Kolejne dwa dni minęły strasznie szybko i już jutro Max się wyprowadzi, sama nie wiem czy mam się cieszyć czy płakać, przecież chodzimy razem do szkoły a tak poza tym to możemy się spotykać i nocować u siebie.
Dzisiaj jest sobota, muszę pomoc Max'owi się spakować i posprzątać jego dom, ta zdążył tam narobić bałaganu.
-Dobra, koniec spania- weszłam do jego pokoju i zaczęłam go budzić.
-Która godzina?- zapytał nawet nie otwierając oczu.
-szósta i to jest idealna pora do pakowania cię.
-Daj mi spać, kobieto- machnął ręką w powietrzu.
-Człowieku, musimy jeszcze posprzątać twój dom.
-Zdążymy, daj mi spać- ja mu dam spać.
Zrzuciłam go z łóżka i podałam mu torbę, do której musi się spakować.
-Ruszaj się, bo nie ma czasu- powiedziałam a on wstał i się otrzepał.
-Ale ty jesteś wredna- odpowiedział pod nosem, ale ja to zignorowałam.
Gdy widziałam że faktycznie się pakuje, to poszłam obejrzeć cały dom czy aby na pewno niczego nie zostawił, ale chyba już wszystko pozbieraliśmy.
-W domu już nic twojego nie ma- powiedziałam stając w drzwiach.
-Nie no ja zaraz z tobą nie wytrzymam- podeszłam do niego a ten spał sobie na podłodze, rzeczy do okoła rozwalone, on się ślini, normalnie jak z małym dzieckiem.
-Wstawaj, już ci coś mówiła- zaczęłam nim trząść.
-No jeszcze chwilę- popatrzył na mnie i od razu zasnął.
Odsunęłam wszystkie przedmioty na bok i pomaszerowała mnie w stronę kuchni, do szklanki nalałam lodowatej wody. Teraz się obudzi. Weszłam do pokoju i spojrzałam na niego, oczywiście nie raczył wstać.
-Masz trzy sekundy żeby wstać- powiedziałam.
-Jeden- nadal śpi.
-Dwa- on wciąż nie otworzył oczy.
-Trzy- niestety jeszcze śpi.
-Okej, twój wybór- i oblałam go zimną wodą.
-Co to jest?!- krzyknął i od razu wstał.
-Nie ma spania- uśmiechnęłam się wrednie.
Wstał naburmuszony i zaczął się pakować.
***
Po dziewiątej byliśmy już gotowi, i mogliśmy ruszać, teraz pora jechać do jego domu i tam posprzątać.
-Idziesz?- zapytał gdy stał już przy aucie.
-Tak, już idę- odpowiedziałam i szybko złapałam za moją torebkę, zamknęłam drzwi na klucz i podeszłam do Max'a. Otworzył mi drzwi od samochodu a ja wsiadłam do pojazdu.
Od kiedy z niego taki dżentelmen?
Usiadłam z przodu na miejscu pasażera, a Max usiadł na miejscu kierowcy. Gdy ruszył z miejsca ja założyłam sobie słuchawki do uszu i włączyłam moją ulubioną piosenkę Alan Walker- The Spactre. Kocham.
Niestety zanim się obejrzałam, byliśmy już pod dużym budynkiem. Wyjęłam z uszu słuchawki i wysiadłam z samochodu zamykając za sobą drzwi, tak samo postąpił Max.-No, to teraz czeka nas dużo sprzątania- powiedziałam i skierowałam się w stronę drzwi.
-Nie możemy zatrudnić jakiejś sprzątaczki, czy coś?- zapytał udając smutnego i podszedł do mnie.

CZYTASZ
Mój Kolega
ActionPrzyjaźń Miłość Rozpacz Nienawiść Tak, niewinny acz kolwiek zły ruch prowadzi do.. No właśnie, do czego? *** ZAKOŃCZONE Zapraszam na moje pierwsze opowiadanie, są błędy i jest ona krótka, ale musicie mi to wybaczyć. Książka może zawierać sceny +...