Uciekłam do swojego pokoje gdzie schowałam się w szafie.
-Samantha gdzie jesteś!?
Myślisz że ci powiem gdzie się schowałam?
Idiota.
Ktoś zaczął pukać do drzwi od pokoju.
-Sam (Samantha) przyniosłem twoje wyprane ubrania- usłyszałam głos Max'a.
Nie odezwałam się, chwilę potem było słychać otwieranie lub zamykanie drzwi, chyba Max wyszedł z mojego pokoju.
-Mam cię!- krzyknął Alex który wyskoczył mi na twarz.
Chciałam uciec ale gdy miałam wychodzić z pomieszczenia, Max mnie złapał i pociągnął w stronę Alex'a.
-Macie sojusz?- zapytałam zirytowana.
-Tak, a co kochana?- odpowiedział Alex z szyderczym uśmiechem.
Ja wam dam, kurwa sojusz
-Aaa, boli, błagam pomóżcie- upadłam na podłogę i chwyciłam się za kostkę.
Max kucnął koło mnie a Alex podał mi rękę.
-Nic ci nie jest?- zapytali prawie równocześnie, chwyciłam Alex'a za dłoń i podparłam się Max'a
-Wystarczy tylko dobra gra aktorska- podniosłam na nich wzrok i uśmiechnęłam się do nich wrednie. Alex'a pociągłam za rękę w stronę podłogi a Max'a przyparłam do niej, po czym szybko wstałam.
-No nic się nie stało ale nie wiem jak wam- powiedziałam po czym wyszłam z pokoju i skierowałam się do kuchni gdzie akurat siedział Chris.
-Co znów im zrobiłaś?- zapytał spoglądając na mnie.
-Ehh, chwyciłam się za kostkę.
-Standard- Chris odwrócił się w moją stronę.
-Idę spać bo jutro trzeba wstać- powiedział i wyszedł z pomieszczenia.
Mówiłam już że ktoś musi pracować na jedzenie dla mnie?
Poszłam do salonu a po drodze zabrałam z szafki kilka ciastek.
-Samantha!- usłyszałam jak Chris zaczyna krzyczeć a po chwili był już koło mnie.
-Dzwoniła do mnie twoja wychowawczyni...
Nie chciało mi się chodzić do szkoły to teraz mam. Znalazł się braciszek idealny kurwa.
-Dlaczego nie było cię w szkole od miesiąca?
-Booooooo szkoła jest nudna, a dlaczego ty nie chodzisz do szkoły?- Jakie ja teraz zadałam głupie pytanie, co ze mną jest nie tak?
-Wyobraź sobie że ty masz 17 lat, Max 19 a ja 24 i ktoś musi pracować a tym kimś niestety jestem ja, a więcej ty w swoim zastanym interesie masz kurwa chodzić tylko do szkoły.
-Nie jesteś moją mamą ani tatą.
-Ja jestem kimś więcej niż twoi rodzice i w tej chwili masz spakować książki i jutro jechać do szkoły.
-Nienawidzę cię!- krzykłam i pomaszerowała do pokoju.
To było głupie idiotko.
Wróciłam do salonu i podeszłam do Chrisa.
-Sory, zachowałam się jak rozwydrzony bachor z podstawówki, pójdę jutro do tej szkoły- przytuliłam się do niego.
-I jesteś moją jedyną rodziną.
-Nic się nie stało, a teraz idź lepiej spać.
No w sumie było już po 23 a jutro jak się nie mylę mam na 8.
Ruszyłam w stronę pokoju po czym zamknęłam drzwi, zapaliłam światło i zaczęłam pakować książki do torby.
Nie chce mi się iść do tej głupiej szkoły, jest nudna i beznadziejna i tak zjebana.
Położyłam się na łóżku, ustawiłam budzik i podpiełam mój telefon do ładowania.
-Jutro będzie dłuuuugi dzień...
•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
5/5
I tak oto dobiegamy do ostatniego rozdziału z maratonu. Wiem że był trochę krótki ale nie miałam czasu jak i weny i mam nadzieję że dwa sępy mi to wybaczą. Życzę wam miłego wieczoru, miłej nocy, miłego poniedziałku i innych dni tygodnia w zależności kiedy to czytasz.
Oczywiście jutro pojawi się prolog z nowej książki, bardzo was zapraszam.
No i jak zwykle pozdrawiam.

CZYTASZ
Mój Kolega
ActionPrzyjaźń Miłość Rozpacz Nienawiść Tak, niewinny acz kolwiek zły ruch prowadzi do.. No właśnie, do czego? *** ZAKOŃCZONE Zapraszam na moje pierwsze opowiadanie, są błędy i jest ona krótka, ale musicie mi to wybaczyć. Książka może zawierać sceny +...