*26

19 7 1
                                    

Kolejne dwa dni minęły strasznie szybko i już jutro Max się wyprowadzi, sama nie wiem czy mam się cieszyć czy płakać, przecież chodzimy razem do szkoły a tak poza tym to możemy się spotykać i nocować u siebie.

Dzisiaj jest sobota, muszę pomoc  Max'owi się spakować i posprzątać jego dom, ta zdążył tam narobić bałaganu.

-Dobra, koniec spania- weszłam do jego pokoju i zaczęłam go budzić.

-Która godzina?- zapytał nawet nie otwierając oczu.

-szósta i to jest idealna pora do pakowania cię.

-Daj mi spać, kobieto- machnął ręką w powietrzu.

-Człowieku, musimy jeszcze posprzątać twój dom.

-Zdążymy, daj mi spać- ja mu dam spać.

Zrzuciłam go z łóżka i podałam mu torbę, do której musi się spakować.

-Ruszaj się, bo nie ma czasu- powiedziałam a on wstał i się otrzepał.

-Ale ty jesteś wredna- odpowiedział pod nosem, ale ja to zignorowałam.

Gdy widziałam że faktycznie się pakuje, to poszłam obejrzeć cały dom czy aby na pewno niczego nie zostawił, ale chyba już wszystko pozbieraliśmy.

-W domu już nic twojego nie ma- powiedziałam stając w drzwiach.

-Nie no ja zaraz z tobą nie wytrzymam- podeszłam do niego a ten spał sobie na podłodze, rzeczy do okoła rozwalone, on się ślini, normalnie jak z małym dzieckiem.

-Wstawaj, już ci coś mówiła- zaczęłam nim trząść.

-No jeszcze chwilę- popatrzył na mnie i od razu zasnął.

Odsunęłam wszystkie przedmioty na bok i pomaszerowała mnie w stronę kuchni, do szklanki nalałam lodowatej wody. Teraz się obudzi. Weszłam do pokoju i spojrzałam na niego, oczywiście nie raczył wstać.

-Masz trzy sekundy żeby wstać- powiedziałam.

-Jeden- nadal śpi.

-Dwa- on wciąż nie otworzył oczy.

-Trzy- niestety jeszcze śpi.

-Okej, twój wybór- i oblałam go zimną wodą.

-Co to jest?!- krzyknął i od razu wstał.

-Nie ma spania- uśmiechnęłam się wrednie.

Wstał naburmuszony i zaczął się pakować.

***

Po dziewiątej byliśmy już gotowi, i mogliśmy ruszać, teraz pora jechać do jego domu i tam posprzątać.

-Idziesz?- zapytał gdy stał już przy aucie.

-Tak, już idę- odpowiedziałam i szybko złapałam za moją torebkę, zamknęłam drzwi na klucz i podeszłam do Max'a. Otworzył mi drzwi od samochodu a ja wsiadłam do pojazdu.

Od kiedy z niego taki dżentelmen?

Usiadłam z przodu na miejscu pasażera, a Max usiadł na miejscu kierowcy. Gdy ruszył z miejsca ja założyłam sobie słuchawki do uszu i włączyłam moją ulubioną piosenkę Alan Walker- The Spactre. Kocham.
Niestety zanim się obejrzałam, byliśmy już pod dużym budynkiem. Wyjęłam z uszu słuchawki i wysiadłam z samochodu zamykając za sobą drzwi, tak samo postąpił Max.

-No, to teraz czeka nas dużo sprzątania- powiedziałam i skierowałam się w stronę drzwi.

-Nie możemy zatrudnić jakiejś sprzątaczki, czy coś?- zapytał udając smutnego i podszedł do mnie.

Mój KolegaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz