*23

14 9 1
                                    

Uciekłam do swojego pokoje gdzie schowałam się w szafie.

-Samantha gdzie jesteś!?

Myślisz że ci powiem gdzie się schowałam?

Idiota.

Ktoś zaczął pukać do drzwi od pokoju.

-Sam (Samantha) przyniosłem twoje wyprane ubrania- usłyszałam głos Max'a.

Nie odezwałam się, chwilę potem było słychać otwieranie lub zamykanie drzwi, chyba Max wyszedł z mojego pokoju.

-Mam cię!- krzyknął Alex który wyskoczył mi na twarz.

Chciałam uciec ale gdy miałam wychodzić z pomieszczenia, Max mnie złapał i pociągnął w stronę Alex'a.

-Macie sojusz?- zapytałam zirytowana.

-Tak, a co kochana?- odpowiedział Alex z szyderczym uśmiechem.

Ja wam dam, kurwa sojusz

-Aaa, boli, błagam pomóżcie- upadłam na podłogę i chwyciłam się za kostkę.

Max kucnął koło mnie a Alex podał mi rękę.

-Nic ci nie jest?- zapytali prawie równocześnie, chwyciłam Alex'a za dłoń i podparłam się Max'a

-Wystarczy tylko dobra gra aktorska- podniosłam na nich wzrok i uśmiechnęłam się do nich wrednie. Alex'a pociągłam za rękę w stronę podłogi a Max'a przyparłam do niej, po czym szybko wstałam.

-No nic się nie stało ale nie wiem jak wam- powiedziałam po czym wyszłam z pokoju i skierowałam się do kuchni gdzie akurat siedział Chris.

-Co znów im zrobiłaś?- zapytał spoglądając na mnie.

-Ehh, chwyciłam się za kostkę.

-Standard- Chris odwrócił się w moją stronę.

-Idę spać bo jutro trzeba wstać- powiedział i wyszedł z pomieszczenia.

Mówiłam już że ktoś musi pracować na jedzenie dla mnie?

Poszłam do salonu a po drodze zabrałam z szafki kilka ciastek.

-Samantha!- usłyszałam jak Chris zaczyna krzyczeć a po chwili był już koło mnie.

-Dzwoniła do mnie twoja wychowawczyni...

Nie chciało mi się chodzić do szkoły to teraz mam. Znalazł się braciszek idealny kurwa.

-Dlaczego nie było cię w szkole od miesiąca?

-Booooooo szkoła jest nudna, a dlaczego ty nie chodzisz do szkoły?- Jakie ja teraz zadałam głupie pytanie, co ze mną jest nie tak?

-Wyobraź sobie że ty masz 17 lat, Max 19 a ja 24 i ktoś musi pracować a tym kimś niestety jestem ja, a więcej ty w swoim zastanym interesie masz kurwa chodzić tylko do szkoły.

-Nie jesteś moją mamą ani tatą.

-Ja jestem kimś więcej niż twoi rodzice i w tej chwili masz spakować książki i jutro jechać do szkoły.

-Nienawidzę cię!- krzykłam i pomaszerowała do pokoju.

To było głupie idiotko.

Wróciłam do salonu i podeszłam do Chrisa.

-Sory, zachowałam się jak rozwydrzony bachor z podstawówki, pójdę jutro do tej szkoły- przytuliłam się do niego.

-I jesteś moją jedyną rodziną.

-Nic się nie stało, a teraz idź lepiej spać.

No w sumie było już po 23 a jutro jak się nie mylę mam na 8.

Ruszyłam w stronę pokoju po czym zamknęłam drzwi, zapaliłam światło i zaczęłam pakować książki do torby.

Nie chce mi się iść do tej głupiej szkoły, jest nudna i beznadziejna i tak zjebana.

Położyłam się na łóżku, ustawiłam budzik i podpiełam mój telefon do ładowania.

-Jutro będzie dłuuuugi dzień...

•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••

5/5

I tak oto dobiegamy do ostatniego rozdziału z maratonu. Wiem że był trochę krótki ale nie miałam czasu jak i weny i mam nadzieję że dwa sępy mi to wybaczą. Życzę wam miłego wieczoru, miłej nocy, miłego poniedziałku i innych dni tygodnia w zależności kiedy to czytasz.

Oczywiście jutro pojawi się prolog z nowej książki, bardzo was zapraszam.

No i jak zwykle pozdrawiam.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 16, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Mój KolegaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz