*21

16 4 0
                                    

Wyruszyliśmy wcześniej niż było to przewidziane, zaczęłam się nudzić przez co bawiłam się palcami.

-Daleko jeszcze?- zapytałam, bolały mnie nogi.

-Nie już jesteśmy- odpowiedział Chris.

Podniosłam wzrok i zobaczyłam dość duży budynek. Bez słowa podeszłam do blaszanych drzwi, szarpałam za klamkę ale jak można się spodziewać, było zamknięte.

- I co teraz?- zapytał Alex.

-hmmm- zaczęłam się zastanawiać. Przejrzałam cały budynek wzrokiem i zauważyłam otwarte okno na pierwszym piętrze, sam budynek miał dwa piętra + parter i przypuszczam że jest też piwnica i strych.

-Wejdziemy tamtędy- wskazałam palcem na uchylone okno.

-Jak ty chcesz tam wejście?- zapytał Max.

-Normalnie- odpowiedziałam i stanęłam pod małym otworem, obok stało na tyle duże drzewo żeby można było się wspiąć i przeskoczyć na okno. Zaczęłam wdrapywać się powoli i przeskakiwać z gałęzi na gałąź, gdy byłam na odpowiedniej wysokości, stanęłam na końcu gałęzi i skoczyłam przez co byłam już przy otwartym oknie.

-Jaka małpa- powiedział Chris.

-Zamknij się i lepiej zacznij wchodzić po drzewie- warkłam i weszłam do środka.

Usiłowałam znaleść jakiś sznur aby zrzucić go niczym Roszpunka swe włosy, ale niestety znalazłam tylko jakieś stare szmaty. Szybko splotłam je razem i przerzuciłam przez okno, po czym zawiązałam końcówkę przy ścianie do jakiegoś odstającego kawałka, nie wiem co to było, bo jest ciemno.

-No to wchodźcie- powiedziałam, a oni krzywo się popatrzyli. Nagle przedemną pojawił się Chris, który wszedł tutaj moim sposobem.

-Do wyboru macie drzewo albo szmaty, co wybieracie?- popatrzyłam na nich.

-Ehh- Charli podeszła do starych ubrań i zaczęła się podciągać, zaraz za nią Max i Alex.

Gdy udało im się wejść przez to małe okno, ja wyciągnęłam latarkę i zaczęłam świecić.

-Ale tutaj obskurnie- Powiedziałam dotykając starego fortepianu, który był strasznie zakurzony.
Po podłodze walały się jakieś przedmioty, ubrania i kawałki szkła.

-Jezus, ale się wystraszyłam- powiedziała- Charli gdy kopałam jakąś pozytywkę a ona zaczęła grać.

Podeszłam bliżej i zauważyłam że malutkie pudełko jest otwarte a w środku tańczy baletnica.

- Standard na horrorach- powiedziałam spoglądając w stronę czarnych szafek na których są bardzo stare pamiątki i figurki, niektóre były chyba nawet antykami. Każdy z nas coś przeglądał, na razie byliśmy w pomieszczeniu głównym, a to dopiero początek.

-Patrzcie tutaj jest jakieś zdjęcie- odezwał się Alex, który przeglądał biurko.

Podeszłam bliżej i chwyciłam je do ręki, było czarno-białe, a na fotografii była jakaś rodzina, kobieta, mężczyzna i trójka dzieci.

-Rok 1946- przeczytałam datę na odwrocie.

-Tutaj jest jakiś klucz i kawałek tekstu- Odezwał się Max który otwierał szafki od biurka.

-Wstałam aby zaparzyć herbatę, gdy zauważyłam że Alice wygląda coraz gorzej, ma dopiero siedem lat i już cierpi, mam nadzieję że coś z tym zrobisz i pomożesz naszej córce.

-Dlaczego nie czytasz dalej?- zapytałam gdy Max przerwał.

-Dalej jest urwana kartka- odpowiedział i schował klucz razem z kawałkiem tekstu.

-Czyli wiemy że ich córka była na coś chora- Powiedział Chris.

-Na to wygląda- Odpowiedziałam po czym wolnym krokiem ruszyłam do następnego pokoju.

-Błagam tylko nie pokój dziecka- szepłam sama do siebie, po czym uchyliłam powoli drzwi.

-Przynajmniej to nie pokój dziecka.

Łazienka była dość duża, była wanna, toaleta kilka półek i lustro na którym było napisane-

POMÓŻ MI.

•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••

3/5

Mój KolegaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz