5&2

309 33 1
                                    

Od samego rana biegaliśmy po hotelu próbując dowiedzieć się o szczegółach dzisiejszego konkursu. Powinniśmy byli zapytać o to jeszcze wczoraj , ale wyszło jak wyszło. Carolina zarówno na planie jak i tu zachowała się najrozsądniej i wszystko załatwiła. Każdy dostał rozpiskę . Czytając ją uśmiechałam się sama do siebie. Mieliśmy dużo czasu wolnego , który musieliśmy poświęcić na próbę. Po śniadaniu , pojechaliśmy na stadion gdzie trwały ostatnie poprawki. Wszystko wyglądało lepiej niż gdziekolwiek indziej. Za sceną mieliśmy 'swoje' kąciki. Tam w trakcie koncertu mogliśmy się przebrać. Były tam nasze wszystkie stroje , prócz tych głównych.

- Justyna! Teraz twoja kolej. – krzyknął choreograf wypychając mnie na środek. Nienawidziłam tego. Dobrze wiedziałam kiedy mam wejść.

Dwie godziny przed koncertem musieliśmy opuścić obiekt , gdyż już powoli zaczęli zbierać się ludzie. Tym razem nie pojechaliśmy do hotelu , tylko całą charakteryzację wykonano nam w szatniach. Tam też się przebieraliśmy. Na dzisiejszy koncert mój makijaż nie był tak wyrazisty. Podobało mi się to bo w pewnym sensie przypominałam siebie. Właściwie ten koncert był inny niż pozostałe. Był inny , choć to ta sama trasa. Mój strój był zadziwiająco zwyczajny. Biała , prosta sukienka sięgająca przed kolano , białe trampki i jeansowa kurtka. Byłam zadowolona z faktu , że ktoś w końcu mnie posłuchał.

Kiedy charakteryzatorka skończyła układać moje włosy , poszłam na korytarz gdzie czekała już na mnie gorąca herbata. Zawsze ją piję przed koncertem.

- Denerwujesz się ? – spytał Włoch chwytając za plastikowy kubeczek. Pokiwałam przecząco głową po czym poszłam za kulisy. Wyjrzałam delikatnie za kotary i zobaczyłam tłum ludzi. Przeleciałam wzrokiem po obiekcie i szczerze to nie zauważyłam pustych miejsc. Naprawdę cieszyło mnie to. Chwilę później wszyscy zebraliśmy się za kulisami. Ostatni raz przejrzeliśmy plan. Chłopaki ostrzegli mnie , że będę ich tłumaczem. Super. Po chwili wszystkie światła zgasły , a my usłyszeliśmy głośne piski. Przybiliśmy sobie piątki i ustawiliśmy się na miejsca.

- Dam radę. – pomyślałam zaciskając mocniej rękę. Nagle mój mikrofon zaczął pikać , więc był to znak , że już musimy iść. Kiedy tylko weszliśmy na scenę , zaczęła lecieć w tle pierwsza piosenka.

- Cześć Polska! – krzyknęliśmy wszyscy razem machając.

Nie mogłam nic więcej dodać od siebie , gdyż musiałam zacząć śpiewać. Pierwsze słowa zaczęłam sama , lecz później dołączyli do mnie stopniowo inni.

Pov.Łukasz.

Od samego rana chłopaki chodzili jacyś dziwnie uśmiechnięci. Szeptali coś między sobą , a ja znów nie wiedziałem o co chodzi. Było mi najzwyczajniej przykro , bo czułem się jakbym został sam. Nie podobało mi się to. Coś knuli. Urodziny ? Właściwie obchodziłem je na początku zgrupowania. Tak więc o co chodzi ?

Po treningu , po południu wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. Na korytarzach było cicho , co świadczyło , że pewnie każdy zrobił sobie mały odpoczynek. I ja , usiłowałem się zdrzemnąć ale niespodziewanie do mojego pokoju wparował Krycha , a zaraz za nim Wojtek i Lewy.

- Co wy tutaj robicie ? – spytałem. Spojrzałem na nich i zauważyłem , że nie mają na sobie kadrowych ciuchów tylko są ubrani w 'elegancie' ubrania. – Gdzieś się wybieracie ?

- Wybieramy. – poprawił mnie Grzesiek. – Całą kadrą idziemy na koncert i nie wiem co ty tu jeszcze robisz.

Koncert powiadasz Grzesiu ? Właściwie na żadnym nie byłem , więc miło było kiedy mi oświadczyli , że jednak mają ochotę ze mną iść. Zwlokłem się z łóżka i podszedłem do szafy , wyciągając z niej czarne jeansy , białą koszulkę i czarną marynarkę. Wojtek spojrzał na mnie i na moje ciuchy , po czym uśmiechnął się i wepchnął mnie do łazienki. Przebrałem się po czym wyszedłem.

- Co ty masz na głowie? – jęknął Lewy ,łapiąc się za skronie. Spojrzałem przelotnie do lustra i faktycznie moje włosy nie były idealne.

- Nie mamy czasu! – krzyknął Krychowiak. – Zajmę się tobą w autokarze.

Moim zdaniem nie potrzebowałem 'fryzjera'. Wyglądałem tak jak wyglądałem i nikomu nic do tego. Schodząc do recepcji natknęliśmy się na całą kadrę , którzy podobnie jak my byli inaczej ubrani.

- Jedziemy! – wrzasnął trener Nawałka kierując się do naszego autokaru. Nie miałem pojęcia gdzie jedziemy . Nawet  o to nie pytałem. Grzegorz , tak jak powiedział tak też zrobił. Zajął się moimi włosami. W każdym razie wydawało się , że wciąż wyglądam tak jak wyglądam.

Po kilku minutach podał mi swój telefon , abym w ekranie mógł się przeglądnąć. Dobrze , muszę przyznać mu rację. Wyglądam o niebo lepiej.

Linda | Ł.PiszczekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz