*10

33 8 2
                                    

Do pokoju wbiegła policja,

Dwóch podeszło do mnie i zaczęło mnie podność, byłam na końcu wytrzymałości, ledwo otwierałem oczy ale zdążyłam zauważyć, że za maską psychopaty był Max. Zaczęłam się wyrywać resztkami sił, podbiegłam do niego, przytuliłam i zaczęłam płakać, był zimny, bezwładny jakby martwy, łzy leciały mi po policzkach jedna za drugą.

-Pomóżcie mu!- Krzykłam, dławiąc się łzami.

Zabrali go do pierwszej karetki, a mnie do drugiej. Jechaliśmy szybko.

Kilka godzin później dowiedziałam się że nie mam połowy ucha, a z Max'em jeszcze nie wiadomo, wiedziałam tylko że ma 50% szans na przeżycie, mnie wypuścili do domu po 3 dniach.

...

Czekałam na telefon ze szpitala, czy Max żyje, siedziałam w domu jak w jakimś zamkniętym zakładzie, jadłam tyle co nic i tak w kółko przez ponad 5 dni aż w końcu zadzwonił telefon.

-Dzień dobry z tej s......

-Halo co z Max'em?!

-No właśnie ja dzwonię by powiedzieć pa...

-Gadaj do cholery!!

- Żyję, ale jeszcze jest w śpiączce po operacji, będzie dobrze.

-Kiedy się wybudzi?

-Do tygodnia.

-Dobrze, to proszę dzwonić.

-Do widzenia.

-Do widzenia.

Powiedziałam i rozłączył się, byłam tak ucieszona tą wiadomościa, nie mogłam się doczekać aż przyjedzie, ale narazie musiałam się położyć spać...

...

Halo Samantha?
Obiecaj mi że mnie nie zostawisz,
Będziesz ze mną?
Proszę cię
Nie rób nic sobie przeze mnie
Przepraszam
Ja nie chciałem żeby tak się stało
Co ja narobiłem?
Kocham cię!
Nie chce takiego końca
Życie jest długie, nie uciekaj
Nie rób tego!
Przepraszam...

-O mój boże, co to było?
Nigdy więcej takich snów.

Ledwo wstałam a mój telefon dzwoni.

-Policja?- odebrałam zdziwiona

-Halo

-Dzień dobry, my w sprawie tego porwania pani i tego Chłopaka.

-Tak

-Czy pani orientuje się jak on wyglądał, jak się zachowywał, jak był ubrany.

-Miał maskę, nie wiem do końca jaką ale była czarno biała, był ubrany na czarno, wysoki około metr 90, miał gruby głos.

-To tyle?

-Tak, ale może Max wie coś więcej?

-Czekamy aż się wybudzi, dziękujemy za rady, niech Pani będzie dobrej myśli, do widzenia.

-Do widzenia- rozłączyłam się

Ledwo doszłam do kuchni, znowu ktoś dzwoni, tym razem był to szpital.

-Dzień dobry z tej strony szpital, czy dodzwoniłam się pani Samanthy German.

-Tak, czy Max się już wybudził.

-Mamy dobrą wiadomość, tak wybudził się al...

Rozłączyłam się, ubrałam jak najszybciej i wybiegłam z domu, biegłam tak ze łzami w oczach do szpitala, cała zdyszana dobiegłam do recepcji po jakiś 10 minutach, przypominam że był to bieg.

-Proszę pa.. panią ja do.. do Max..Max'a Bo.. Bonarka

-Jest pani z rodziny.

-Jestem siostrą Max'a, co z nim?- Jakoś trzeba skłamać żeby się tam dostać, co nie?

-Dobrzę, to ja panią zaprowadzę.

Chwilę potem byłam pod drzwiami jego sali, otworzyłam bardzo powoli, bałam się. Leżał na łóżku i patrzył w sufit tak jakby go nie obchodziło kto wchodzi do sali, podbiegłam i przytuliłam go z całej siły, nie odwzajemnił uścisku po prostu leżał, do pokoju weszła pielęgniarka z którą rano rozmawiałam przez telefon.

-Dlaczego on jest taki bezduszny?- zapytałam ze smutkiem.

-Proszę panią, pani nie posłuchała mnie do końca, Ten Chłopiec może mieć problemy z psychiką, bo wie pani, to straszne mieć wycelowany pistolet w uchochaną siostrzyczkę i nie umieć nic z tym zrobił, on nie potrafi teraz zrozumieć że to nie jego wina, obwinia się za to co się stało...

•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••

Co myślicie? Max z tego wyjdzie?
A może coś jednak się zmieni?

Do zobaczenia za niedługo.

Jeszcze jedno, wiem że będzie mi teraz ciężko wybić się chociaż do tej liczby odczytów co kilka miesięcy temu ale bardzo ci dziękuję za to że ją czytasz.

Pozdrawiam.

Mój KolegaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz