*12*

35 7 4
                                    

Obudził mnie śpiew ptaków i ciepłe promienie słoneczne, Max jeszcze spał, był taki uroczy aż żal go budzić, popatrzyłam na zegarek koło łóżka, 7:31. Przeciągnełam się i odwróciłam w stronę Max'a.

-Dzień dobry kotku- Powiedział otwierając oczy, z cudowną hrypką w głosie.

-Dzień dobry misiu-odpowiedziałam i wtuliłam się w jego klatkę piersiową.

-Która godzina?

-07:31

-Idę zaraz zrobić śniadanie- Szepnął mi do ucha.

-Nie trzeba- Odpowiedziałam

Nic nie powiedział, tylko wstał z łóżka i zszedł na dół do kuchni

MAX

Zeszłem na dół żeby coś zrobić do jedzenia, gdy nagle usłyszałem huk z góry, od razu tam pobiegłem a gdy zobaczyłam jak Samantha leży na podłodze i przeklina łóżko że niby to jakie jest chujowe to popłakałem się ze śmiechu

-Co  się śmiejesz- zapytała ale chwilę potem już jej przeszło bo sama zaczęła się uśmiechać a po chwili śmiać.

-Taka prawda, mamy popsute łóżko- Stwierdziła próbując wstać z podłogi.

Samantha wystawiła do mnie rękę, chwyciłem za nią i od razu pociągłem ją do siebie składając krótki pocałunek na jej miękkich ustach, zdezorjętowana oddała pocałunek z taką samą czułością co ja.

-Zaraz wracam- powiedziałem odwracając się do drzwi.

-Gdzie idziesz?- spytała siadając na łóżku, które przed chwilą przeklinała.

-Do kuchni, gotować- powiedziałem z uśmiechem.

-Nie dość że przystojny to jeszcze umie gotować- powiedziała odwracają wzrok w stronę okna.

Podszedłem do niej i złapałem za jej podbródek, odwracając jej twarz w swoją stronę.

-Umiem więcej żeczy kotku- cmokneła mnie w policzek i wstała.

-Dobrze, umiesz więcej żeczy, a teraz marsz do kuchni gotować, bo jestem głodna!- krzyknęła na mnie ze śmiechem.

SAMANTHA

Kiedy Max wyszedł z pokoju, podeszłam do szafy i zaczęłam przeglądać ubrania, chwilę potem wybrałam białą koszulkę z krótkim rękawem, zwiewny sweterek do kolan i czarne leginsy. Poszłam się umyć i przebrać w dobrane wcześniej ciuchy, gdy do łazienki wszedł Max.

-Co ty tu robisz?- zapytałam zawstydzona, lejący się ciepłą wodą po plecach.

-Oglądam ładne widoki i wychodź za chwilę bo masz naleśniki w pokoju- odpowiedział, uśmiechając się cwaniacko

-Po pierwsze, dzięki. Po drugie, won mi stąd bo jak wyjdę z tej łazienki to cię zabiję!- krzykłam kiedy on już opuszczał to pomieszczenie.

Wychodząc z pod prysznica umyłam zęby i ubrałam się w przygotowane ubrania, miałam zamiar iść położyć się na moim wygodnym łóżku ale nie było mi to dane bo zza drzwi łazienki wyskoczył Max i złapał mnie w szczelnym uścisku.

-Teraz mi nie uciekniesz- szepnął mi do ucha biorąc mnie na ręce. Szedł do mojego pokoju gdzie na łóżku była taca z naleśnikami i sokiem pomarańczowym który uwielbiam.

Puścił mnie z objęć gdy już siedział na łóżku, wzięłam do ręki jednego placka i zaczęłam jeść popijając sokiem.

-Mmm ale dobre- powiedziałam zajadają się drugim.

-Cieszę się że ci smakuje- powiedział i przyciągnął mnie do siebie.

Po zjedzeniu śniadania poszłam do salonu i usiadłam obok Max'a na skórzanej kanapie.

-Może gdzieś wyjdziemy?- zapytałam.

-Już myślałem że nigdy o to nie spytasz- odpowiedział z ulgą w głosie.

Wstaliśmy z kanapy i skierowaliśmy się w stronę wyjścia, ubrałam swoje Nike i zabrałam torebkę, wychodząc z domu zamknęłam dom na klucz i poszłam za Max'em w stronę jego auta. Usiadłam na miejscu pasażera gdy Max już odjechał, oparłam głowę o szybę i zaczęłam rozmyślać.

-O czym tak myślisz?- zapytał Max nadal patrząc przed siebie.

-O kimś kogo nie widziałam od kilkunastu lat, o Dylanie- odpowiedziałam krótko.

-Kto to Dylan?- Położył dłoń na moim udzie i zaczął nią jeździć.

-To mój brat...

•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••Już następny rozdział, sorki że nie był znowu rozdziału ale po prostu nie mam czasu i zapominam o tym, nie sprawdziłam go.

Do następnego i zostaw gwiazdkę to bardzo motywuje.

Mój KolegaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz