*32

22 2 0
                                    

Alex siedział ze mną aż do powrotu Chrisa, bał się że sobie coś zrobię, w sumie to jest bardzo miły, nie poznałam go jeszcze z tej strony.

-Sam, idziesz już spać?- nagle zapytał brunet z który siedziałam w salonie.

-Tak, chyba już będę szła spać- uśmiechnęłam się delikatnie po czym poszłam do swojego pokoju.

Oczywiście nie poszłam spać, ta, płacz nie dał mi spokoju, niestety, ale co ja na to poradzę, to jest silniejsze ode mnie. Mam tego dość muszę wziąść się w garść.

Tylko, że same wmawianie nic mi nie pomoże.

Kocham, nie kocham, kocham, nie kocham, kocham, nienawidzę, kocham, nienawidzę, kocham, nienawidzę, nienawidzę, chcę zabić, nienawidzę, chcę zabić, nienawidzę, chcę zabić.

Chuj ci w dupę.

Pierdol się.

Nie mam zamiaru ryczeć.

Jeszcze zatęsknisz.

Zacisnęłam oczy i chwilę później wytarłam resztki łez. I już nie płaczę. Muszę sobie sama radzić.

Zrobiłam głęboki wdech i położyłam się w końcu spać.

***

Wstałam wypoczęta.

09:46

Przeciągłam się po czym wstałam i wyszłam z pokoju. Rozejrzałam się po domu ale nikogo nie było. Tak, Chris znowu w pracy.

Otworzyłam lodówkę, a chwilę później zamrażarkę z której wyjęłam zamrożoną pizzę, wstawiłam ją do mikrofalówki. Wyjęłam szklankę z szafki i nalałam sobie do niej nie gazowanej wody. Chwilę poczekałam, aż w końcu mogłam wyjąć ciepły placek.

Zabrałam jedzenie i poszłam do salonu. W sumie zjadłam dwa kawałki a resztę włożyłam do lodówki.

-Tyle by było z mojego jedzenia- powiedziałam sama do siebie.

Swoją drogą jaki dzisiaj dzień?

Poniedziałek

Chyba to nic, że nie poszłam do szkoły, prawda?

-Taa, raz nie pójdę to nic takiego się nie stanie.

Nagle do drzwi ktoś zaczął się dobijać. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam.

-Alex? Znów ty? Przecież byłeś wczoraj- szczerze? Uśmiechnęłam się na jego widok.

-A co, nie pasuje że przyszłem?- zapytał zabawnie.

-Nie nic z tych rzeczy, tylko myślałam, że będę dzisiaj sama- zabrzmiałam jak małe dziecko, lub jak ktoś kto chciał popełnić samobójstwo i chciał być sam.

-Po pierwsze nie mam zamiaru stać przed twoim domem dlatego wchodzę do środka, a po drugie nie będziesz siedzieć sama bo ci jeszcze wpadnie coś głupiego do głowy- i wlazł do salonu, a ja zamknęłam za nim drzwi.

-Chcesz coś do picia?- spojrzałam na niego.

-Nie- krótko i na temat.

-Nie to nie- parskłam i usiadłam koło niego.

Włączyłam telewizor i zaczęliśmy oglądać jakieś programy, nie mam swojego ulubionego programu, bo nie oglądam telewizji. Przewijam te programy i nic, zero fajnych lub ciekawych rzeczy.

-Idę czytać książki, bo ta telewizja to jakiś szajs- wstałam, po czym podeszłam do półki z książkami która stała za kanapą w salonie. Wybrałam coś pierwszego lepszego. Usiadłam na fotelu no i zaczęłam czytać. Miałam wrażenie że Alex się na mnie patrzy.

-Czego się tak lampisz?- zapytałam nie podnosząc wzroku.

-Co? Ja? Nie, nic- odwrócił wzrok.

Jeszcze czytałam pięć minut.

-Idę po wodę- ruszyłam do kuchni, przeszłam przez korytarz i weszłam do pomieszczenia.

-Jezus- powiedziałam, a mój oddech był płytki i szybki.

-Nie! Ja nie chcę!

Wszystko było duże, ciemne, prawie wirowało.

-Zabierz mnie stąd! Nie chcę tu być!

Upadłam na ziemię, a do kuchni ktoś wszedł.

-Kim jesteś?!- warkłam w stronę nieznanej mi osoby.

-To ja, Alex- podszedł bliżej.

-nie podchodź!- nie wstają i nadal patrząc na tego kogoś odeszłam na czworaka do tyłu.

-Samantha! Kurwa do cholery to ja Alex!- zaczął wrzeszczeć.

-Nie krzycz na mnie!- również zaczęłam wrzeszczeć.

-Kiedy ostatni raz brałaś leki?- spojrzał na mnie smutno.

-Nie wiem- zaczęłam się trząść.

-Kiedy je odstawiłaś?

-Rok temu- zamknęłam oczy.

-Gdzie one są?

-Nie pamiętam.

-Wiem, że pamiętasz, skup się!

-Nie wiem!

-Myśl.

-W łazience, szafka pod zlewem mały schowek w ścianie.

Wybiegł z pomieszczenia, ja nie chcę tych leków. Już był w kuchni.

- Wyjął jedną tabletkę i dał mi ją pod usta.

-Jedz.

-Ja nie chcę tych leków rozumiesz?! Mam ich dość! Musiałam je zażywać od wypadku rodziców!

-Nie od wypadku, jesteś chora, a rodzice ci tego nie powiedzieli!!

Wepchał mi tą tabletkę do buzi przez co musiałam ją połknąć.
Dosłownie kilka sekund puźniej, wszystko zaczęło wracać na swoje miejsce. Te leki zawsze tak szybko działały, a ja nadal jestem pod wrażeniem ich szybkości.

-Już lepiej?- zapytał Alex.

-Tak, ale skąd wiesz o lekach i czemu niby twoim zdaniem choruje od dzieciństwa?

-Dobra czas ci to powiedzieć. Jestem twoim bratem..- miał mówić dalej, ale mu przeszkodziłam.

-Mój brat ma na imię..

-Dylan- dokończył moje zdanie.

-Czemu nie mam rodziców?

-Umarli w strasznym i ciężkim wypadku samochodowym, ty chyba wydostałaś się z auta i uciekłaś, bo gdy ja się obudziłem ciebie już nie było, zadzwoniłem po pomoc, ale rodzice nie przeżyli, szukałem cię i ani razu się nie poddałem, powtarzałem sobie codziennie *gdziekolwiek jesteś, znajdę cię moja mała siostrzyczko* gdy spotkałem cię na ulicy, wiedziałem że to ty..

Chciał mówić dalej, ale przytuliłam go.

-Kocham cię.

••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••

Hej.

Postanowiłam wrócić do pisania, na razie będę pisać tylko tę książkę, zobaczymy co z tego wyjdzie. Gdy skończę to opowiadanie (co stanie się za niedługo) w tedy pomyślę o drugiej książce. Zbliżamy się do 1k wyświetleń z czego bardzo się cieszę i ostrzegam że nie sprawdziłam rozdziału. Od dzisiaj każdy rozdział będzie co czwartek.

Zapraszam na wielki powrót i pozdrawiam serdecznie jak i ciepło.

Do czwartku

Mój KolegaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz