Nadal dławiłam się łzami, moja koszulka była przemoknięta od płaczu. Szybko wstałam i zaczęłam nerwowo szukać w moim pokoju pudełka. Otwierałam szawki, sprawdzałam biurko, weszłam do szafy i zaczęłam tam grzebać, w konicu wyszłam z szafy i spojrzałam na Max'a który był w szoku. Powoli podeszłam do łóżka i schyliłam się żeby spojrzeć pod nie, z tamtąd wyjęłam małe kartonowe pudełko z napisem: nie dotykać.
Otworzyłam je, wyjęłam z niego kopertę w której był list, zdjęcie naszej rodziny, mój stary miś którego dostałam na urodziny i kilka drobnych żeczy.
-To wszystko jest bardzo stare- szepłam cicho i zaczęłam otwierać list, gdy Max chwycił mnie za rękę.
-Nie otwieraj- Tak jak powiedział tak zrobiłam, schowałam list na samo dno pudełka.
-Ja.. nawet nie wiem czy Dylan żyje- Powiedziałam po czym spuściłam głowę.
-Twoja mama napisała że Dylan ciągle ją ratował gdy chciała się pociąć, musi żyć skoro chciał ją uratować- Złapał mnie za podbródek i skierował w swoją stronę.
-Schowaj to pudełko i nie wracaj do tego co było kiedyś- Tak jak powiedział tak zrobiłam, schowałam pudełko pod łóżko po czym skierowałam się do kuchni i zaczęłam robić herbatę. Wyciągnęłam dwa kubki i wrzuciłam do nich saszetki z czarną herbatą, chwilę potem zalałam kubki gorącą wodą, dałam dwie łyżeczki cukru i poszłam do salonu gdzie na kanapie siedział Max.
Usiadłam obok nie go i postawiłam herbatę na stoliku.-A tak wogule to, gdzie jest Chris?- Zapytałam, nie miałam zielonego pojęcia gdzie on się szlaja.
-Nie wiem, sam się zastanawia- Odpowiedział i zaczął przełączać kanały pilotem.
Poszłam do mojego pokoju i zabrałam mój ulubiony kocyk po czym znowu wróciłam do salonu i usiadłam, gdy nagle ktoś zaczął pukać do drzwi.
-Kto o tej porze puka do drzwi- Max zapytał zirytowany.
-Która jest godzina?- Zapytałam wstając z kanapy i zmierzając do wejścia.
-23:42- Nie odpowiedziałam tylko otworzyłam drzwi.
-Gdzieś ty się szlajał?!- Krzykłam na Chrisa i mocno go przytuliłam.
-Dowiesz się w swoim czasie- szepnął i wtuliła się we mnie całując mnie w czubek głowy.
-Co się tam dzieje!- Max krzyknął.
-Nic co by cię interesowało- Chris odpowiedział a po chwili koło mnie stał osoba która przed chwilą oglądała telewizję w salonie.
-Stary ty żyjesz!?- Max zapytał ze śmiechem.
-Skąd to głupie pytanie?- Chris zapytał nadal mnie przytulając.
-Bo nie powiedziałeś nawet że gdzieś idziesz- Odpowiedziałam za Max'a.
-Już jestem i nigdzie nie idę, nie martw się- Chris spojrzał w moje oczy.
-Nie pozwolę ci już nigdzie iść, nie chcę cię stracić- szepłam powstrzymując łzy.
Wypuściłam Chrisa z uścisku i poszłam do mojego pokoju gdzie od razu położyłam się na moim łóżku. Leżałam tak przez jakieś 10 minut i nie mogłam zasnąć, obracałam się z boku na bok, postanowiłam wstać i podejść do okna. Widziałam kilka spadających liści z drzew, lampy rozświetlały ulicę na której było spokojnie i cicho, oglądałem ten piękny widok po czym poszłam na swoje łóżko i szybko usnełam.
•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••Hejka
I jest rozdział tak jak obiecałam co poniedziałek.
Pozdrawiam.

CZYTASZ
Mój Kolega
ActionPrzyjaźń Miłość Rozpacz Nienawiść Tak, niewinny acz kolwiek zły ruch prowadzi do.. No właśnie, do czego? *** ZAKOŃCZONE Zapraszam na moje pierwsze opowiadanie, są błędy i jest ona krótka, ale musicie mi to wybaczyć. Książka może zawierać sceny +...