Pov.Łukasz.
Wczoraj rozpoczęło się zgrupowanie , przed meczem reprezentacyjnym. Mecz eliminacyjny do Mistrzostw Świata z Czarnogórą był właściwie decydujący. Zakładając , że jeśli wygramy nasze szanse na wejście na Mistrzostwa zwiększą się o połowę.
Od samego rana chłopakom dopisują humory. Nawet Lewandowski był uśmiechnięty , co u niego raczej rzadko bywało. Próbowałem wyciągnąć coś od Krychowiaka i Szczęsnego , ale ci uparcie twierdzili , że zawsze mają świetne humory , tylko ja jestem jakiś 'przyjebany'. Dokładnie tak to określili. Czy naprawdę wszyscy uważają mnie za takiego ? Nie ważne. Niech myślą co chcą.
Po porannym śniadaniu razem z Błaszczykowskim wybraliśmy się na halę. To jedyne miejsce gdzie mogliśmy pograć lub w tym wypadku to jedyne miejsce , gdzie mogłem coś od niego wyciągnąć.
- Nie powiem ci , bo nie mam o czym. – powiedział stanowczo. Nie wierzyłem mu. Wszyscy coś ukrywali. Dobrze , niech tak będzie. Ja nie muszę o niczym wiedzieć.
Po porannym treningu , trener dał nam wolną rękę. Nie tyle dał , co nie miał z nami co zrobić. Większość z nas po prostu spędzała ten czas w swoim pokoju. Przeglądając instagram , natrafiłem na zdjęcia Justyny z jakiegoś koncertu. Zmieniła się. Jej kolor skóry był nie co ciemniejszy , a włosy jaśniejsze. Choć miała szpilki , wydawała się być taka malutka... Za to między innymi ją kochałem.
- Miałeś o niej zapomnieć. – usłyszałem głos Roberta. Tak się wystraszyłem , że aż upuściłem telefon.
- Wystraszyłeś mnie idioto. – warknąłem podnosząc urządzenie z ziemi. Na szczęście nie była na nim żadnej ryski . Masz wielkie szczęście Lewandowski. – To było już dawno.
- To dlaczego przeglądasz jej zdjęcia ? – spytał.
- Natrafiłem na nie przypadkiem , a z resztą nie muszę ci się tłumaczyć. Czego chcesz ?
- Dobra , nie denerwuj się już. Zagrasz z nami ?
- Jasne. – burknąłem podnosząc się z łóżka. Zostawiłem swoją bluzę w pokoju i razem z Robertem poszliśmy na koniec korytarza , do pokoju Arka. Prócz Milika , był tam również Krychowiak , które jednak zagra w meczu. W sumie to mu współczuję. Paris – Saint – German to świetny klub , ale Grzesiu się tam nie nadaje. To nie jego level. I mówię to ja , facet który gra bez przerwy od kilku sezonów w tym samym klubie. Wziąłem do ręki pada i zacząłem ustawiać graczy , którymi będziemy grali razem z Robertem. Wiedziałem , że nie podobało mu się to , że akurat to ja wybieram opcje gry , ale nie chciał się kłócić. Taki już był.
Wieczorem , gdy znudziło mi się słuchanie tych głupot , które wygadywali chłopaki , pożegnałem się z nimi i wróciłem do swojego pokoju. Nie miałem ochoty na nic. Trudno było mi na czymkolwiek się skupić. Chciałem chociaż ją spotkać i wszystko wyjaśnić. Zdaję sobie sprawę , że minął rok , lecz chciałbym jej wszystko wyjaśnić. Należy się jej to.
CZYTASZ
Linda | Ł.Piszczek
Fanfiction2017© Jesteś wszystkim o czym marzyłem. Jesteś piękna. Daj mi miłość. Tylko miłość.