu pewnej dawki , wyobrażamy sobie nie wiadomo co.

Linda | Ł.PiszczekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz